W Brukseli wyobrażają sobie, że taka czy inna decyzja UE jest władna stłamsić wolę narodu i demokrację w poszczególnych państwach europejskich. Przecież w Polsce jest rząd i parlament pochodzący z demokratycznych wyborów, reprezentujący wolę większości narodu
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, członek KRS.
wPolityce.pl: TSUE zastosował środek tymczasowy ws. ustawy o Sądzie Najwyższym. Jak Pan to przyjął?
Stanisław Piotrowicz: Jestem zaniepokojony stanem UE, a w szczególności stanem demokracji i praworządności w niej. Warto zwrócić uwagę, że ci najważniejsi, którzy podejmują dziś decyzje w UE nie mają legitymacji demokratycznej. Drugą sprawą jest kwestia praworządności. A praworządność to nic innego jak przestrzeganie obowiązującego prawa. Zgodnie z traktatami unijnymi ustrój sądownictwa w poszczególnych krajach, wchodzących w skład UE, to suwerenna sprawa każdego państwa. Decyzje zapadające w UE pod dyktando różnych graczy z Francji i Niemiec sprawiają wrażenie, jakoby w Brukseli był rząd, który decyduje o wszystkich wewnętrznych sprawach w poszczególnych państwach członkowskich.
Jak te decyzje, które zapadają w Brukseli mają się do poszanowania demokracji w poszczególnych państwach członkowskich?
W Brukseli wyobrażają sobie, że taka czy inna decyzja UE jest władna stłamsić wolę narodu i demokrację w poszczególnych państwach europejskich. Przecież w Polsce jest rząd i parlament pochodzący z demokratycznych wyborów, reprezentujący wolę większości narodu. A parlament w naszym kraju jest zobowiązany słuchać przede wszystkim swoich wyborców. To jego prawo i obowiązek. A Bruksela oczekuje, że większość parlamentarna i rząd polski nie będzie słuchać suwerena, lecz niepochodzących z demokratycznych wyborów struktur unijnych! Jeżeli jest mowa o praworządności, to warto zwrócić uwagę na to i myślę, że to będzie przedmiotem analizy ze strony Polski. Na razie treść rozporządzenia TSUE jest znana tylko z przekazów medialnych, będzie ono badana w kontekście obowiązującego w UE prawa europejskiego.
Strona polska po jego przeanalizowaniu może dojść do przekonania, że racja leży po naszej stronie i zbagatelizować wyrok TSUE?
Nie czuję się uprawniony w tej chwili do wypowiadania stanowiska w imieniu większości parlamentarnej, ani tym bardziej rządu. Czeka nas dogłębna analiza tego rozstrzygnięcia i do tego rząd polski zapewne się odniesie. Ciekaw jestem, na mocy jakiego prawa doszło do tego rozstrzygnięcia.
TSUE mógł przekroczyć swoje kompetencje?
Wszystko jest możliwe, nie chcę jednak wypowiadać się na ten temat. Musimy najpierw zapoznać się ze stanowiskiem. Praworządność polega na działaniach na podstawie prawa i w granicach prawa. Tymczasem nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dziś dominującą rolę zaczyna odgrywać ideologia i polityka, a w mniejszym zakresie prawo. Prawo o tyle, o ile służy realizacji ideologii i polityki. I to jest przykra konstatacja. W Polsce większość rządząca przestrzega prawa, w tym w szczególności konstytucji. Natomiast ci, którzy zarzucają nam łamanie prawa, tego prawa sami nie przestrzegają. Warto tutaj zwrócić chociażby uwagę na pytania prejudycjalne, które zostały zadane z pogwałceniem polskiego porządku prawnego. I w sposób opaczny zastosowano tutaj przepis traktatu unijnego, który zezwala na występowanie z pytaniami prejudycjalnymi. Pytanie prejudycjalne musi pozostawać w związku z materią rozpoznawaną przez sąd. A odpowiedź TSUE na to pytanie musi mieć znaczenie dla przyszłego rozstrzygnięcia pytającego sądu. Tymczasem SN rozpoznaje sprawę dotyczącą składek ZUS-owskich, a pyta o wiek emerytalny. Każdy, nawet laik dostrzega, że nie ma tutaj żadnego związku przedmiotowego. Ustrój sądownictwa to dziedzina zastrzeżona dla państwa członkowskiego. Wkraczanie w wewnętrzne sprawy takiego państwa stanowi nadużycie i nadinterpretację prawa unijnego.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417389-nasz-wywiad-piotrowicz-zdziwiony-decyzja-tsue