Nie ma złudzeń. Kolejna taśma dowodzi, że linia programowa rządu PO-PSL pisana była w knajpach pod dyktando rekinów biznesu. Poziom zblatowania z finansową elitą mówi sam za siebie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowa taśma Graś-Kulczyk. Propozycja wyprowadzenia polskiego górnictwa za granicę i atak na PSL: „Ten osioł, ten Januszek Piechociński”
Kosiniak–Kamysz był przystojnym ludowcem, który sprawnie przeprowadził dwie największe i najbardziej znienawidzone przez Polaków reformy. Przepchnął podwyższenie wieku emerytalnego, wbrew społecznemu buntowi i przejęcie pieniędzy z OFE. „Kulturalny, na poziomie, fajny chłopak” – jak mówi o nim Jan Kulczyk - doskonale spełniał PR-owe wymogi rządu Donalda Tuska. Bo przecież o to szło w tej całej propagandzie.
Poziom zblatowania biznesu z rządem PO-PSL jest zatrważający. Wpływowi miliarderzy mogli bez trudu wpływać na polityków, realizując własne, międzynarodowe interesy. Z ich nieudolności i spolegliwości korzystali też przywódcy silnych krajów, traktujący Polskę jako podległe im zaplecze handlowo-usługowe. Jan Kulczyk planował wówczas potężny interes, który miał być realizowany na terenie Polski, Niemiec i Białorusi. Budowa elektrowni na Białorusi, transgranicznych linii przesyłowych była warta miliardy. Janusz Piechociński podobno miał wobec projektu poważne wątpliwości, twierdząc że projekt ten nie jest korzystny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wystarczyło więc dotrzeć do Tuska przez Grasia, powiedzieć o „ośle Januszku”, zaprojektować kierunek działań. I ominąć przeszkodę.
Kulczyk mówi wprost o wygaszaniu kopalń. „Ja mam inny pomysł: żeby górnictwo polskie poszło za granicę” – rzuca miliarder. I wygaszano. Mówiono, że jest nierentowne, że trzeba do niego dopłacać. Potem Niemcy zaczęły przejmować rynek. Nie pomagały protesty górników. Rozpędzano ich siłą, używając broni gładkolufowej jak za najgorszych czasów krwawej komuny.
Jeśli taśmy stanowią obraz ówczesnego państwa, to wynika z niego, że politycy PO ubijali własne interesy, korzystając z politycznych przywilejów. Realizowali pomysły oligarchów, podporządkowywali linię polityczną oczekiwaniom Berlina i Moskwy. Czy kogoś więc jeszcze dziwi, że dla rozwścieczonej frakcji totalsów, mówienie o interesie narodowym uznane jest za faszyzm?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416847-miliarderzy-dyktowali-platformie-linie-polityczna