Prezes LOT Rafał Milczarski poinformował we wtorek, że złoży wniosek do prokuratury o podejrzeniu nękania przez związki zawodowe pracowników chcących pracować; nękania i zastraszania mailami, smsami czy na Facebooku. Jednocześnie oświadczył, że jest gotów do rozmów z osobami, które uczestniczyły w strajku w LOT, ale go nie organizowały.
Jesteśmy gotowi do rozmów z osobami, które uczestniczyły w strajku w LOT, ale go nie organizowały, nie kierowały gróźb karalnych pod adresem innych pracowników i nie zachowywały się „skandalicznie”
—oświadczył prezes spółki Rafał Milczarski.
Jak powiedział po rozmowach z przedstawicielami załogi i posłami opozycji, ma ofertę dla wszystkich osób „zaangażowanych w nielegalny strajk, o ile nie są organizatorami - czyli nie są w zarządzie związku, który to zorganizował, jeżeli nie kierowały gróźb karalnych pod adresem innych pracowników i nie zachowywały się skandalicznie”.
Zachęcamy te osoby, żeby przyszły i zaczęły rozmawiać
— oświadczył.
Jak dodał, rozmowy z przywódcami protestu - członkami zarządów związków zawodowych - są trudne, bo uważają oni, że strajk jest legalny i nie słuchają argumentów prawnych. Milczarski oświadczył również, że premier Mateusz Morawiecki jest poinformowany o sytuacji, ale podkreślił jednocześnie, że w poniedziałek „nie był wezwany do premiera i nie miał z nim żadnego spotkania”.
Prezes LOT zapowiedział również, że „każda złotówka utracona przez LOT będzie musiała być odzyskana od związków, organizujących strajk i konkretnych osób”.
Zwolenia pracowników w PLL LOT wywołały burzę wpisów na Twitterze, zarówno polityków, jak i zwykłych internautów.
Prezes LOT właśnie przyznał się, że nowych pracowników wypycha na umowy smieciowe. Żeby było ładniej mówi „B2B”. Stewardesa jest dla niego „firmą”, którą można pozbawić praw pracowniczych, czy urlopu macierzyńskiego
— skomentował sprawę Marcin Mastalerek.
Opozycja przypuściła atak na Milczarskiego.
Pełną solidarność ze strajkującymi i zwolnionymi z pracy pracownikami PLL LOT wyraził też OPZZ.
OPZZ zapowiedziało, że „w związku z kryzysową sytuacją” w LOT wystąpi o pilne zwołanie plenarnego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego. Związkowcy poinformowali również, że w środę zwołane zostanie nadzwyczajne posiedzenie Prezydium OPZZ i przewodniczących rad wojewódzkich OPZZ.
Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, polega on na dobrowolnym, powszechnym powstrzymaniu się od pracy przez protestujących pracowników. Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy został wybrany spośród zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot.
Związkowcy domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, a także przywrócenia do pracy 67 osób dyscyplinarnie zwolnionych oraz dymisji prezesa PLL LOT Rafała Milczarskiego. Według prezesa LOT strajk jest nielegalny i był motywowany politycznie - miał związek z niedzielnymi wyborami.
OPZZ napisało w swoim stanowisku, że „wyraża pełną solidarność ze strajkującymi i zwolnionymi z pracy pracownikami PLL LOT, członkiniami i członkami Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych – organizacji członkowskich OPZZ”.
Trudno nam odnaleźć w pamięci równie bezpośredni i masowy atak na prawa pracownicze i związkowe w Polsce po 1989 roku. Jest to dodatkowo haniebne, bo ma miejsce w strategicznej spółce Skarbu Państwa, podlegającej bezpośrednio nadzorowi Prezesa Rady Ministrów – premiera rządu, który nieustannie deklaruje praworządność i troskę o interesy pracowników
— dodano.
Jak zaznaczyli związkowcy - według protestujących - zarząd PLL LOT m.in. poniżał strajkujących – odmawiał dostępu do toalet, zabronił ustawienia toalet przenośnych, zakazał używania płachty przeciwdeszczowej i prowizorycznego ogrzewania, nakłaniał pracowników do przerwania zwolnień lekarskich i powrotu do pracy, a uczestników strajku zastraszał i nękał oraz nakłaniał do lotów na stanowiskach przekraczających ich kwalifikacje.
Rzecznik LOT Adrian Kubicki poinformował we wtorek, że od początku strajku odwołano w sumie 28 rejsów. Przekazał, że około 1,5 tys. pasażerów już dotknęły utrudnienia z powodu odwołanych rejsów. Jak dodał, w takiej sytuacji pasażerom linia zapewniła hotel, przebukowuje bilety, tak, aby pasażerowie mogli jak najszybciej odlecieć do swojego celu podróży. Przypomniał, że spółka ma prawo - w przypadku nielegalnego strajku - dochodzić - zarówno od organizatorów, jak i uczestników nielegalnego strajku - pokrycia szkód, które te działania wywołały.
Od początku strajku tj. od czwartku zeszłego tygodnia LOT odwołał 28 rejsów (pierwszy w niedzielę). Były to: Warszawa-Tokio-Warszawa, Warszawa-Seul-Warszawa, Warszawa-Toronto-Warszawa, Warszawa-Norymberga-Warszawa, Warszawa-Londyn-Heathrow-Warszawa, Warszawa-Paryż-Warszawa, Warszawa-Szczecin-Warszawa, Warszawa-Gdańsk-Warszawa, Warszawa-Zielona Góra-Warszawa, Warszawa-Hamburg-Warszawa, Warszawa-Moskwa-Domodiedowo-Warszawa, Warszawa-Berlin-Tegel-Warszawa. We wtorek LOT odwołał rejs z Warszawy do Krakowa oraz lot powrotny.
Z danych LOT wynika, że w sumie w firmie pracuje ok. 1,3 tys. stewardes i 700 pilotów. Spółka zatrudnia około 3 tys.
pc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417949-prezes-lot-nie-bylem-wezwany-do-premiera