W PO i Nowoczesnej obrzydliwości mogą się zdarzyć, bo tam gigantów intelektu i potentatów wrażliwości jest sporo. Ale nie tym razem.
Poseł Platformy Obywatelskiej Grzegorz Furgo od około 40 lat pracuje w kulturze, głównie jako menedżer imprez kulturalnych. Albo zatem poseł Furgo jest fatalnie wykształcony i przez kilkadziesiąt lat sprzedawał swoim klientom kompletny kit, albo – mówiąc Korwin-Mikkem – „rżnie głupa” na całej linii. Nie ma takiej możliwości, żeby ktoś, kto przez 40 lat zajmował się kulturą, nie znał poetyki niemieckich plakatów propagandowych z czasów hitlerowskich. Ale menedżer kultury Furgo twierdzi, że nie zna. Dlatego „kontrowersyjną grafikę” usunął, skoro „nie miał zielonego pojęcia, że istnieje podobny oryginał z czasów II wojny światowej”.
Zobaczyłem to w internecie i podałem dalej, przecież sam tego nie robiłem. Bardziej patrzyłam na to, jak na satyrę tego, co się dzieje w kraju, niż był to jakiś zły wątek Żadnych złych konotacji tutaj nie było
— tłumaczył się menedżer kultury z czterdziestoletnim stażem.
Kontrowersyjne to może być założenie skarpetek w różnych kolorach albo jasnych spodni, na których wszystko widać – jak przydarzyło się Radosławowi Sikorskiemu. Plakat, który dla menedżera kultury z niemal czterdziestoletnim stażem stał się „satyrą”, miał tylko „kontrowersyjną” inspirację, choć sposób ujęcia jest tak typowy dla niemieckiej propagandy z czasów hitlerowskich jak u posłów PO i Nowoczesnej (Grzegorz Furgo był w jednej, a teraz jest w drugiej partii) brak zielonego pojęcia o ogromnej większości spraw, którymi się zajmują. Zawsze pojawia się w tej propagandzie jakiś Żyd, sprowadzony do istoty kompletnie zdehumanizowanej, ale zwykle potężnej i zagrażającej tej części świata, nad którą się złowrogo unosi (tak jak w oryginale plakatu, do którego odwołuje się dzieło reklamowane przez posła Furgo). Zazwyczaj jest wyposażony w jakiś przerażający atrybut zniszczenia, często na tle płomieni. A w tle pojawia się jakiś robal tudzież nieokreślony bliżej mutant, żeby pokazać biologiczne ryzyko kontaktu z taką zmutowaną czy zrobaloną istotą. Menedżer kultury z 40-letnim stażem powinien takie rzeczy czytać w kilkanaście sekund. Grzegorz Furgo zapewnia, że nie przeczytał. Myślał, że podaje dalej „satyrę”, a nie „zły wątek” o „złych konotacjach”.
Zabawna w tym samym stylu co menedżer kultury Grzegorz Furgo jest gazeta.pl, pisząca o „prześmiewczej grafice z politykami PiS”. Trudno powiedzieć, na czym polega prześmiewczość. Na „przeróbce propagandowego materiału III Rzeszy” czy na tym, że niemiecki oryginał „przedstawiał Józefa Stalina, Winstona Churchilla i Franklina Delano Roosevelta”? Najwyraźniej na jednym z portali Agory prześmiewczością jest coś, co Adama Michnika musiałoby doprowadzić do spazmów. Z wściekłości, bo na propagandzie z czasów Josepha Goebbelsa, a tym bardziej na ikonosferze z tamtego okresu Michnik się jednak zna. Co ciekawe, gazeta.pl napisała o „prześmiewczości” mając pełną świadomość, jak „zabawne” było dzieło podane dalej przez menedżera kultury z 40-letnim stażem Grzegorza Furgo.
Oczywiście istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że Grzegorz Furgo nie miał „zielonego pojęcia” o czymś, o czym menedżer kultury z rocznym stażem powinien mieć pełne pojęcie, a co dopiero z doświadczeniem czterdziestoletnim. W PO i Nowoczesnej takie rzeczy mogą się zdarzyć, bo tam gigantów intelektu i potentatów wrażliwości jest sporo. Znacznie bardziej prawdopodobny jest jednak taki wariant, że „wszyscy wszystko wiedzą”, tylko uznają to za dobrą zabawę. Przecież na co dzień wielu polityków PO i Nowoczesnej myśli o politycznych przeciwnikach jak o wstrętnych robalach i dehumanizuje ich dokładnie tak jak propaganda Josepha Goebbelsa. Plakaty z tamtych czasów pasują jak ulał do ich jednokomórkowej wrażliwości i młotkowatej inteligencji. I takie skojarzenia ich naprawdę bawią. A przekonanie, że wszystko ujdzie im na sucho powoduje, iż próbują, jak daleko można się posunąć. Z tej perspektywy sprawa Grzegorza Furgo to tylko wypadek przy pracy. Oryginał był jednak zbyt dosadny, mimo że przedstawiał także Stalina, Roosevelta i Churchilla. „Prześmiewczość” tym razem nie wypaliła, choć w głowach pozostała poetyka niemieckiego oryginału, bo ona tam jest od dawna i wciąż ewoluuje: ku jeszcze obrzydliwszym robalom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416695-czy-menedzer-kultury-moze-nie-znac-propagandy-goebbelsa