Dzięki kontraktom rządowym, w ciągu kilku lat od przejęcia władzy przez Hitlera, rodzinna firma Bertelsmann Verlag przekształciła się w potężny koncern. W czasie wojny spółka akcyjna Bertelsmann AG była największym dostawcą literatury dla Wermachtu. Dostarczyła 19 milionów egzemplarzy książek i broszur propagandowych „o treściach skrajnie uwłaczających Żydom oraz innym nacjom”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Raport Fundacji Bertelsmanna opublikowany w „Rzeczpospolitej” wskazuje, że Polska spadła o 29 miejsc w rankingu demokracji, obejmującym 41 krajów zajmujemy 37 miejsce, tuż przed Węgrami. Skąd ta troska niemieckiej fundacji o sytuację w Polsce? Może to autentyczna troska, a my w Polsce szukamy spisków?
To jest autentyczna troska na niemiecką modłę. Przecież według niemieckiego sposobu myślenia wyniszczająca, niewolnicza praca czyni człowieka wolnym. Arbeit macht frei – prawda? Troska fundacji staje się zrozumiała, jeśli weźmie się pod uwagę korzenie koncernu Bertelsmann SE & Co.KgaA
Wspomniał pan o korzeniach, czy to prawda, że wydawnictwo Bertelsmanna, z którą jest związana fundacja rozwinęło się dzięki współpracy z III Rzeszą?
W przeciwieństwie do zapewnień o kreciej robocie przeciwko Hitlerowi i III Rzeszy, które można znaleźć w materiałach korporacyjnych, wydawnictwo ma silnie brunatną przeszłość. Rozkwitało w trakcie II wojny światowej dzięki publikacjom antysemickim i nachalnie propagującym narodowy socjalizm w wydaniu NSDAP. Dzięki kontraktom rządowym, w ciągu kilku lat od przejęcia władzy przez Hitlera, rodzinna firma Bertelsmann Verlag przekształciła się w potężny koncern. W czasie wojny spółka akcyjna Bertelsmann AG była największym dostawcą literatury dla Wermachtu. Dostarczyła 19 milionów egzemplarzy książek i broszur propagandowych „o treściach skrajnie uwłaczających Żydom oraz innym nacjom”. Tak oceniała w swym raporcie specjalna Niezależna Komisja Historyczna, która w latach 90. badała powiązanie koncernu Bertelsmanna z nazizmem. Komisja ustaliła również, że wprawdzie na terenie Niemiec koncern nie korzystał z pracy niewolniczej, ale w polskich drukarniach przejętych w okupowanym Wilnie pracowali Żydzi zagonieni z lokalnego ghetta i podobnie było w okupowanej Rydze.
Za czasów rządów Donalda Tuska niemiecka fundacja całkiem inaczej oceniała nasz kraj. Przekonywała, że stan praworządności i niezależność sądownictwa były na wysokim poziomie.
No tak, ale administracja Tuska była spolegliwa. Dzięki niej Rzesza Niemiecka, która według orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe nadal istnieje, mogła robić w Polsce kokosowe interesy. Dojną krowę się głaszcze, a nie chłoszcze.
Nagrodę od Niemców otrzymał również Tomasz Piątek, autor książki „Macierewicz i jego tajemnice”. Jak pan to skomentuje?
Widocznie w rozumieniu Berlina wart jest nagrody żurnalista, który wykonał brudną robotę i obrzucił błotem nieprzekupnego patriotę, czyli jak to się mówi w eurosalonach, populistę, ksenofoba i fanatyka zaszczepiającego młodzieży patriotyzm, zamiast edukować ją w duchu europejskiego internacjonalizmu, a nuż coś przyschnie?
„Partia rządząca PiS chce wymienić sędziów i podporządkować ich sobie. Prezes Jarosław Kaczyński ucieka się przy tym do „dzikich personalnych ataków na sędziów” – pisze dziennikarz i były korespondent „GW” w Berlinie Bartosz T. Wieliński na łamach niemieckiego dziennika „Die Welt”. Co pan sądzi o tych słowach? Zgadza się pan z nimi?
No cóż, nic nowego. „Polski terror znajduje się nieodmiennie na pierwszym planie” – pisał Joseph Goebbels 29 sierpnia 1939 roku. Autor cytowanych słów i publikująca go redakcja jak widać uważają, że sędziów można sobie podporządkować. Że w gruncie rzeczy sędziowie nie są wcale odważni, niezawiśli i nieugięci tylko mają kręgosłupy z plasteliny i można ich formować wedle woli, a problem leży tylko w tym, że według nich robi to Kaczyński. Nie wyobrażam sobie, żeby nieskazitelny, prawy sędzia o silnym charakterze dał sobą manewrować. Dał sobie cokolwiek narzucić albo dał się komukolwiek podporządkować.
A jeśli chodzi o „dzikie ataki personalne”, to pan Bartosz zapomniał dodać, że Jarosław Kaczyński trzyma za plecami drewnianą piłę, którą zamierza jak średniowieczny magdeburski kat rżnąć opornych sędziów na kawałki.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416102-dr-brzeski-koncern-bertelsmanna-ma-nazistowskie-korzenie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.