Do niedawna nikt w Polsce nie wiedział, co to jest pytanie prejudycjalne. Teraz – mniej więcej – wie już każdy, kto obserwuje zmagania opozycji próbującej zablokować reformę sprawiedliwości w Polsce. Okazuje się jednak, że dzięki pytaniom prejudycjalnym, w których sąd pyta o wykładnię prawa unijnego, można blokować wszystko. Na przykład budowę metra w Warszawie. Z czego chcą właśnie skorzystać Chińczycy, zachęceni najwyraźniej taktyką sędziego Tuleyi.
Otóż – jak donosi portal transport-publiczny.pl – chińska firma Sinohydro, która wystartowała w przetargu na dokończenie budowy II linii metra w Warszawie, domaga się teraz od sądu wystosowania pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Oczywiście, jak domyślają się Państwo, Chińczycy przegrali przetarg i stąd to nagłe poszukiwanie sprawiedliwości w unijnym trybunale. Warszawski ratusz pod wodzą Hanny Gronkiewicz-Waltz ma więc problem z dokończeniem sztandarowej inwestycji w mieście. Najpierw pojawiły się kłopoty z wypłacalnością włoskiej firmy Astaldi, która buduje metro na Targówku, a teraz pojawia się jeszcze wniosek o pytanie prejudycjalne ze strony przegranych Chińczyków.
Oczywiście wcale się nie cieszę z kłopotów przy budowie metra. Chciałbym, aby zostało ono sprawnie ukończone i dlatego wolałbym, aby ani problemy finansowe włoskiej firmy, ani pytania prejudycjalne Chińczyków nie utrudniły dalszych prac. I to bez względu na to, jaka ekipa akurat zasiada w warszawskim ratuszu. Chodzi mi o co innego. Obawiam się mianowicie, że niektórzy sędziowie wojujący z rządem i odwołujący się z czysto politycznych powodów do takich instrumentów jak pytanie prejudycjalne, podważyli i tak już niestety mocno osłabiony autorytet wymiaru sprawiedliwości. Bo skoro sami uznali, że ostateczna instancja znajduje się w Luksemburgu (lub Brukseli), to nic dziwnego, że do tego rozumowania chce dziś odwołać się chińska firma, która przegrała przetarg na budowę metra. Jestem niemalże pewien, że Chińczycy znajdą naśladowców. Wyrok się nie podoba? No to, dawaj, pytanie prejudycjalne, niech Unia rozstrzygnie. Oczywiście sąd może odrzucić taki wniosek, ale sędzia Tuleya wykazał się już niesłychaną elastycznością w stosowaniu pytania prejudycjalnego, które – przypomnijmy – zadał bez związku z prowadzoną sprawą, czym stworzył precedens (nie tyle w sensie prawnym, co proceduralnym). Bo na jakiej podstawie sąd będzie teraz blokował tę możliwość innym? Arbitralnej? Ten może pytać, a już tamten nie może?
Konsekwencją takiej strategii musi być wniosek, że polski wymiar sprawiedliwości jest zaledwie niższą instancją unijnego sądownictwa. I że kompetencje państwa polskiego są tu ograniczone. Niestety, wydaje się, że wielu antypisowcom to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Co jednak będzie, gdy w końcu uderzy to w nich samych?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416328-czy-pytanie-prejudycjalne-zatrzyma-budowe-metra-w-warszawie