Tych reform ciągle nie ma. A tymczasem wielkie hybrydy i imperia medialne, które sieją na polskim rynku mediów spustoszenie przez ostatnie lata jeszcze bardziej się umocniły. Zdywersyfikowały swoje posiadanie. Wzmocniły swój kapitał i swoje zaplecze. Jeszcze dwa lata temu pewne rzeczy było łatwiej zrobić. Teraz te realne prawdziwe, globalne imperia medialne okopały się na swoich pozycjach
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Pojawiły się nowe taśmy. Tym razem można usłyszeć, jak rozmawia były premier Waldemar Pawlak z biznesmenem Michałem Sołowowem. Większość rozmowy jest poświęcona rynkowi medialnemu w Polsce. Zaskoczyła panią to nagranie?
Dr Hanna Karp, medioznawca: Wiele osób jest zaskoczonych tym materiałem. Mnie treść tej rozmowy zupełnie nie zaskakuje.
Dlaczego?
Od dawna analizuję rynek medialny w Polsce. Wszystko, co można usłyszeć na taśmach dla mnie jest niestety, tylko bardzo niepokojącym banałem. Ale, rzeczywiście ta rozmowa jest ciekawa, możemy się z niej dowiedzieć nowych rzeczy, padają interesujące słowa.
Jakie?
W pewnym momencie Pawlak mówi: „Niech pan wrzuci sobie statystykę – w ilu przypadkach TVN zaatakowało międzynarodowe globalne koncerny, a w ilu przypadkach zaatakowało w dużych programach polskich przedsiębiorców, to pan zobaczy. To nie jest tak, że dziennikarze to jest takie bezhołowie i bezmózgowie. Niech pan sobie wyobrazi, że w Polsacie jakiemuś dziennikarzowi zachciałoby się skrytykować inwestycje Solorza, Polkomtel czy jakieś inne…”
Ciekawa uwaga.
Bardzo cenna. Nawet, kiedy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN karę, nie był to wystarczający – jak się okazało - moment, żeby media czy dziennikarze związani ze stroną konserwatywną, bo po mediach liberalno-lewicowych, to niczego się nie spodziewam - rozpoczęli poważną debatę o TVN. Z jakiegoś – bardzo ważnego -powodu ta dyskusja się nie odbyła. Ostatecznie kara została uchylona. Wszystko ucichło, niby kamień w wodę, a na medialnym ołtarzu jako kozła ofiarnego całego tematu, złożono postać pewnej ekspert… A przecież był to świetny moment na zajęcie się TVN i na głębsze spojrzenie na korzenie stacji. Podczas wrześniowej ekstradycji Dariusza Tytusa Przywieczerskiego powróciły wątki związane z FOZZem, TVN, śp. Januszem Weichertem i Polsatem. Ale też trwało to bardzo krótko, i nie dotknięto istoty sprawy…
Czy taśma Pawlaka i Sołowowa rzuca nowe światło na nagranie opublikowane przez Onet, w którym pojawia się premier Mateusz Morawiecki jeszcze jako prezes banku WZ WBK?
Pojawia się kontekst, który w jakiś sposób można wyjaśnić. Dlaczego Onet zaatakował premiera Morawieckiego, na finiszu kampanii? To jest tylko potwierdzenie słów premiera Pawlaka, że ten portal wydaje się mieć – tak można sądzić – bo sądowych dowodów na to nie ma - jakieś szczególne zadania. I nie trudno zgadnąć jakie. W tym wypadku wzięto na celownik najsilniejszy punkt całej kampanii samorządowej. Premier Morawiecki – jego siła, można powiedzieć, przypomina moc filmowego Batmana. Jest wszędzie, o wszystkim mówi, ma niespożytą energię. I niewątpliwie Prawo i Sprawiedliwość bardzo dzięki jego zaangażowaniu i wysiłkom zyskuje. Z prezesem Jarosławem Kaczyńskim tworzą ciekawy, mocny duet.
Na taśmach słychać, jak premier Pawlak mówi, że na Donalda Tuska większy wpływ ma artykuł w „Fakcie” niż opinia Konfederacji Pracodawców czy Komisji Trójstronnej. Jak pani to skomentuje?
Pan premier Pawlak dosyć oględnie mówi o sprawie koncentracji na polskim rynku kapitału medialnego i wpływaniu na szefa rządu. Moim zdaniem, ów kapitał ma jeszcze mocniejsze zadanie. Nie tylko wpływał – bo na którego z polityków nie wpływa, łącznie z panem Pawlakiem? Ale wręcz sterował ówczesnym premierem i jego rządem.
Dlaczego pani tak sądzi?
Proszę prześledzić zachowania i skutki różnego rodzaju decyzji Donalda Tuska, w czasie kiedy był szefem rządu. Moim zdaniem, jako premier bardzo szybko abdykował. Na wielu odcinkach było to widoczne. Słynne powiedzenie o „harataniu w gałę” było symboliczne. Mafie watowskie mogły spokojnie szaleć. Można założyć także, że osłonę medialną tworzyły tu różne redakcje. 9 października br. w Gościu Wiadomości w telewizji publicznej premier Morawiecki pytał: „Gdzie jest ‘GW’, TVN i Onet, które powinny zwrócić uwagę, jak gigantyczne straty ponosiliśmy w VAT”? Kraj zaczął staczać się po równi pochyłej w ekspresowym tempie. Także pod względem bezpieczeństwa informacyjnego. Pod koniec drugiej kadencji rządów PO-PSL , Polska znalazła się w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Praktycznie – za czasów pani Kopacz - nie mieliśmy realnego rządu. Było to naprawdę państwo teoretyczne…Proszę sobie przypomnieć kto w jej rządzie był ministrem spraw wewnętrznych…Gdyby ta sytuacja się przedłużyła, nie wiem gdzie bylibyśmy dziś. W tej chwili też jest bardzo trudno. Pewnie rządzący mogliby o tym wiele powiedzieć i wskazać kilka punktów, które bardzo utrudniają rządzenie. Jeszcze jest wiele spraw, ale czas kampanii nie sprzyja, by o tym szczerze mówić. Jednak gołym okiem widać także to, że od kiedy premier Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej jego koledzy partyjni są bardzo zagubieni. Pielgrzymują do urzędników unijnych i do kanclerz Angeli Merkel albo pani Merkel, gdy jest w Polsce, zaprasza ich do siebie - do ambasady. Trudno powiedzieć, o czym tam rozmawiali. Te spotkania powinny dać bardzo wiele do myślenia. Poza tym, Donald Tusk, odchodząc przygotował różnego rodzaju osłony w aparacie państwa na czas, gdyby PO już nie rządziła. I to się sprawdza, bo uniemożliwia realne zdecydowane rządzenie nowej obsadzie. Wszystko trzeba robić małymi kroczkami. Choć po trzech latach jednak pewne blokady zostały już zneutralizowane. Jedną z takich osłon i zarazem blokad, tworzą media liberalno-lewicowe. Na Polskę została narzucona medialna siatka kontrolna – neutralizuje i utrudnia życie tym, którzy chcą realnie zmieniać nasz kraj po rządach PO-PSL.
PiS zapowiadał repolonizację mediów. Czy cokolwiek dzieje się w tej sprawie?
Tych reform ciągle nie ma. A tymczasem wielkie hybrydy i imperia medialne, które sieją na polskim rynku mediów spustoszenie przez ostatnie lata jeszcze bardziej się umocniły. Zdywersyfikowały swoje posiadanie. Wzmocniły swój kapitał i swoje zaplecze. Jeszcze dwa lata temu pewne rzeczy było łatwiej zrobić. Teraz te realne prawdziwe, globalne imperia medialne okopały się na swoich pozycjach. I znajdują wielu przyjaciół i głębokie, czasem ukryte zaplecze, przede wszystkim tu, na miejscu. Wiceminister kultury pan Jarosław Sellin niedawno powiedział, że koncepcja reformy jest przygotowana i tylko czeka na decyzję polityczną. Przekonywał, że „leżą gotowe koncepcje ustawy, które w każdym momencie mogą być przekute w ustawę”. A wszystko jest sprawą wyboru wariantu reform. Jednak słowa ministra o wyborze koncepcji reformy mnie nie przekonują.
Dlaczego?
Nawet jeżeli już jakaś koncepcja została wypracowana i czeka ją tylko „przekucie na ustawę, to rynek mediów jest u nas bardzo dynamiczny. Sytuacja zmienia się niemalże z tygodnia na tydzień. I te zmiany powinny być w zapisach i nowych koncepcjach uwzględnianie. Dlatego im dłużej rząd będzie zwlekał z decyzjami, tym trudniej będzie wszystko uruchomić. Oczywiście w tej chwili jest pod względem politycznym bardzo zły moment, mamy końcówkę samorządowej kampanii wyborczej. Po niej przyjdą kolejne kampanie wyborcze. Jednak być może, warto przed samym końcem tej kadencji przegłosować ustawy medialne. Bo jeśli ktoś myśli, że oswoi tego tygrysa, to jest w błędzie. Nie mamy gwarancji, że PiS będzie rządziło samo po nowych wyborach. Bo choć zapowiedzi są bardzo optymistyczne, jednak może być bardzo różnie. Warto przed końcem kadencji te zmiany wdrożyć, bo może być tak, że potem już będzie za późno. Obawiam się jednak, że rząd czeka na nowe – jeszcze lepsze niż w tej chwili - polityczne rozdanie.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417018-dr-karp-zaniedbania-rzadu-umocnily-zagraniczne-media