Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale od lat są pomysły by ten Instytut gdzieś przenieść
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Koziński, radny miasta stołecznego Warszawy.
wPolityce.pl: W rozmowie w Radiu Warszawa poruszył pan temat zaniedbań dotyczących ważnej warszawskiej palcówki Instytutu Głuchoniemych.
Tomasz Koziński: To jest jedna z najstarszych instytucji tego typu w Europie. Specjalna szkoła i ośrodek wychowawczy dla osób niesłyszących. Z ponad dwustuletnią tradycją, ufundowana przez osoby prywatne Jakuba Falkowskiego i Stanisława Staszica. Zabytek, pięknie umiejscowiony w centrum Warszawy. Przez ostatnią kadencję Platformy Obywatelskiej w stolicy nie udało się przeprowadzić remontu tej placówki, chociaż cztery lata temu zadeklarowano uchwałą rady przekazanie na to odpowiednich środków. Specjaliści z zarządu miasta nie byli w stanie przygotować sensownego harmonogramu prac.
Jak to możliwe, przecież Instytut Głuchoniemych spełnia niezwykle ważne zadanie edukacyjne dla osób dotkniętych tą niepełnosprawnością?
Ignorowany był głos specjalistów, pana dyrektora Tadeusza Adamca, środowisk niesłyszących, rodziców, a także radnych PiS upominających się o załatwienie tej niezwykle bulwersującej sprawy. Wreszcie doprowadzono do tego, że po paru latach, kiedy ten temat „wisiał” w programie inwestycyjnym, zrezygnowano całkowicie z remontu Instytutu.
Pan jako były pracownik tego Instytutu, doskonale znający jego specyficzną problematykę zgłaszał wielokrotnie interpelacje.
Jak najbardziej, ale na posiedzeniach rady unikano jakiekolwiek dyskusji na ten temat. Pan dyrektor Tadeusz Adamiec przychodził dwukrotnie i występował, ale klub Platformy Obywatelskiej skutecznie blokował wprowadzenie tego punktu pod obrady.
Czy były zakusy władz Warszawy na tereny Instytutu Głuchoniemych leżące w wyjątkowo atrakcyjnym punkcie Warszawy przy Placu Trzech Krzyży?
Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale od lat są pomysły by ten Instytut gdzieś przenieść. Mówiło się o Śródborowie, gdzie miałyby powstać całkiem nowe obiekty. Ponoć była też rozpatrywana lokalizacja na Kabatach. Mając na uwadze politykę jaką prowadziła w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz, kiedy to likwidowano szkoły albo zabierano boiska, nie można wykluczyć, że brak wsparcie tej placówki miał na celu doprowadzenie jej do takiego stanu, by trzeba było wszem i wobec rozgłosić, że potrzebny jest nowy Instytut Głuchoniemych i to najlepiej mający zupełnie inną lokalizację.
W tym przypadku możemy mówić wręcz o znieczulicy obecnych władz Warszawy.
Sprawę traktowano rzeczywiście niezwykle bezdusznie. Na interpelacje odpowiadano zdawkowo, że czegoś nie dało się zrobić, bo coś tam. Wygląda na to, że więcej serca miał do tej placówki car Aleksander I, niż Hanna Gronkiewicz–Waltz.
Rozmawiał Ryszard Makowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416618-hgw-traktowala-gluchoniemych-gorzej-niz-za-cara-aleksandra-i
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.