W sprawie reprywatyzacji Rafał Trzaskowski „nie mówił wszystkiego” - stwierdził kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Patryk Jaki. Ocenił, że Trzaskowski ma „również silne powiązania z reprywatyzacją” i powinien za to przeprosić.
W ten sposób Jaki, który jest również szefem komisji weryfikacyjnej ds reprywatyzacji, odniósł się do publikacji portalu wPolityce.pl, który napisał, że w czasie, gdy Rafał Trzaskowski piastował stanowisko ministra administracji i cyfryzacji, jego resort umożliwił reprywatyzację 55 nieruchomości i że działo się to w czasie, gdy afera reprywatyzacyjna była już znana mediom i urzędnikom.
Jak widać Rafał Trzaskowski w tej sprawie nie mówił wszystkiego, i (…) ma również silne powiązania z reprywatyzacją
— powiedział Jaki na wtorkowej konferencji prasowej odpowiadając na pytanie o tę publikację.
Powinien za to po prostu przeprosić, a udaje, że jest inaczej niż, jak dzisiaj państwo widzicie po dokumentach
— dodał.
Jeżeli po 12 latach rządów Platformy w Warszawie, kiedy pokazujemy, że Warszawa straciła przez reprywatyzację ponad 21 miliardów złotych, mieszkańcy dalej chcieliby zdecydować żeby Platforma rządziła w stolicy, to to oznacza, że nie ma żadnej kary za wyprowadzanie tak dużych pieniędzy, i (…) niech nikt nie liczy, że będzie lepiej
— powiedział Jaki.
Jak dodał „może być gorzej”.
Bo to jest wręcz legitymizowanie tego wszystkiego, co działo się przez ostatnie 12 lat, to znaczy zgody na wyprowadzenie tak gigantycznego majątku z budżetu warszawiaków
— powiedział kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy.
Sam Trzaskowski odnosząc się do publikacji portalu wPolityce.pl zapewnił we wtorek rano w Polsat News, że informacje o tym, iż w czasie, gdy piastował stanowisko ministra administracji i cyfryzacji, resort umożliwił reprywatyzację 55 nieruchomości, „to absolutna bzdura”.
Widać, że jak idzie dobrze nam kampania, to się szuka absolutnie wszystkiego
— zaznaczył.
Otóż urzędnicy w ministerstwie administracji za wszystkich ministrów, łącznie z ministrem (Mariuszem) Błaszczakiem, wydawali techniczne decyzje po to, żeby móc wpisać kamienice czy nieruchomość do księgi wieczystej
— wyjaśnił Trzaskowski.
I urzędnicy ministerstwa administracji nie mieli nic wspólnego z całym postępowaniem dekretowym i nie mogli go kwestionować i wszyscy o tym wiedzą, sprawa jest ogólnie znana
— zapewnił kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy.
Widać kandydat Koalicji Obywatelskiej nie za bardzo przejął się całą sytuacją, bowiem zaprezentował również swój komitet poparcia, a w nim seniorzy, studenci, przedsiębiorcy i obcokrajowcy.
Jak mówił, w komitecie znaleźli się ludzie w różnych wieku, różnej profesji i „różnym stażu bycia warszawiakiem”.
To właśnie ci ludzie tworzą Warszawę, jej niepowtarzalny klimat, energię, chęć realizowania tych najlepszych aspiracji, jakie można realizować w naszej stolicy
— zaznaczył Trzaskowski.
Portal wPolityc.pl napisał: „by zakończyć proces reprywatyzacji, w większości przypadków, należało przed faktycznym oddaniem nieruchomości przeprowadzić postępowanie dekomunalizacyjne w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w latach 2010-2015 Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji”. „Oznacza to, że będąc ministrem administracji i cyfryzacji, Rafał Trzaskowski sprawował swoisty nadzór nad działaniami Hanny Gronkiewicz-Waltz, tak jak jego poprzednicy, czyli Grzegorz Schetyna, Jerzy Miller oraz Michał Boni” - napisał portal.
Powołując się na informatora, portal pisze, że łącznie w czasie urzędowania Trzaskowskiego, „MAiC zgodziło się na reprywatyzację aż 55 nieruchomości”, „10 z nich obecnie bada Komisja Weryfikacyjna i „są wśród tych spraw również sprawy prowadzone przez mec. Roberta N., który usłyszał szereg zarzutów korupcyjnych (Mazowiecka 12)”.
Trzaskowski mówił również odpowiadając na pytania dziennikarzy na wtorkowym briefingu prasowym, że resort administracji nie ma nic nic wspólnego z postępowaniem dekretowym, z procesem reprywatyzacji.
Wydawane były techniczne decyzje dotyczące dekomunalizacji i ministerstwo administracji, i urzędnicy, którzy wydawali te decyzje, nie mogli kwestionować tych decyzji, które były wcześniej podejmowane, jeżeli chodzi o postępowanie dekretowe, bo od tego było kolegium odwoławcze i sądy
— powiedział Trzaskowski.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416756-burza-po-publikacji-wpolitycepl-jaki-trzaskowski-nie-mowi