Moi kontrkandydaci generalnie obiecują, że zrobią coś, co ja albo już zrobiłem, albo coś, co robię już w tej chwili
— mówił na antenie TOK FM obecny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Wszystko wskazuje na to, że w tym mieście odbędzie się druga tura wyborów - według badania exit polls firmy IPSOS w pierwszej Majchrowski otrzymał 43,7 proc. głosów, Małgorzata Wassermann 33,6 proc. głosów, natomiast Łukasz Gibała 16,8 proc.
CZYTAJ TAKŻE: WYBORY SAMORZĄDOWE 2018! Pierwsze sondażowe wyniki: PiS zwycięża z wynikiem 32.3 proc. Trzaskowski wygrywa w I turze! RELACJA
Majchrowski czuje się pewnie, uważa, że wygra w drugiej turze.
Ze wstępnych sondaży wynika jednak, że powinienem wygrać
— zaznaczył. I dodał, że jego zdaniem zmiana w Krakowie nie jest potrzebna.
To jest sposób myślenia, który mi nie bardzo odpowiada. Zmiana dla zmiany. Moi kontrkandydaci nie mają doświadczenia w zarządzaniu. Zostawić miasto w rękach kogoś, kto ma dobre mniemanie o sobie i poparcie polityczne, to byłby grzech
— powiedział.
Co ciekawe, Majchrowski najwyraźniej tak bardzo jest przekonany o swojej wygranej, że uznał, iż może uderzać także w Łukasza Gibałę, który w pierwszej turze zdobył aż 16,8 proc. głosów krakowian.
W wypadku jednego kontrkandydata, uważam, że to grzech byłby pozostawić mu miasto. A w wypadku mojej kontrkandydatki, to chodzi o całe jej otoczenie, które obawiam się, że zrobiłoby z miastem nienajlepsze ruchy
— stwierdził.
Być może już 4 listopada Jacek Majchrowski bardzo się zdziwi. To tego dnia odbędzie się druga tura wyborów.
as/tokfm.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417658-co-za-pycha-majchrowski-powinienem-wygrac