Prof. Wojciechem Sadurskim zawładnęła absurdalna obsesja na punkcie PiS i polityków rządzących. Czegoż to już nie wymyślił! Jednak i śmieszno, i straszno robi się, gdy filozof prawa (sic!) zabawia się w prokuratora, formułującego listę oskarżycielską z konkretnymi przepisami kodeksu karnego…
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pupilek „kasty” oraz redakcji z Czerskiej i Wiertniczej wygraża prezydentowi: ”Jedno jest pewne: będzie siedział”
CZYTAJ TAKŻE: Sadurski zapowiada delegalizację PiS, ale… „nie przez zemstę, ale jako akcja przeciw organizacji przestępczej”
Oskarżam Jarosława Aleksandra Kaczyńskiego, urodzonego 18 czerwca 1949 r. w Warszawie, o to, że kierując wykonaniem czynów zabronionych przez inne osoby, dopuścił się sprawstwa kierowniczego nakierunkowanego na zmianą ustroju konstytucyjnego RP
— czytamy w jego swoistej „mowie oskarżycielskiej” na łamach „Gazety Wyborczej”.
Ale Sadurski, który wyskoczył raz z pomysłem delegalizacji PiS, oskarża i innych polityków z obozu Zjednoczonej Prawicy. Kto występuje w jego groteskowej wyliczance?
Oskarżam Andrzeja Sebastiana Dudę (…) o to, że pełniąc funkcję prezydenta RP dopuścił się bezprawnej zmiany konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej, podważając zasadę podziału i równoważenia władz (…), a w szczególności podpisując liczne ustawy zmieniające ustrój państwa w drodze niekonstytucyjnej
— pisze, atakując głowę państwa za to, że rzekomo dopuścił się licznych przestępstw przekroczenia uprawnień publicznych.
Następna jest wicepremier Beata Szydło, której zarzuca, że jako szef rządu „wstrzymała publikację powszechnie obowiązujących orzeczeń TK”. Podobny zarzut kieruje wobec premiera Mateusza Morawickiego. Ale to nie wszystko! Oskarża go w dodatku o… „przestępstwo czynnego łapownictwa wyborczego” w trakcie kampanii wyborczej!
W wyliczance Sadurskiego nie mogło zabraknąć znienawidzonego przez totalną opozycję (szeroko pojętą – medialną i polityczną) ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Jeszcze większego absurdu dopuszcza się, gdy „wszechwiedzący autorytet” oskarża Julię Przyłębską za to, że „w sposób uporczywy i w trybie ciągłym podawała się za podawała się za prezesa Trybunału Konstytucyjnego, czyli podawała się za funkcjonariusza publicznego o uprawnieniach, których nie ma”.
Wobec wszystkich tych osób domagam się sprawiedliwej kary zgodnej z obowiązującym prawem, choć w przypadku Julii Marii Przyłębskiej będę wnioskował o nadzwyczajne złagodzenie kary ze względu na uprawdopodobnione niskie rozpoznanie znaczenia i szkodliwości popełnionych przez siebie czynów
— kończy Wojciech Sadurski, powołując się na wyimaginowane „żądania suwerena”!
Jak bardzo jest to śmieszne, każdy widzi. Ale dlaczego jest to jednocześnie straszne? Bo politycy totalnej opozycji, odsunięci od władzy przez wyborców (była to przecież decyzja suwerena!), nieustannie wysuwają pomysły „rozliczenia” PiS. Choć na razie pozostaje nazwać to wyłącznie zabawą, to jednak niebezpieczna granica może łatwo zostać przekroczona za sprawą takich wyskoków, jaki właśnie zaprezentował Sadurski. I okaże się, że poziom nienawiści politycznej sięgnął już szczytów.
kpc/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418470-sadurski-bawi-sie-w-prokuratura-o-co-jeszcze-oskarzy-pis