W Niemczech dominują niemieckie media, we Francji francuskie, w Anglii angielskie. Tamtejsze społeczeństwa bardzo pilnują tego, żeby nie dominowała u nich obca opinia publiczna. My też musimy takie przepisy wprowadzić
— mówi portalowi wPolityce.pl Wojciech Reszczyński wieloletni dziennikarz Polskiego Radia, jeden z twórców sukcesu “Teleexpressu” i “Wiadomości”, założyciel pierwszego Radia Wawa.
wPolityce.pl: Pojawiły się nowe taśmy. Można na nich posłuchać rozmowy byłego premiera Waldemara Pawlaka z biznesmenem Michałem Sołowowem. Większość rozmowy jest poświęcona rynkowi medialnemu w Polsce. Dlaczego niemieckie media miały taki duży wpływ na Donalda Tuska?
Wojciech Reszczyński: Może dlatego, że Tusk był wychowywany w domu, w którym był pewny sentyment w stosunku do Niemców. Pamiętamy jego tekst z 1987 r., że polskość to nienormalność, w którym w zasadzie odciął się od Polski i polskich korzeni interpretując historię w niemieckim duchu. Tak nas Niemcy i nie tylko oni postrzegali. Krytykowali wszystkie zrywy niepodległościowe, buntowanie się przeciwko narzuconym rozwiązaniom prawnym, szczególne pojmowanie wolności, która nigdy nie jest za wszelką cenę. Potem sobie dorobił jakieś kaszubskie korzenie. Z tego co czytałem, Kaszubi raczej odcinają się od Tuska. Twierdzą, że nie ma nic wspólnego z nimi. Jest raczej bardziej powiązany z Niemcami niż z Kaszubami. Potem jego działalność jako dorosłego człowieka i liczne tropy wskazujące na finansowanie Kongresu Liberalno-Demokratycznego przez niemieckie fundacje. KLD to była pierwsza partia polityczna, w której działał Tusk. Obecność niemieckich mediów chyba nie jest zaskoczeniem dla Tuska. Brał i bierze je pod uwagę.
Co pan sądzi o słowach, które padają na taśmach na temat roli mediów w Polsce?
Byłem chyba pierwszym dziennikarzem w Polsce, który mówił, że media to jest nie czwarta władza, ale pierwsza władza. Za pomocą mediów można kształtować władzę ustawodawczą, wykonawczą i mieć wpływ na władzę sądowniczą. Mimo, że te władze są wybierane w sposób demokratyczny. W mediach nie ma wolnych wyborów. Redaktor naczelny jest przedstawicielem właściciela i realizuje jego interesy poprzez zespół redakcyjny. Dla mnie nie jest wielkim zaskoczeniem, że media polskojęzyczne, które zatrudniają Polaków nie trzymają się polskiej racji stanu. Wręcz przeciwnie. Dziś czytałem portal Onet. Już same tytuły wskazują, że mają jednoznacznie negatywny stosunek do obecnych władz w Polsce. Wykoślawiają rzeczywistość. Pomijają wydarzenia, które mogą być przez polskie społeczeństwo odbierane pozytywnie.
Na portalu TVN zabrakło informacji o wzroście ratingu dla Polski.
Tak, to jest ta metoda. O tym, co mogłoby być pozytywnie oceniane i odebrane przez społeczeństwo nabierają wody w usta. Natomiast nagłaśniają rzeczy, które pokazują rządzącą partię w sposób dwuznaczny w oczach społeczeństwa. Tak działa dezinformacja, propaganda. To jest realizacja obcych interesów w Polsce. Coraz więcej ludzi ma świadomość, jaką rolę odgrywają te media i jakich skupiają u siebie ludzi. To są ludzie z rodowodem postkomunistycznym z dorobionym rodowodem liberalnym, który pasuje do głównych europejskich trendów. Pawlak powiedział prawdę. Rzeczywiście te media mogą stanowić zagrożenie dla Tuska. Mogą go źle zaprezentować w zachodniej opinii publicznej. Tym bardziej, że tu wciąż obowiązuje mechanizm, że tekst opublikowany w niemieckich mediach w Polsce trafia do tych samych mediów w Niemczech. Tam jest prezentowany w wersji niemieckiej. Potem wraca w kolejnej mutacji jako artykuł niemieckiego pisma wraca do Polski i jest powielany. W związku z tym siła rażenia tych antypolskich mediów się zwiększa.
Aż się prosi, żeby PiS w końcu przeprowadził zapowiadaną już dawno repolonizację mediów. Niestety nic się w tej sprawie nie dzieje.
Osoby za to odpowiedzialne, wiedzą, że nic przez trzy lata nie zrobiły w tej sprawie. Słowo repolonizacja wywoływało niedobre skojarzenia na Zachodzie i w Polsce. Przedstawiano ją jako możliwość wykupienia czy pozbawienia własności zagranicznych właścicieli mediów w Polsce poprzez wywłaszczenie. Zrezygnowano z repolonizacji na rzecz dekoncentracji.
Ale dekoncentracji też nie ma.
Podobno ustawa jest już przygotowana. Mam nadzieję, że po wyborach zostanie przedstawiona i wprowadzimy w Polsce takie przepisy, jakie obowiązują w Niemczech i we Francji. W tamtych krajach nie ma obcych mediów. W Niemczech dominują niemieckie media, we Francji francuskie, w Anglii angielskie. Tamtejsze społeczeństwa bardzo pilnują tego, żeby nie dominowała u nich obca opinia publiczna. My też musimy takie przepisy wprowadzić. Nie widzę żadnych przeszkód, żeby one nie zaistniały u nas. Wystarczy przepisać odpowiednie ustawy medialne słowo w słowo i wprowadzić je do polskich regulacji prawnych. Tym bardziej, że z pewnością znalazłby się polski kapitał, który by zainwestował w tego typu media poprzez odkupienie części udziałów w momencie kiedy te media przekraczają dopuszczalną granicę. Jest to możliwe do uregulowania. Nie może być tak, żeby w polskiej prasie, radiu i telewizji dominował obcy kapitał. 80 proc. mediów w Polsce ma zagranicznych właścicieli. To należałoby wyprostować i zatrzymać się na 30 proc., a może nawet na mniejszym udziale procentowym.
Mówi pan o polskim kapitale, który by zainwestował w media. Jaki to mógłby być kapitał?
Polskie firmy np. energetyczne, polskie fundusze inwestycyjne, czy PZU. Jest to dobry dla nich biznes, ponieważ te firmy i tak są zmuszone do reklamowania swojej działalności. Gdyby natomiast były współwłaścicielem mediów, mogłyby uzyskiwać odpowiednie zniżki na tego typu działalność piarowską czy reklamową. A równocześnie mogłyby czerpać z tej działalności dodatkowe dywidendy. Tak się dzieje na Zachodzie.
Sądzę też, że wielu indywidualnych Polaków też by zainwestowało w polskie media, gdyby ktoś ich zorganizował w jakieś grupy finansowe. Inwestycje w media nie są przedsięwzięciami jakiegoś wielkiego ryzyka gospodarczego. Szczególnie te, które istnieją w internecie. Dzisiaj każde medium ma swoją mutację internetową. Zmniejszają się nakłady prasy papierowej, wzrasta natomiast znaczenie i odbiór mediów elektronicznych. Nie ma też przeszkód, żeby w polskie media zaczęła inwestować Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie.
Co blokuje repolonizację i dekoncentrację mediów?
Przy obecnym sporze z Komisją Europejską rozumiem, że są pewne opory, bo otworzyłby się kolejny front walki z nieprzychylną nam Komisją Europejską i lewackim Parlamentem Europejskim. W związku z tym nie dziwie się, że władze oczekują na nowe rozdanie po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, który z pewnością zmieni swój skład na bardziej korzystny dla Polski. Świadczą o tym chociażby ostatnie wybory w kilku państwach europejskich i wypowiedzi polityków włoskich czy szwedzkich. Polska i Węgry już nie są tak osamotnione. Wydaje mi się, że koncepcja Europy Ojczyzn jednak zwycięży.
Pan Pawlak jeszcze się nie rozliczył z czasów, kiedy kierował polską gospodarką. Nie rozliczył się za kontrakt gazowy z Rosją. Naciskany tłumaczył się z treści tego kontraktu. Mówił, że nie mamy się czego bać, bo gazu nam nie zabraknie. Tak to interpretował. Jego absolutnie nie interesowały warunki finansowe, a przecież kupujemy najdrożej w Europie gaz. Przekonywał tylko, że gazu nam nie zabraknie. Trzeba pamiętać, że jego działalność nawet w UE była negatywnie oceniana. Chciał przedłużyć rosyjski kontrakt do 2037 r. Byłaby to kompletna tragedia. Jest to wyjątkowy szkodnik gospodarczy. Niemiecka prasa w Polsce nie krytykuje rurociągu bałtyckiego. Nie spotkałem się z artykułem, który zawierałby krytyczne opinie na temat rosyjsko-niemieckiego projektu. Niemieckie media w Polsce stoją na gruncie niemieckiej racji stanu.
Not. emsTO TRZEBA PRZECZYTAĆ!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417014-reszczynski-w-mediach-nie-moze-dominowac-obcy-kapital