Od kilku dni przed I turą wyborów samorządowych w Prawie i Sprawiedliwości co lepiej pamiętający lata 2005-2010 z niedowierzaniem obserwują media sprzyjające opozycji.
Wrócił ten koszmar, który wtedy nas rozbijał. Mnożą się medialne wrzutki, intrygi, używanie wrogów do osiągania osobistych celów. Brakuje tylko jeszcze rozłamu wśród europosłów i finału w rodzaju jakiegoś nowego PJN
— ironizuje ważny polityk z Nowogrodzkiej.
Ale sprawa jest, jak podkreśla, poważna. Po pierwsze, przed nami II tura, trwa kampania i w wielu miejscach trwa walka o głosy. Po drugie, autorzy wymyślonych przecieków z Nowogrodzkiej, o rzekomo słabej pracy sztabu Prawa i Sprawiedliwości, zwyczajnie konfabulują.
Niemal wszystkie cele postawione przed sztabem zostały osiągnięte. Jest wygrana w 9 sejmikach, jest samodzielna władza w sześciu, jest możliwość poważnych negocjacji w kilku kolejnych. Do pełni szczęścia zabrakło wyniku ogólnego wyższego o 2-3 punkty procentowe. Ale tu zawiniły przede wszystkim afera wokół rzekomego polexitu, świadomie rozpętana przez opozycję, a być może zainspirowana przez kogoś ze środka oraz taśmowe uderzenie w premiera Morawieckiego czyli mocne polityczne wejście niemieckich mediów dla Polaków
— podkreśla jeden z naszych rozmówców.
I dodaje:
Nie ma natomiast, jak sufluje we wrogich nam mediach jeden z byłych europosłów i pijarowców, od zawsze podejrzewany o intryganctwo i autorstwo medialnych przecieków, mowy o jakimkolwiek problemie ze spotem dotyczącym imigrantów. Ten temat może podnosić tylko ktoś, kto nic nie wie o prawdziwym przebiegu kampanii, kto ani przez moment nie pracował w sztabie.
Jak zatem było z podniesieniem tego tematu w kampanii?
Po pierwsze, wszystkie badania wskazywały, że temat bezpieczeństwa jest dla naszych wyborców jednym z najważniejszych, pozytywnych elementów postrzegania Prawa i Sprawiedliwości. Z drugiej strony - obawa przed zalewem islamskim bardzo osłabia partię Schetyny, ludzie czują, że po przejęciu władzy, także w miastach, oni pójdą tu na całość. Po drugie, ta sprawa była obecna w kampanii od początku, mocno była stawiana na każdym niemal spotkaniu z wyborcami, podnoszona przez nich, nie można więc mówić o jej „nagłym powrocie”. Po trzecie, gdy prześledzimy wyniki sondaży z ostatnich dni kampanii, to wyraźnie widać, że ten spot przypomniał o ważnej sprawie, zniwelował straty spowodowane uderzeniem taśmowym i kłamstwem o rzekomym polexicie. Gdybyśmy mieli decydować jeszcze raz, podjęlibyśmy taką samą decyzję
— stwierdza.
WARTO ZOBACZYĆ JAK SPOT BYŁ ZAPOWIADANY:
O co chodzi w tej rozgrywce? Skąd ten powrót przeciekowej polityki do obozu PiS? Słyszymy:
Nie tyle do PiS, bo to wszystko wychodzi nie od nas, ale z okolic, od polityków, którzy są w obozie, ale nie w partii Kaczyńskiego. To ma dwa cele. Z jednej strony chodzi o wdrukowanie ludziom przekonania o porażce prezesa Kaczyńskiego w tych wyborach, tak by opozycja miała lepszy punkt wyjścia do dalszych kampanii. Z drugiej, ma ona rozwibrować partię, ma zachęcić lidera do zdemontowania struktury sztabowej, która po raz kolejny, mimo trudnych warunków, dostarczyła zwycięstwo.
Nasz rozmówca dodaje zgryźliwe:
Wszystko to przypomina zgraną płytę, czekam jeszcze tylko aż znowu powołają swój PJN. Ludzie, którzy po Smoleńsku i tuż przed wyborami samorządowymi 2010 roku wbili nam rdzawy nóż w plecy, teraz biorą się za intrygi i recenzowanie naszej kampanii. Trudno o większą bezczelność. I prezes też to widzi, więc tą drogą wysyłam im sygnał: zatrzymajcie się, póki macie szansę.
Cóż, z jednym nie da się nie zgodzić: metoda medialnych intryg znowu jest używana, znowu przez tych samych ludzi. Znów dyktują teksty o „sytuacji w PiS” liberalnym mediom. Wystarczy teraz poczekać, aż wrócą np. do Parlamentu Europejskiego, a zabiorą się za poważniejsze sprawy, zmontują jakiś rozłam. Oni inaczej nie umieją.
wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418389-tylko-u-nas-na-nowogrodzkiej-wscieklosc-na-bylego-europosla