W dzisiejszym porannym „Salonie Dziennikarskim” TVP Info usłyszałem dla mnie najbardziej rzeczową analizę powyborczą, jakiej do tej pory byłem świadkiem w mediach publicznych. A oceniam ją tak dlatego, że była ona bardzo pogłębiona i co najważniejsze, była zdrowo krytyczna zwłaszcza wobec obozu Zjednoczonej Prawicy i nie tylko. A więc taka, jaka być powinna. Postawa krytyczna, to nie krytykanctwo, a odpowiedzialne, nacechowane troską rozważanie na drodze do prawdy. Komu rzeczy te mylą się, potrzebuje dużej jeszcze samoedukacji bez względu na to, kim jest i pod jakimi barwami społecznymi lub politycznymi występuje. Wszyscy uczestnicy programu poruszyli te zagadnienia, które również mnie dręczą od dawna już, nie tylko od teraz po wyborach. A więc co, moim zdaniem, w tej dyskusji było najważniejszego? Nie jest to jedna kwestia, ale spory ich szereg, a wszystkie one są elementem całości. Stanowią o tym, dlaczego w naszej rzeczywistości jest tak, jak jest, a nie jest lepiej. Podoba mi się stanowisko ks. Zielińskiego, że to pasterz ma osłaniać owce, a nie one pasterza i tu przytoczył on postać śp. Prymasa Wyszyńskiego. To święta prawda, bo jakim był i kto był wówczas Prymasem, wiedziało nawet każde polskie dziecko. Pozwolę sobie dodać, że ten stan rzeczy zakończył się właściwie na Prymasie Glempie. Nie mówiąc o dzieciach, ilu dzisiaj dorosłych Polaków potrafi bez namysłu powiedzieć, kto obecnie jest Prymasem Polski i jakie są jego osiągnięcia? W trosce o mój Kościół Polski powiem, że boleję nad tym, że jego ojcowie mocno rozmyli w narodzie autorytet Prymasa i swój własny. Takiego kolektywnego rozbicia postaw wśród biskupów polskich, jakie jest dzisiaj, ja nie znałem w PRL-u. Ideologia liberalno-lewicowa dokonała wśród naszych pasterzy (i czyni to nieustannie nadal) większego spustoszenia, aniżeli uczynił to bolszewizm. Obok wielu wspaniałych biskupów i innych kapłanów, mamy dziś i takich, których słuchać nie chcemy i wstydzimy się ich. Np. Biskup Głódź i Biskup Pieronek, to jakby kto chciał zestawić Marszałka Piłsudskiego i Jaruzelskiego. Jeżeli ktoś myśli, że taka sytuacja nie ma swojego przełożenia na postawy wielu Polaków, moim zdaniem głęboko się myli.
Ale idźmy dalej. Redaktor Semka charakteryzując część aparatu partyjnego Prawa i Sprawiedliwości w terenie, powiedział o skostniałych leśnych dziadkach, których oportunizmu i siekierą nie można rozwalić. Podzielam w pełni ten pogląd. Znam dobrze sytuację, jaka dotyczy części tego aparatu na terenie Województwa Śląskiego i… nie ma tutaj miejsca, aby wyrazić swoje rozczarowanie. Wielu tych ludzi poza okresem wyborczym, a więc na codzień każdego dnia w okresie między wyborami, nic lub prawie nic nie robi, aby PiS oddolnie i lokalnie gromadził ludzi wartościowych i utalentowanych. Przedstawiciele dywersyjnej opozycji totalnej są bardziej mobilni i operatywni. Taką ocenę wyrażam nie tylko ja, ale i wiele innych znanych mi osób, które cenię sobie za to, co sobą reprezentują i jak dobrze służą Narodowi i Polsce, choć nie tylko poza szeregami Prawa i Sprawiedliwości, ale nawet przy braku najmniejszego zainteresowania nimi ze strony części aparatu PiS. Panu Prezesowi Jarosławowi jestem w stanie podać dziesiątki przykładów na całą tę chorą sytuację. Osobiście jestem jednym z nich.
Widzę, że leśnym dziadkom, ale nie tylko im, bo obok nich jest i młodszy, ale mentalnie podobny narybek, kompletnie nie zależy, aby w lokalnych społecznościach powtarzam - swobodnie rosło i rozwijało się środowisko PiS, oparte na zdrowej konkurencji najlepszych i oddanych Ojczyźnie synów i córek naszej ziemi. Oni raczej zadowalają się nielicznymi, ale za to miernymi i wiernymi żołnierzykami, co to o nic nie pytają i do niczego się nie wtrącają, za to zawsze gotowi są jedynie ślepo wykonywać rozkazy zadowolonego z siebie złego aparatu. Najlepiej raz na cztery lata tuż przed wyborami. Dlatego potem są tego takie, a nie inne efekty. I ostatni może element - dlaczego PiS ma problem, aby głosowało nań więcej niż obecnie mieszkańców dużych i największych miast? Któryś z dyskutantów programu zauważył, że skoro rząd zabrał oszustom i złodziejom 40 miliardów zł. i wiele z tego oddał ludziom w postaci programów socjalnych, to dlaczego w dużych ośrodkach miejskich ma to tak słabe poczucie „wdzięczności”? Panowie dyskutanci wymienili szereg swoich w tym względzie przyczyn, ale żaden z nich nie dotknął tego, o czym ja chcę powiedzieć. Otóż formacja uchodząca za prawicową nie może bazować głównie na ludziach biednych i pracownikach najemnych, pod nich kształtując najbardziej swój program i działania. Twardym elektoratem sił prawdziwie konserwatywnych zasadniczo musi być i jest również tzw. klasa średnia. A klasa średnia to ludzie, którym powodzi się lepiej i często dzięki temu, że pracują sami dla siebie, a programy socjalne nie są im potrzebne. Trzeba też pamiętać, że najbardziej przedsiębiorczy ludzie biedni i żyjący z pracy najemnej czynią wszystko, aby piąć się do klasy średniej. Tacy sami zaś ludzie z klasy średniej pną się do klasy wyższej. Ponadto trzeba wiedzieć, że czym większe miasto, tam takich ludzi jest więcej. Taka jest prawda obiektywna.
Co program wyborczy i działania obozu Zjednoczonej Prawicy miały do zaoferowania tym środowiskom w ostatnich wyborach samorządowych? Co ma do zaoferowania nadal i na przyszłość, w tym na kolejne wybory? Otóż uważam, że niestety niewiele i to winno być teraz polem do pracy dla tego obozu, ponieważ w chwili obecnej pole to paradoksalnie jest zagospodarowane przez środowiska liberalno-lewicowe, których reprezentację polityczną stanowi destrukcyjny obóz totalnej opozycji. Mąci on w głowach niewyrobionym ideowo Polakom, którym się zdaje, że ostoją wolnego rynku i wolności ekonomicznej jest liberalizm sprzed 100 lat. Nie wiedzą oni, że taki liberalizm od dziesięcioleci na Zachodzie już nie istnieje, że dzisiaj liberalizm jest jednym z prądów marksistowskiej „postępowej” lewicy, a gwarantem wolnego rynku i uczciwej wolności ekonomicznej są środowiska konserwatywne, prawicowe, czego najwymowniejszym przykładem są dziejsze rządy w Ameryce. W kraju, który jest naszym najważniejszym sojusznikiem. Skoro tak, to pytajmy ich, jak budować wolność odpowiedzialną również w sferze ekonimicznej oraz jak strzec tradycyjnych i drogich nam wartości. Za mało lub prawie nic w tym względzie nie robimy, ograniczając się głównie do współpracy militarnej.
Mając za punkt wyjścia rzeczywistość III RP, w ostatnich trzech latach rządzący słusznie zrobili bardzo dużo, aby zmniejszyć skalę i rozmiar biedy w naszym narodzie, ale powtarzam - ludzie biedni nie mogą być jedynym najważniejszym elektoratem środowiska chcącego uchodzić za prawicowe. Dla takich sił musi być oczywiste, że świadczenia i programy socjalne państwa nie są i nie mogą być główną drogą dla budowania dobrobytu materialnego narodu, albowiem jest to droga lewicy, a nie prawicy w normalnym świecie. Drogą sił prawicowych jest stwarzanie przez państwo takich obiektywnych warunków prawa dla pracodawców i pracobiorców, aby siła materialna ludzi zależała od ich własnej ciężkiej i uczciwej pracy. Zatem jeżeli takie znaczące elementy znajdą się w programie i działaniach Zjednoczonej Prawicy, jestem pewien, że klasa średnia z dużych miast porzuci zwodzące ją siły liberalno-lewicowe i zacznie również coraz bardziej popierać Zjednoczoną Prawicę w każdych kolejnych wyborach. A wówczas totalna opozycja ze sceny politycznej Rzeczypospolitej zostanie zmieciona. Apeluję też do zdrowych sił w naszym Kościele o zdecydowane i odważne odrodzenie swojej roli dobrego pasterza.
Andrzej Rozpłochowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418575-rozplochowski-czy-moglo-i-moze-byc-lepiej-moja-ocena