Jestem z wykształcenia finansistą i wiem, że kraj czy lokalna gmina musi się rozwijać, muszą powstawać nowe miejsca pracy, aby płace rosły. Trzeba stymulować wzrost gospodarki zarówno w całym kraju, jak i w samorządach. Gdy te oba szczeble władzy dobrze ze sobą współpracują, wtedy wytwarza się pewna synergia
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl finansista Jerzy Bielewicz z „Gazety Bankowej”, kandydat do Rady Warszawy z listy PiS.
wPolityce.pl: Kandyduje Pan do Rady Warszawy z listy Prawa i Sprawiedliwości. Na czym szczególnie w pracy radnego chciałby się Pan skupić?
Jerzy Bielewicz: Często w samorządach opanowanych przez PO-PSL, ci panowie kontrolują zatrudnienie w swoim regionie i to począwszy od szefa spółki komunalnej, aż do sprzątaczki na dworcu kolejowym. To się też oczywiście wiąże z lichymi płacami. Chodzi o to, żeby Polacy w swoich lokalnych ojczyznach dobrze zarabiali. I żeby dobrze traktowano ich w urzędzie, samorządzie i wszędzie tam, gdzie rodzi się inicjatywa społeczna. To ważne, by moi rodacy odzyskali godność.
Jak chce im Pan pomóc w tym, żeby lepiej zarabiali?
Jestem z wykształcenia finansistą i wiem, że kraj czy lokalna gmina musi się rozwijać, muszą powstawać nowe miejsca pracy, aby płace rosły. Trzeba stymulować wzrost gospodarki zarówno w całym kraju, jak i w samorządach. Gdy te oba szczeble władzy dobrze ze sobą współpracują, wtedy wytwarza się pewna synergia. Tymczasem nie jest tajemnicą, że budżety inwestycyjne stolicy nie są wykonywane rok rocznie. To może świadczyć np. o lichym standingu finansowym Warszawy, albo wręcz o kłopotach z płynnością.
Chciałby Pan zadbać o przejrzystość tych budżetów?
Tak, chcę zadbać o przejrzystość budżetów w stolicy. To jest mój główny cel. Jako finansista chce analizować w tej kadencji budżety Warszawy i przekazywać mieszkańcom informacje o tym, jaki jest ich charakter i jakie są strategie finansowe. Chcę zainteresować mieszkańców przyszłością stolicy, jej rozwojem i nowymi inwestycjami. Obiecuję, że będą mieli informacje na temat budżetów. Będę też prowadził politykę otwartych drzwi, to znaczy, że będą mogli przyjść i powiedzieć o tym, jakie są ich troski. Finanse polegają na tym, że trzeba wygenerować pewną dodaną wartość, taką, żeby można ją było spożytkować. Więcej aktywności gospodarczej przynosi lepsze podatki dla miasta. Te z kolei można wykorzystać z korzyścią dla mieszkańców. To bardzo prosta strategia na przyszłość.
Co ma Pan jeszcze do zaproponowania mieszkańcom stolicy?
Akurat kandyduję z prawobrzeżnej Warszawy, która była traktowana przez trzy kadencje Gronkiewicz-Waltz po macoszemu. Jeśli Śródmieście czy Mokotów są zakorkowane, to prawobrzeżna Warszawa jest podwójnie zakorkowana. Mamy tam do czynienia z permanentnym korkiem komunikacyjnym. Mam tutaj na myśli chociażby ciąg komunikacyjny, z którego sam korzystam: ul. Kajki, Bronisława Czecha, Płowiecką, Grochowską i Towarową. Tam dochodzi do absurdów. Wybudowano np. małe wiadukty dla pieszych, natomiast w tym samym miejscu nie zniknęły światła.
Jakie rozwiązania widzi Pan w tej sytuacji?
Na pewno można Bronisława Czecha poszerzyć o dwa pasy, po jednym w każdym kierunku. Być może także przebudować wiadukt nad linią kolejową. Potrzebnych jest też jeszcze kilka kładek dla pieszych i tam z pewnością nie powinno być świateł, które wstrzymują ruch.
A co z repolonizacją spółek elektroenergetycznych, bo to chyba też jeden z tematów, którymi się Pan mocno interesuje?
Wiadomo, że w Warszawie brakuje sieci ciepłowniczych, nawet kanalizacyjnych. To jest bardzo wstydliwy i piekący problem, którym należałoby się jak najszybciej zająć. Jeśli chodzi o program czyste powietrze, to zarówno z programu Patryka Jakiego, jak i premiera Morawieckiego można tu czerpać jak z rogu obfitości. Akurat Wawer i Wesoła to region, gdzie jest niska emisja. Gdy przychodzi jesień piece na węgiel, tzw. kopciuchy są włączane przez mieszkańców. Trudno się im dziwić, bo robi się zimno, ale należałoby z pewnością zająć się tutaj rozwijaniem sieci ciepłowniczych, gazowych. Jest jednak pewna przeszkoda. Właścicielami tych sieci - akurat w Wawrze, również energetycznych - jest obcy kapitał, nieskory do inwestycji, natomiast bardzo łakomy na zyski. Stąd myślę, że dużym krokiem w kierunku znaczących inwestycji w Warszawie jest repolonizacja spółek elektroenergetycznych, ciepłowniczych w Warszawie. Aby inwestować w sieci własne, a nie cudze.
Mówi Pan o Wesołej i Wawrze, ale jak ocenia Pan potrzeby w innych dzielnicach stolicy?
Nieco inaczej swoje potrzeby widzą mieszkańcy Targówka. Tam przeważają osiedla, często nowo wybudowane. Praktycznie Targówek jest odcięty od Warszawy. Dojazd do centrum trwa bardzo długo, krętymi drogami. Gdyby połączyć go nowoczesną komunikacją byłoby to na plus dla stolicy i Targówka. Myślę o linii metra, ale obudowanej parkingami przy stacjach. Także o nowoczesnych trasach komunikacyjnych, nadzorowanych przez sztuczną inteligencję, gdzie ten ruch jest płynny, niezakłócany korkami. Również o nowoczesnej komunikacji internetowej, mieszkańcy Targówka zasługują na rozwiązania smart city. Powinna się pojawić sieć elektroenergetyczna, która uwzględnia potrzeby właścicieli pojazdów elektrycznych. W tej dzielnicy są też inne bolączki. Nabudowano osiedli, a zapomniano o wszelkiej innej infrastrukturze, jak żłobki, przedszkola, szkoły, czy place zabaw dla dzieci. Ta sytuacja wymaga zmiany. Jestem debiutantem politycznym, pokornie proszę o państwa głosy. Jeżeli coś obiecam, to wykonam.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416824-nasz-wywiad-bielewicz-chce-zadbac-o-przejrzystosc-budzetow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.