W naszych postmodernistycznych czasach moc interpretacji zdarzeń to kluczowy element sprawowania władzy. Brak twardych, uznawanych przez wszystkich kryteriów i krótka pamięć społeczna tworzą dogodne warunki do manipulowania społeczną świadomością. Najnowszym przykładem jest to, co gazeta Michnika wyrabia w sprawie telewizji publicznej. Tytuł grzmi:
W PiS chcą głowy Kurskiego.
Cóż, w rzeczywistości jedni chcą jego głowy, inni ręki, a ktoś tam chce nogi, czy też nogę mu podstawić, ale to nic nowego, to stan permanentny. By jednak uprawdopodobnić swoją tezę, pani Agnieszka Kublik stwierdza:
To on odpowiada za uruchomienie antypisowskich emocji. To on zmobilizował negatywny elektorat PiS. Z buta potraktował wielkie miasta, ale i ludzi z tych mniejszych. Ta wulgarna ludowość przekazu, promocja obciachu z kulturze, jak Zenon Martyniuk i sam Kurski śpiewający „Oczy zielone”. To paździerzowa TVP Info z nachalnym komentarzem, tandetną propagandą i udawaniem niezależnego dziennikarstwa - wylicza jeden z posłów PiS.
Nie wiem, czy to nadaje znowu do Kublik europejski Adam czy nie-Adam, może ten rozmówca w ogóle nie istnieje. To nieważne. Ważna jest bezczelność z jaką wmawia się ludziom, że „antypisowskie emocje” trzeba w Polsce w ogóle uruchamiać, że nie robi tego każdego dnia, na każdej stronie, sama „Gazeta Wyborcza”, cała Agora, niemieckie zasoby medialne, TVN i kto tam tylko się nadaje.
Z tekstu wyłania się rzekome oczekiwanie, wyraźnie podpowiadane formacji rządzącej, by zdemontowała obecny kształt TVP, by spróbowała szerokiego otwarcia na zasobną klasę mieszczańską, by przestała się bić z tą falą hejtu i kłamstwa, która zalewa nasze życie publiczne.
Warto rozumieć, co pani Kublik tak naprawdę sufluje obozowi rządzącemu: ma on zapomnieć o ostatnich trzech latach, o puczach grudniowych i pogrudniowych, o nagłych skokach napięcia wytwarzanych w trybie hakowo-nagonkowym, o instrukcjach jak „wyłączyć prąd”, o stałej akcji obrzydzania Jarosława Kaczyńskiego. A TVP ma przestać patrzeć na ręce obozowi liberalno-lewicowemu, bo jedną z zasad III RP jest to, że tak kontrolowana może być wyłącznie prawica.
To nie przypadek, że mająca pełną kontrolę nad większością mediów opozycja i sympatyzujące z nią bojówki tak atakują dziennikarzy telewizji publicznej. Bo to jest realna, jedna z niewielu, przeszkoda w pełnym panowaniu nad rzeczywistością.
W ich optyce, ma być tak, jak bywało w latach 2005-2007 i później, kiedy nie było żadnego dużego ośrodka medialnego zdolnego się temu przeciwstawić. Media grały wtedy swoją ulubiona grę: źli i groźni Kaczyńscy, dobra „cywilizowana” Kluzik-Rostkowska, świetny wyluzowany Marcinkiewicz. Dziś zresztą także, choć w innych konfiguracjach, takie zabawy się uprawia. Ale już raczej nie w TVP, co było zmianą zasadniczą.
Zachęta do powtórzenia tego manewru pada w sytuacji, kiedy nawet pisowiec z ducha po kilku godzinach oglądania niektórych stacji lewicowo-liberalnych zaczyna tej partii czuć niechęć, takie jest tam natężenie ataku. To, że świat medialnych autorytetów tego kontekstu nie chce dostrzec, nie zwalnia nas od jego widzenia.
W całej operacji GW nie chodzi wcale o prezesa Kurskiego. Chodzi o to, by nowy nominat przyniósł rezygnację TVP z podmiotowości, by zrezygnował z samodzielnej budowy agendy, by zaczął budować elitarny przekaz, żegnając się z zarazem z oddziaływaniem na duże grupy społeczne. W efekcie, kiedy znowu opozycja zdoła wywołać przesilenie, kiedy zorganizuje kolejny skok napięcia, kiedy będzie blisko wymarzonego „majdanu”, ośrodek medialny zdolny dziś to nazwać i opisać z innej strony, ma już być zniszczony, pozbawiony zdolności zareagowania. Takie kompetencje buduje się długo, niszczy w kilka tygodni.
Co wtedy zrobi i powie zniesmaczony rozmówca pani Kublik, nasz poseł-nie poseł, nasz Adam-nie Adam? Przypuszczam, że będzie siedział w studiu TVN, bo ciągle tam siedzi, i wesoło sobie gaworzył. I będzie posprzątane.
Jak widać, komuś bardzo zależy, by prawica zapomniała o puczach i majdanach, by się medialnie rozbroiła.
Co napisawszy, podkreślam, że komentarz ten jest wyłącznie rozważaniem teoretycznym, bo przecież ta sama gazeta Michnika i wiele innych mediów po sto razy już ogłaszały, że TVP nikt nie ogląda, a wszystkie badania pokazują, że niewiele ona znaczy. Przez Kurskiego oczywiście.
Pytanie, jakim cudem ta nie oglądana, upadła dawno i „tak siermiężna, że zęby bolą” telewizja mogła aż tak „nakręcić emocje” iż wpłynęło to na wynik wyborów, dlaczego jest tak ważna iż poświęca się jej każdego dnia całe kolumny gazety, pozostaje zagadką umysłów najbardziej oświeconych z oświeconych.
Co zatem uczynić? Jak żyć? Zawsze można zrobić tak, jak zrobiono w pewnym publicznym radiu: obiecano stworzyć gadające „drugie TOK FM” i trzeba powiedzieć, że to się, w sensie ideowym, niemal w pełni udało. I nikt się nie czepia.
WARTO OBEJRZEĆ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418368-komus-bardzo-zalezy-by-prawica-zapomniala-o-puczach