Bankructwo finansowe należy do nieprzyjemnych sytuacji. A takie właśnie kłopoty przeżywa Nowoczesna. Komornik wszedł na jedno z jej kont. Jednakże czymś znacznie gorszym, żeby nie powiedzieć koszmarnym dla każdej partii jest bankructwo polityczne. Kryzys, rozkład, upadek i wreszcie zniknięcie partii z życia politycznego.
Nie tak dawno, bo w poprzedniej kadencji polskiego parlamentu, mieliśmy możliwość zaobserwowania takiego zjazdu po pochyłej partii Palikota. Upadku na samo dno. Wyczerpującej agonii ze smutnym finałem - skończeniem żywota. Taki właśnie cykl, nazwałbym go „jedno-kadencyjny” należy do rzadkości, ale jak widać z przykładu partii Palikota zdarza się.
Oczywiste, że nikomu nie życzę błyskawicznego obrotu ciał niebieskich na polskim politycznym firmamencie, zakończonego klęską po jednej kadencji Sejmu. Muszę jednak przyznać, że nie byłbym zrozpaczony, gdyby już po obecnej kadencji na dobre zniknęła Nowoczesna.
Nie mam żadnych uprzedzeń ani do Ryszarda Petru, którego – niezależnie od wszystkich jego politycznych słabości, nieporadności, a czasami karykaturalnych posunięć – wykończyły intrygantki, choć to on je przygarnął, a następnie wepchnął do Sejmu, ani do tych niewdzięcznych białogłów. Trudno, taki jest świat polityki, gdzie często spotykamy się z walką wilków, w tym przypadku wilczyc, łaknących zaszczytów i sławy. Gotowych do krwawego rozboju, jeśli tylko taka droga prowadzi szybko do wymarzonego celu. Niech się gryzą niech wpijają się zębami w gardła konkurentek. Widać taki mają temperament. Takie są ich naturalne odruchy.
Co innego powoduje to, iż nie żal mi takich osób eliminowanych w sposób naturalny z polityki. Rugowanie ich z Sejmu. Mianowicie to, że przy takich obciążeniach osobowościowych o jakich zdążyłem wspomnieć, nie wnoszą niczego pozytywnego do świata polityki. Natomiast w sposób nadmierny, wręcz pretensjonalny, a niekiedy irytujący eksponują odstręczające cechy. Pierwsza to niesamowita zarozumiałość, co do swojej wyjątkowości, mądrości nie podważalnej wiedzy w każdej sprawie, połączonej z nimi apodyktyczności. Brak zwykłej skromności sprawia, że w każdej sytuacji same siebie uznają za osoby do historycznego znaczenia zadań. Są niczym „królowe politycznego balu”, na które są zwrócone wszystkie oczy świata, a każde słowo wypowiadane przez nie ma epokową wagę. Jeśli do tego dodamy ogromną agresję wobec przeciwników politycznych, niskiego lotu złośliwości, czerpane z kalek historycznych, które nijak się mają do współczesności, mamy przybliżony obraz obydwu obecnych liderek Nowoczesnej. Bezpośrednie zaplecze tego kobiecego stadka nie odbiega daleko charakterystycznymi cechami od swych przywódczyń.
Czemu więc miałby się przejmować, gdyby Nowoczesnej zabrakło w Sejmie w następnej kadencji?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417995-nie-ma-czego-zalowac