Gdyby był trzeci silny kandydat, jak na przykład w Krakowie czy w Gdańsku doszłoby do drugiej tury. A, że nie było tego trzeciego, więc Trzaskowski wygrał już w pierwszej turze
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski, politolog.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Patryk Jaki: „Zawsze będę pomagał Warszawie. Więcej nie byłem w stanie zrobić”
wPolityce.pl: Co się stało w Warszawie?
Prof. Norbert Maliszewski: W Warszawie była bardzo silna polaryzacja. Głosy podzieliły się na Koalicję Obywatelską i na PiS. Struktura elektoratu, którą można było zaobserwować w wyborach samorządowych cztery lata temu oraz w wyborach prezydenckich i w parlamentarnych jest taka, że kandydat liberalno-lewicowy wygrywa z kandydatem PiS stosunkiem 60:40. Gdyby był trzeci silny kandydat, jak na przykład w Krakowie czy w Gdańsku doszłoby do drugiej tury. A, że nie było tego trzeciego, więc Trzaskowski wygrał już w pierwszej turze. Wygrał, chociaż Jaki miał 31 proc. Przypomnijmy, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda miał 27 proc. Cztery lata temu Sasin też miał 27 proc. w pierwszej turze wyborów na prezydenta Warszawy. Tak naprawdę struktura elektoratu jest dosyć podobna. Dużą rolę odegrał efekt mobilizacji wyborców PO. Poszli zagłosować, żeby pokazać swoją postawę negatywną wobec rządów PiS.
Czyli silny kandydat PiS skłonił wyborców do zagłosowania na jego przeciwnika?
Silny, wyrazisty kandydat PiS spolaryzował wyborców i zmobilizował do głosowania elektorat platformiany i centrowy. Końcówka kampanii mobilizowała elektorat PO. Nie dlatego, że kampania PO była wyjątkowo dobra. Zwolennicy PO zagłosowali ze względu na to, co się działo w końcówce. Wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i spot, który może w małych miasteczkach się podobał, w Warszawie mobilizował wyborców PO. Sądzę, że wpływ miała również interpretacja wystąpienia ministra Zbigniewa Ziobry. Nic tak ostatnio wyborców nie mobilizowało, jak europejskie nastroje wyborców PO. To też zadziałało niekorzystnie dla wyborców Patryka Jakiego.
Może kampania wyborcza Patryka Jakiego była zbyt ostra na Warszawę?
Patryk Jaki powinien bardziej się koncentrować na problemach związanych z korkami i z codziennymi sprawami, które dzieją się w Warszawie. Mniej powinien koncentrować się na obietnicach. Dlatego, że ta kampania powinna być retrospektywna. Z badań wynikało, ze przez wielu warszawiaków kwestia reprywatyzacji nie była uważana za ważną. Ważniejsze było zdrowie, bezpieczeństwo, czyli takie rzeczy, które są związane z życiem mieszkańców Warszawy. Tak naprawdę ta kampania bardziej elektryzowała wyborców spoza Warszawy.
Co pan sądzi o udziale premiera Mateusza Morawieckiego w kampanii? Chyba PiSowi się nie opłaciła?
Dobre wyniki gospodarcze rządów PiS i realizacja programów społecznych zapewniło PiSowi dobry rezultat po trzech latach władzy. Zobaczmy, że w wyborach samorządowych PiS zdobywa 43 proc. To niemalże wyrównanie najlepszego wyniku w wyborach samorządowych. Premier Mateusz Morawiecki musi jednak zmienić przekaz. Miał być politykiem, który miał przekonywać do PiS duże miasta. A właśnie te duże miasta zagłosowały przeciwko PiS. Szef rządu niepotrzebnie koncentruje swój przekaz na twardym elektoracie. Odwołuje się do podobnych argumentów emocjonalnych, jak inni politycy PiS. A powinien wykraczać poza ten twardy elektorat. Prawdopodobnie wynika to z obawy, że ten elektora go odrzuci. Ale chociażby po ujawnieniu taśm są to bezpodstawne obawy. Elektorat zagłosował na PiS i nie zmienił oceny premiera. Wartością dodaną premiera miało być przekonywanie mieszkańców miast. Jeżeli tego nie zacznie robić, to nie będzie miał wartości dodanej.
„Gazeta Wyborcza” pisze, że pana prognozy się nie sprawdziły i będzie pan musiał codziennie jeść ich gazetę. Co pan na to?
To wynika z niezrozumienia. Krytykują tekst, w którym była mowa, że Patryk Jaki miałby w drugiej turze 40 proc. Taki wynik miałby ze względu na polaryzację. Wskazują na to wyniki Dudy i Sasina w ostatnich wyborach. Jeżeli weźmie się pod uwagę, że Patryk Jaki miał o 4 punkty procentowe więcej niż Sasin i prezydent Andrzej Duda w pierwszej turze to było to możliwe. Krytyka mojej skromnej osoby ze strony redaktorów „Gazety Wyborczej” jest nieporozumieniem i pomijaniem pewnych faktów. Ale na fali takiego triumfu fakty się nie liczą, liczą się emocje.
CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o wyborach samorządowych 2018 - komentarze, frekwencja, sondaże, opinie
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417693-prof-maliszewski-w-warszawie-byla-bardzo-silna-polaryzacja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.