Pokazaliśmy, że mimo to, iż nie mieliśmy finansowania i wsparcia medialnego, byliśmy w stanie wystartować i osiągnąć niezły wynik. Jeśli chodzi o wybory do sejmików, to rzeczywiście nie udało się osiągnąć żadnego mandatu, zatem trudno być z tego wyniku zadowolonym. To jedynie potwierdza słuszność postulatu, który jest od początku głoszony przez Kukiz’15 – trzeba zmienić ordynację nie tylko na poziomie parlamentarnym, ale również sejmikowym. Potrzebny jest powrót do JOW-ów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Grabowski, poseł Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia wybory samorządowe z punktu widzenia Kukiz’15? Osiągnęli Państwo w wyborach do sejmików wojewódzkich całkiem niezły wynik, prawie 6 proc. głosów, ale na mocy obecnej ordynacji wyborczej to nie wystarczyło do uzyskania chociażby jednego mandatu.
Paweł Grabowski: Wybory pokazały, że Kukiz’15 ma stabilną pozycję na scenie politycznej. Natomiast te wybory pokazały również, jak wadliwy jest sposób przeliczania głosów na mandaty. Oto okazuje się, że można uzyskać poparcie na poziomie około 6 proc. w skali kraju, wystawić dużą liczbę kandydatów, którzy uzyskują duże poparcie, a jednak system preferujący duże partie, czyli metoda d’Hondta powoduje, że tak naprawdę ten system sprzyja duopolowi władzy. Okazuje się, że partie polityczne mające duże wsparcie z subwencji budżetowej, a do tego korzystające na premiujące zwycięzcę systemie d’Hondta, mają w zasadzie zagwarantowane rządzenie.
Jeśli chodzi o subwencję z budżetu, to Państwo również mogliście ją mieć, ale sami się jej zrzekliście.
Tak, zrezygnowaliśmy z tej subwencji, ponieważ jeżeli postulujemy Jednomandatowe Okręgi Wyborcze i postulujemy, aby nie było subwencji dla partii politycznych z budżetu państwa, to jesteśmy pierwszym poważnym podmiotem politycznym, który robi to, co postuluje. Na obecnym etapie byliśmy w stanie zastosować to jedynie do samych siebie. Pokazaliśmy, że mimo to, iż nie mieliśmy finansowania i wsparcia medialnego, byliśmy w stanie wystartować i osiągnąć niezły wynik. Jeśli chodzi o wybory do sejmików, to rzeczywiście nie udało się osiągnąć żadnego mandatu, zatem trudno być z tego wyniku zadowolonym. To jedynie potwierdza słuszność postulatu, który jest od początku głoszony przez Kukiz’15 – trzeba zmienić ordynację nie tylko na poziomie parlamentarnym, ale również sejmikowym. Potrzebny jest powrót do JOW-ów. Dzisiaj, jeżeli ktoś chce startować w wyborach, musi przygotować całą listę. Gdyby przejść do tego systemu, który postuluje Kukiz’15, czyli JOW-y, gdzie jest człowiek, który chce reprezentować daną mała wspólnotę – niech spróbuje swoich sił i prowadzi kampanię na wąskim terenie, skierowaną do określonej grupy mieszkańców. Kolejna kwestia to finansowanie kampanii z budżetu państwa. To nie jest tak, przynajmniej tak wnioskuję ze swoich obserwacji, że jakiś prezydent ma realne 70 proc. poparcie. Ale jeżeli ma sprawny aparat promocji jego jako osoby, prezydenci korzystają ze słynnych już swoich gazetek wydawanych za pieniądze obywateli po to, aby promować danego włodarza, to mieszkańcy będąc bombardowani takim jednostronnym przekazem są w stanie uwierzyć w to, co się tam pisze.
Jeżeli Pan już nawiązał do wydawania gazetek promujących kandydata za pieniądze mieszkańców – w Krakowie bliższa Kukiz’15 jest chyba Małgorzata Wassermann niż Jacek Majchrowski?
Ideowo pewnie tak. Natomiast jest nasza decyzja, że nie wchodzimy w buty partyjne. Ogłosiliśmy, że nie będziemy jako Kukiz’15 popierać w II turze żadnego kandydata, który nie jest naszym kandydatem, albo który nie był wspierany przez Kukiz’15 na etapie I tury. Jednak ja zachęcam do tego, żeby ludzie poszli i zagłosowali z własnym sumieniem. To jest ważne, a nie tylko szyld partyjny. Jestem ciekawe tego wyniku, który będzie w Krakowie, a także tego, który będzie w Gdańsku. Tam również była niewielka różnica pomiędzy wynikiem Kacpra Płażyńskiego a Pawła Adamowicza. Trzeba też wspomnieć o mniejszych miastach, takich jak Przemyśl, gdzie akurat nasz kandydat walczy o prezydenturę, albo Prudnik, gdzie startuje kandydat lokalnego komitetu wspierany przez Kukiz’15.
Wspomniał pan o prezydentach, uzyskujących w wyborach 70 proc. poparcia. Jedną z takich osób okazała się prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, skazana prawomocnym wyrokiem za poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Z czego pana zdaniem wynika fakt, że i tak cieszy się ona tak dużym poparciem mieszkańców?
W Łodzi sytuacja wygląda moim zdaniem tak, że jeżeli prezydent miasta realizuje różne projekty, które mogą się ludziom podobać, a po drugie korzysta z całego aparatu promocji, na który również płacą mieszkańcy, to szanse są nierówne. Jeżeli dany prezydent prowadzi kampanię wyborczą przez cztery lata, a pretendenci do objęcia tego urzędu mają nieco ponad miesiąc czasu na prowadzenie legalnej kampanii, to co tu można ugrać. Trzecią ważną kwestią jest zadłużenie. Jeżeli spojrzymy na poziom zadłużenia Łodzi, Opola, czy Wrocławia, to nie jest żadną sztuką, żeby coś im wybudować i zadłużyć mieszkańców po uszy. Chciałbym żyć w uczciwej Polsce, czyli takiej, gdzie prezydent miasta mówi, że wybudowaliśmy Państwu np. most i zadłużyliśmy Państwa tak, że ani Wy, ani Wasze wnuki tego nie spłacą. Ciekawe jestem, jaki byłby entuzjazm mieszkańców, gdyby sobie uświadomili, że za te wszystkie pomniki władzy będą musieli płacić mieszkańcy przez dekady. Niestety zauważam, że obywatele nie są tego świadomi. Proszę, aby Czytelnicy sprawdzili poziom zadłużenia swoich gmin. Zdziwicie się Państwo, co tam zobaczycie. Setki milionów złotych, o ile nie miliardy, które jesteście winni, jako mieszkańcy danej gminy. To jest nienormalne.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418306-wywiad-grabowski-wybory-pokazaly-ze-jow-y-sa-potrzebne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.