Zajmiemy się premierem Morawieckim, bo zajmują się nim Polacy. Bo widać, jakim jest hipokrytą, bo „taśmy prawdy” - używajmy tego terminu konsekwentnie - odsłaniają jego hipokryzję i cynizm. I 40 mln z Orlenu…
— grzmiał na antenie RMF FM Andrzej Halicki, poseł PO.
Dzisiaj nie istnieje ta przeszłość? Nie istnieje ta jego prawdziwa twarz, kiedy mówił o Polakach, że są głupi? Że wszystko kupią? Że wszystko można dzisiaj kupić? Także dzisiaj kontraktem z Kubicą próbuje zatuszować swoją arogancję
— twierdził parlamentarzysta.
Robert Kubica może być zadowolony, ale czy za 40 mln złotych można kupić spokój i sumienie? Że tamto nie istnieje? Nie, nie przekreśli pieniędzmi Orlenu tego, co powiedział o również polskim sportowcu..
— dodał.
Nie obyło się bez złośliwych życzeń.
Zbliża się koniec pierwszej kadencji i mam nadzieję, że ostatniej…
— powiedział Halicki.
To bardzo dobry moment do podsumowania… Jeżeli chodzi o projekty ustaw, bardzo wiele z nich leży, także te, które obiecywał np. Patryk Jaki, kandydat PiS-u w Warszawie. Co mówił o reprywatyzacji - powiedział, że tym się zajmie
— atakował gość Roberta Mazurka.
No to proszę posłuchać do końca. ustawa, której on nie mógł złożyć, a którą obiecywał 2 lata temu, a jako komisja weryfikacyjna obiecywał rok temu i teraz także w kampanii przypomina, że się tym zajmie, leży u marszałka Kuchcińskiego, ale nasza, a nie jego. Bo nawet tego nie może dotrzymać, takiej obietnicy
— grzmiał Halicki.
Dlaczego w takim razie PO nie wprowadziła dużej ustawy reprywatyzacyjnej przez 8 lat swoich rządów?
Przypominam panu, dwa projekty, również ja byłem współautorem jednego z nich, żałuję, że była tylko mała ustawa reprywatyzacyjna, duża jest jedynym sposobem na przynajmniej stworzenie fundamentu prawnego dla rozstrzygnięć, które dotyczą nieruchomości w Warszawie, bo dekret w Warszawie był tylko w Warszawie
— przyznał poseł Platformy.
Andrzej Halicki musiał również wytłumaczyć się ze słów Grzegorza Schetyny o „szarańczy”.
Po pierwsze mówmy o zjawisku. Mam teraz panu powiedzieć, co to oznacza: to obsadzanie spółek byle jakimi ludźmi, radnymi…
— próbował wyjaśnić polityk.
Jeżeli mówimy o awansach, które także dotyczą osób, które także dotyczą osób, które stają się publicznymi, to z dobrego fachowca rzeczywiście warto osobę uczynić także osobę odpowiedzialną za przestrzeń publiczna, na przykład w Warszawie. Bo tak się stało z Mariuszem Frankowsim. A nie odwrotnie, że z partyjnego gościa, który handluje pieluchami w aptece, na przykład, żeby słynny przykład Łomianek przywołać - robi się Misiewiczów, którzy robią karierę w takich obszarach jak bezpieczeństwo państwa czy też spółki Skarbu Państwa. Czy spółki komunalne…
— wymieniał Halicki.
Jeżeli taki proces mam miejsce, to temu trzeba powiedzieć kategorycznie „stop” i ludzie to widzą. Ludzie tego nie akceptują, proszę pojechać do Siedlec. Wczoraj byłem. Zalepione miasto panem Tchórzewskim, młodszym synem. Znanym do tej pory tylko z tego, że był aktywnym pokerzystą w mieście. I co? Pierwsza praca w spółce…
— dodał.
Na koniec zrobiła się dość patetycznie.
Stop temu zjawisku. Dosyć obsadzania spółek przez tego rodzaju niekompetentne osoby
— agitował Halicki.
Jak widać, Grzegorz Schetyna nastręczył swoim partyjnym kolegom wielu kłopotów. Teraz każdy z nich musi tłumaczyć, co przewodniczący miał na myśli… Sprawa chyba jednak wymknęła się spod kontroli.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416914-halicki-zajmiemy-sie-premierem-widac-jakim-jest-hipokryta