Rafał Trzaskowski lubi odcinać się od reprywatyzacyjnego procederu. Wielokrotnie stwierdzał, że nie ma nic wspólnego z tą szokująca sprawą. To bzdura! Z ustaleń portalu wPolityce.pl wynika, że w czasie, gdy Trzaskowski piastował stanowisko ministra administracji i cyfryzacji, jego resort umożliwił reprywatyzację 55 nieruchomości.Działo się to w czasie, gdy afera reprywatyzacyjna była już znana mediom i urzędnikom. Co ciekawe w resorcie Trzaskowskiego wydano taką decyzją dla nieruchomości przy ul. Mokotowskiej 40 - jednego z symboli dzikiej reprywatyzacji.
CZYTAJ TAKŻE:UJAWNIAMY. Komunistyczny generał i podejrzenie nowej afery reprywatyzacyjnej! Komisja Jakiego rusza z Mokotowską 40
To jednak nie koniec skandalu! Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl urzędnicy podlegli Rafałowi Trzaskowskiemu wpadli na trop przekrętu z nieruchomością przy Mokotowskiej 40, ale sprawę zamieciono pod dywan! Nie poinformowano prokuratury, nie zaalarmowano służb. Przekręt, na którego ślad wpadki urzednicy ministerstwa administracji i cyfryzacji, przeszedł bez echa. Dziś, dzięki pracom Komisji Weryfikacyjnej wiemy, że nieruchomość przejął przejął gen. Marian Robełek oraz Mirosław Bieniek poprzez spółkę „Plater”. Co ciekawe urzędnicy MAiC najpierw odmówili dekomunalizacji i wskazali, że reprywatyzacja jest niedopuszczalna. Jednak urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz kilka tygodni po decyzji ministerialnych urzędników i tak oddali kamienicę. Jak ustaliło wPolityce nie zostały powiadomione żadne służby, ani prokuratura. Informacji o skandalicznej reprywatyzacji wartej ponad 20 milionów złotych nie przekazał też na biurko Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Łącznie w czasie krótkiego urzędowania Rafała Trzaskowskiego MAiC zgodziło się na reprywatyzację aż 55 nieruchomości. 10 z nich obecnie bada Komisja Weryfikacyjna. Są wśród tych spraw również sprawy prowadzone przez mec. Roberta N, który usłyszał szereg zarzutów korupcyjnych (Mazowiecka 12).
– mówi informator portalu wPolityce.pl.
Sprawa reprywatyzacji Mokotowskiej 40 i wydania dla niej decyzji dekomunalizacyjnej tłumaczy fakt, dlaczego Rafał Trzaskowski oraz inni politycy Platformy Obywatelskiej nie chcą odciąć się od Hanny Gronkiewicz-Waltz i to nie tylko dlatego, ze ta przez lata była wiceprzewodnicząca PO. Czy ostrożność Rafała Trzaskowskiego w ocenie byłej szefowej wynika z faktu, ze resort, którym kierował od grudnia 2013 do września 2014, de facto uczestniczył w reprywatyzacyjnym procederze?
CZYTAJ TAKŻE:Jan Śpiewak: Wszystko wskazuje na to, że przy reprywatyzacji Mokotowskiej 40 mogło dojść do korupcji
Okazuje się też, że pełna dokumentacja reprywatyzacyjna nie znajdowała się tylko w ratuszu. By zakończyć proces reprywatyzacji, w większości przypadków, należało przed faktycznym oddaniem nieruchomości przeprowadzić postępowanie dekomunalizacyjne w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w latach 2010-2015 Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Oznacza to, że będąc ministrem administracji i cyfryzacji, Rafał Trzaskowski sprawował swoisty nadzór nad działaniami Hanny Gronkiewicz-Waltz, tak jak jego poprzednicy, czyli Grzegorz Schetyna, Jerzy Miller oraz Michał Boni.
Albo Rafał Trzaskowski kompletnie nie interesował się powierzonymi mu obowiązkami i ignorował sprawy reprywatyzacyjne, mimo iż akta wielu kontrowersyjnych dziś spraw trafiały do jego urzędu lub tak jak Hanna Gronkiewicz-Waltz ignorował wątpliwości pojawiające się wokół reprywatyzacji. Co ważne, nie jest zgodna z prawdą teza, że ratusz był zamkniętym organizmem. Pełne akta spraw po decyzjach ratusza w kluczowych sprawach były przekazywane do MSWiA (w międzyczasie MAiC). Kolejni politycy PO mogli, ale nie interweniowali w sprawie. Rafał Trzaskowski był ministrem w czasie, kiedy urzędnicy HGW wydali jedną z najbardziej oczywiście sprzecznych decyzji, dotyczącej reprywatyzacji Mokotowskiej 40 Jego podwładni dostrzegli to, jednak nic nie uczyniono z tym faktem.
– podkreśla nasz informator.
Sprawą Mokotowskiej 40 zajmowała się Komisja Weryfikacyjna. Dziś już wiemy, że beneficjenci gen. Robełek i Bieniek muszą zwrócić 13 mln złotych, a połowa lokali wróciła do miasta. Urzędnicy MAiC oraz Komisja Weryfikacyjna stwierdzii, iż nie sposób wydać decyzji z uwagi na brak usunięcia z obrotu decyzji dekretowych z czasów PRL. To jedyna decyzja z czasów Trzaskowskiego, w której odmówiono stwierdzenia nieważności. Prawidłową reakcją powinno być więc zwrócenie się do odpowiednich organów z informacją, iż tak rażąco bezprawne decyzje są wydawane w ratuszu. Nie spotkało się to z jakąkolwiek reakcją. Gdyby ona nastąpiła, Komisja nie musiałaby po 4 latach zajmować się tą sprawą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Co za szopka! „Nie pamiętam, proszę pytać męża”. Żona gen. Robełka twierdzi, że nie wie nic o reprywatyzacji w Warszawie. WIDEO
Warto prześledzić wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego w sprawie afery reprywatyzacyjnej. Te nadają sprawie jeszcze więcej oburzającej pikanterii. Jeszcze w listopadzie 2017 roku mówił dla „Rzeczpospolitej”:
Rz: Co pan zrobił, żeby przeciwdziałać nieprawidłowościom przy reprywatyzacji w Warszawie?
Trzaskowski: W pytaniu zawarta jest teza, że powinienem.(…) Ja jednak nigdy nie miałem wpływu na tę sprawę. Nigdy nie pracowałem w ratuszu, nie byłem prezydentem, ostatnio nie byłem nawet posłem z Warszawy. Ale jestem warszawiakiem i znam panią prezydent.
Nawet odpowiadał pan za kampanię Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Właśnie dlatego po ukazaniu się w prasie artykułów na ten temat, spotkałem się z panią prezydent i powiedziałem jej, że ratusz musi być transparentny i musi wypalić proceder do cna.
Dlaczego pani prezydent pana nie posłuchała?
Nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że to najlepiej pokazuje, jaki miałem wpływ na to, co się działo w mieście w ostatnich latach. Na miejscu pani prezydent stanąłbym przed komisją Jakiego, nawet jeśli jest niekonstytucyjna. Trzeba się bić z PiS o prawdę.
O sprawie reprywatyzacji wypowiadał się również dla TVN, udzielając wywiadu Magazynowi TVN24 latem 2018 roku:
Wszystkiego nie dało się zrobić, trzeba dokładać nowe elementy. I nawet gdyby nie skandal związany z aferą reprywatyzacyjną, robiłbym to samo. Nowy kandydat musi pokazać nową jakość. (…) O mojej wiarygodności niech świadczy to, że kandydatem na wiceprezydenta jest Paweł Rabiej, członek komisji reprywatyzacyjnej. A ja, tuż po rozpoczęciu prekampanii, swoje pierwsze kroki skierowałem do organizacji lokatorskich.
W tym samym wywiadzie Trzaskowski nie odniósł się nawet do sprawy, którą niegdyś zajmował się jego resort, czyli o decyzji dekomunalizacyjnej Mokotowskiej 40:
TVN: Zróbmy więc wycieczkę po okolicy pana biura. Idąc tu, przeszłam obok Mokotowskiej 40 i 63. Jest też Piękna 49. We wszystkich tych sprawach są unieważnienia decyzji prezydenta. Pan kiedykolwiek miał informacje w sprawie tych kamienic?
Trzaskowski: Znam skalę, ale nigdy nie zajmowałem się problemem reprywatyzacji.
Czy jak był pan w rządzie, dostawał pan jakikolwiek sygnały w sprawie tych kamienic?
Trzaskowski: Jako minister do spraw europejskich zajmowałem się unijnym budżetem. Pracowałem po 18 godzin dziennie. Tygodniami siedziałem w Brukseli. Nie byłem w stanie tego śledzić.
A w resorcie administracji?
Nie dostawałem w tej sprawie niepokojących sygnałów.
Wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego są dla niego niezwykle wygodne. W razie czego zawsze może powiedzieć, że nie dostawał w tej, czy innej sprawie „niepokojących sygnałów”. A gdzie nadzór nad instytucją? Co się stało z ustaleniami jego urzędników, którzy zwrócili uwagę na nieprawidłowości przy Mokotowskiej 40? A może pan minister tak bardzo był zajęty brukselskimi salonami, że nie miał już czasu na przekręty, które działy się pod jego bokiem? Trzaskowski w wywiadach użył też sprytnego fortelu, ale łatwo i te argumenty rozbroić. Jak to się stało, że jako szef sztabu Hanny Gronkiewicz-Waltz miał jej przekazywać informacje o reprywatyzacji, ale jako minister administracji o niczym nie wiedział?
NA CZYM POLEGA DEKOMUNALIZACJA?
Na mocy specjalnej ustawy z 1990 roku gminy z mocy prawa otrzymały nieruchomości, a stwierdzał to w decyzji wojewoda. Usuwając skutki komunistycznej nacjonalizacji w trybie administracyjnym w związku z tym należało również usunąć z obrotu wskazaną decyzję wojewody. Był to warunek przeprowadzenie procesu reprywatyzacji do końca. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego kompetencje do stwierdzenia nieważności takiej decyzji posiada minister właściwy do spraw administracji.
Dziś sprawa dekomunalizacji wraca i rykoszetem uderza w samego Rafała Trzaskowskiego, ale nie tylko. Komisja Weryfikacyjna zbadała proces dekomunalizacji w MSWiA. Ze statystyk wynika, że proces reprywatyzacyjny i jego szalone tempo, to nie tylko domena Biura Gospodarki Nieruchomościami warszawskiego ratusza, gdzie urzędnicy byli zmuszani do wydawania 300 decyzji zwrotowych. Szybkie tempo było znakiem rozpoznawczym kolejnych ministrów z Platformy Obywatelskiej. Różnica polegała na tym, że nie podpisywali oni swoich decyzji nazwiskiem, ale udzielali tylko upoważnień urzędnikom. Tak więc po lub przed wydaniem każdej decyzji w ratuszu, teczka nieruchomości z pełną dokumentacją sprawy trafiała do MSWiA w celu wydania decyzji dekomunalizacyjnej.
I tak urzędnicy Grzegorz Schetyny wydali 143 takie decyzje. Co ciekawe dotyczyły one nieruchomości przy Karowej 14/16. Ta reprywatyzacja odbyła się z udziałem łapówki, a prawowici właściciele otrzymali odszkodowania w ramach tzw. umów indemnizacyjnych. W MSWiA rządzonym przez obecnego szefa PO wydano też decyzje na rzecz dalekiej rodziny wiceprezydenta stolicy Witolda Pahla (wcześniej był posłem PO). Ludzie Schetyny wydali też decyzję w sprawie Mazowieckiej 12. Reprywatyzacja tej nieruchomości wiąże się z działalnością Roberta N. i korupcją w ratuszu. Jerzy Miller wydał takich decyzji 146. Warto też zwrócić uwagę na 84 dekomunalizacje z czasów ministra Michała Boniego. To jego resort uznał reprywatyzację nieruchomości przy Łochowskiej 38. Fakt, że decyzję wydano na tzw. ducha, czyli osobę, która w momencie wydania decyzji miała mieć 136 lat!
Rafał Trzaskowski był szefem sztabu wyborczego Hanny Gronkiewicz-Waltz w 2010 roku, a jego żonę zatrudniła prezydent Warszawy w ratuszu. Kandydat na prezydenta stolicy, jako minister administracji i cyfryzacji miał pełny wgląd do każdej sprawy reprywatyzacyjnej, która wymagała decyzji dekomunalizacyjnej. Czy nie zwrócił uwagi na żadną z tych spraw? Nikt w jego resorcie nie zwrócił uwagi na treść całych tomów akt reprywatyzacyjnych, które kursowały między ratuszem, a ministerstwem? Ciężko w to uwierzyć, szczególnie w kontekście sprawy Mokotowskiej 40.
Albo więc Rafał Trzaskowski kompletnie nie interesował się powierzonymi mu obowiązkami i ignorował sprawy reprywatyzacyjne, mimo iż akta wielu kontrowersyjnych dziś spraw trafiały do jego urzędu lub tak jak Hanna Gronkiewicz-Waltz ignorował wątpliwości pojawiające się wokół reprywatyzacji. Co ważne, nie jest zgodna z prawdą teza, że BGN był zamkniętym organizmem. Pełne akta spraw po decyzjach BGN w kluczowych sprawach były przekazywane do MSWiA (w międzyczasie MAiC). Kolejni politycy PO mogli, ale nie interweniowali w sprawie. Rafał Trzaskowski był ministrem w czasie, kiedy urzędnicy HGW wydali jedną z najbardziej oczywiście sprzecznych decyzji. Jego podwładni dostrzegli to, jednak nic nie uczyniono z tym faktem. Po kilku dniach kamienica przy Mokotowskiej 40 została oddana w ręce Robełków i Bieńka.
Niezależnie od rzeczywistej wiedzy Rafała Trzaskowskiego sprawa ta kompromituje go jako kandydata na Prezydenta Warszawy z wielu powodów. Jeśli wiedział i przymykał oko na patologie reprywatyzacji, to można postawić go w jednym szeregu z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Jeśli nie wiedział, nie interesował się dokumentami, które lawinowo krążyły między ministerstwem a ratuszem, odebrał sobie jakąkolwiek wiarygodność w pokazaniu, że szczerze interesuje się losem warszawiaków. Jeszcze kilka dni temu zapowiedział,że po wygranej w razie wygranej przygotuje audyt w ratuszu.Taką szansę miał 5 lat temu, gdy jako minister, mógł zatrzymać przynajmniej kilkadziesiąt patologicznych reprywatyzacji. Nie ma żadnej gwarancji, że w razie wygranej będzie tym razem inaczej.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416681-nasz-news-trzaskowski-i-reprywatyzacja-sensacyjne-watki