Jeżeli potwierdzi się, że PiS wygrywa w 9 województwach na 16 i jeżeli nowe województwa wejdą w obszar oddziaływania PiS to za rok może się to przełożyć na wynik parlamentarny
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, kandydat z listy PiS do sejmiku województwa lubelskiego.
wPolityce.pl: Czego PiSowi zabrakło w tej kampanii wyborczej?
Prof. Mieczysław Ryba: Zabrakło i nie zabrakło. PiSowi zawsze brakuje tego samego. Dlaczego w wyborach samorządowych PiS jako partia wygrał? Bo wygrał w sensie ilości województw. Jeżeli potwierdzą się wyniki, PiS wygra nawet w śląskim województwie, który jest bastionem PO i Grzegorza Schetyny. Jako partia wygrywa a jako struktura lokalna nie.
Dlaczego tak się dzieje? Czego PiS brakuje?
PiS nie było budowane jako partia samorządowa. Nie ma silnych lokalnych liderów. Takich, którzy są mocni jako liderzy samorządowi, liderzy lokalni, jako ludzie, których społeczność postrzega jako dobrych gospodarzy. Wiele głosów pada na PO, na PSL, bo ludzie oceniają, że ich przedstawiciele są dobrymi gospodarzami. Przynajmniej mają taką markę w społecznościach lokalnych. Przed PiS stoi zadanie, żeby kreować jak największą ilość lokalnych liderów. Wtedy marka dobry gospodarz plus marka PiS będzie dawać takie zwycięstwa w wielkich i w mniejszych miastach.
Co było nie tak z kampanią Patryka Jakiego? Może za ostra była jak na Warszawę?
Kampania Patryka Jakiego była bardzo aktywna i dynamiczna. Pojawiały się ciekawe pomysły. Nic jej nie można zarzucić. Jej dynamika na pewno nie była za mała. Pytanie tylko, czy nie była za duża? Patryk Jaki spotykał się z ludźmi, przekonywał ich. Chciał te wybory wygrać. Tylko czy nie miał za dużo pomysłów? Jeżeli ma się za dużo pomysłów to czy wszystkie są wiarygodne? Nawet jeżeli pomysły są poważne to może lepiej je promować nie od początku, ale od pewnego, newralgicznego momentu kampanii wyborczej. Muszą zostać przez wyborców przetrawione. Wydawało się, że Patryk Jaki przy wszystkich patologiach, jakie są w Warszawie ma bardzo duże szanse na zwycięstwo. W pewnym momencie zachwiał swoje oblicze ideowe. Wziął na zastępcę pana Piotra Guziała, który jest lewicowym działaczem samorządowym.
Mocno lewicowym.
Więc w tym sensie jest to jednak usprzecznienie wizerunku Patryka Jakiego. Konserwatywny PiS i tego typu ruch. Znowu pojawia się pytanie, czy to jest wiarygodne? Ostentacyjne wystąpienie z Solidarnej Polski też nie jest czymś, co było konieczne w kampanii wyborczej. Mogło nastąpić po wyborach. Był to bardzo ryzykowny ruch przed wyborami. To wszystko lekko zachwiało kampanią. Kolejna rzecz to konfrontacja z totalną opozycją, która w Warszawie jest bardzo mocna. I swoją totalność starała się zamanifestować. To się przejawiło również w wyniku wyborów. Nie jest też tak, jak myślą niektórzy, że mamy tylko elity pokomunistyczne, które mają ogromne problemy w zakresie etyki, moralności czy czystości zachowań w przestrzeni publicznej. Elektorat jest trochę jak z serialu „Ranczo”. Tam w sposób humorystyczny i wykrzywiony pokazano pewne mechanizmy. Takie mechanizmy funkcjonują i trzeba sobie z nich zdawać sprawę. Ostra krytyka patologii nie znalazła odzwierciedlenia w głosach wyborców. W innych krajach byłoby to nie do pomyślenia. Ale w Polsce jest, jak jest.
Jak pan ocenia wynik PSL?
PSL otrzymał mniej głosów niż cztery lata temu. Jest bardzo silny program kierowany do wsi. Gdyby do tego dodać silnych, znanych, mocnych gospodarzy to wynik PiS mógłby być lepszy. Jeżeli natomiast PSL straci władzę w kilku sejmikach wojewódzkich to wcale nie musi być tak, jak sądzą niektórzy, że wyjdzie z wyborów zwycięski. Może mieć spory problem. Z oceną należy poczekać do ostatecznych wyników wyborczych, a szczególnie do konfiguracji wyborczych, które powstaną w samorządach. Dla PSL i dla takich partii, jak PO, nie ma znaczenia czy oni mają 16, 15 czy 13 proc. głosów. PSL to akurat partia spięta na dole. PiS jest partią bardziej centralną. To partia, która zyskuje przez swój program ogólnopolski. Jeżeli PSL cokolwiek straci we władzy lokalnej to będzie to dla nich gigantyczna i bolesna porażka. Tak będzie, jeżeli cokolwiek stracą w strukturach sejmikowych.
Premier Mateusz Morawiecki miał przyciągnąć do PiS elektorat wielkomiejski. Ewidentnie się to nie udało.
Tak, to się nie udało. Wydaje się, że premier zrobił wszystko, co możliwe i kampania była maksymalna od strony centralnej. Nie mam żadnych zarzutów. To nie była tylko oferta straszenia. Wręcz odwrotnie, była to oferta przyciągająca różne pomysły, różne oferty inwestycyjne, regionalne. Było to maksimum, które można było zrobić w kampanii. Obywatele w wyborach samorządowych kierują się swoją logiką – zastanawiają się kto będzie gospodarzem. Albo się ma takich ludzi albo nie. I tu PiS ma jeszcze dużo do zrobienia na przyszłość. Jeżeli zwolennicy PiS uznają, że w jakiejś miejscowości ktoś jest dobrym gospodarzem, bo dużo zbudował, zagłosują na niego. Ludzie nie przywiązują wagi do zadłużenia gmin. Nie wnikają w uwarunkowania strukturalne. Dlatego gdzieś wygrywa kandydat PO, a w wyborach do sejmiku Platforma przegrywa z kretesem. Jeżeli potwierdzi się, że PiS wygrywa w 9 województwach na 16 i jeżeli nowe województwa wejdą w obszar oddziaływania PiS to za rok może się to przełożyć na wynik parlamentarny.
Not. TP
CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o wyborach samorządowych 2018 - komentarze, frekwencja, sondaże, opinie
POLECAMY PROGRAMY TELEWIZJI WPOLSCE.PL:
-
Brudna kampania opozycji! Polecamy najnowszy numer tygodnika „Sieci”.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417718-prof-ryba-pis-musi-uformowac-lokalnych-liderow