Dlaczego ignoruje się głos, który jest głosem w obronie naszego bezpieczeństwa i demokracji? Bo z tej pani - wybrzmiało to w mediach internetowych - zrobiono pokrzywdzoną obrończynię demokracji. Trzeba wykazać, że tak nie jest
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM i były szef BBN.
wPolityce.pl: Służba Bezpieczeństwa Ukrainy prowadzi dochodzenie przeciwko Luydmyle Kozlovskiej, szefowej Fundacji Otwarty Dialog. Stawia się jej zarzuty zdrady stanu, nawoływania do zmiany granic tego państwa i oszustwa na wielką skalę. Jak Pan to komentuje?
Gen. Roman Polko: Przede wszystkim, jeżeli chodzi o tą panią, mamy do czynienia z wojną informacyjną. Myślę, że również z naszej strony jej sprawa była nieumiejętnie realizowana. Zabrakło też pewnego wytłumaczenia, może nawet naszym niemieckim partnerom, o co w tym wszystkim chodzi. Trudno bowiem to zrozumieć, że my ją wydalamy, a ktoś ją później z powrotem przyjmuje. Krótko mówiąc musi być lepsza komunikacja w samej UE i zrozumienie, a nie poddawanie się propagandzie. To, że służby Ukrainy prowadzą działania przeciwko tej pani, to też pokazuje, że sprawa jest niejasna i trzeba ją wyjaśnić. Na pewno musimy troszczyć się o własne bezpieczeństwo, a nie raz dawać ją na sztandary jako tą uciśnioną, której zrobiono krzywdę, a z drugiej strony potępiać ją wtedy, kiedy jeszcze jednak nie mamy stuprocentowych dowodów.
Ale przecież ABW musiała mieć poważne podstawy ku temu, by wpisać ją do Systemu Informacyjnego Schengen. Tymczasem Kozlovska została najpierw wpuszczona do Bundestagu, a potem przyjęta przez Verhofstadta w PE. To chyba nie jest normalna sytuacja, że w tak demonstracyjny sposób łamane są zapisy traktatu z Schengen?
To nie jest normalna sytuacja, gdy tego typu sprawy zamiast być wyjaśniane na szczeblu służb jednego i drugiego państwa, są wyjaśniane przez gazety. Naprawdę Putin cieszy się na Kremlu, że mamy kolejny problem. I to niezależnie od tego, czy ona jest jego agentką, czy też nie. To, że Kozlovska jest wpuszczana do UE jest absolutnym skandalem. Jednak skandalem jeszcze większym jest to, że osoba, która jest podejrzana o to, że działa przeciwko swojemu państwu i innym państwom UE jest wręcz wklejana na sztandar demokracji. Trudno to nazywać poprawnością polityczną, raczej naiwnością. Potrzebna jest naprawdę solidarność w UE i rozmowa służb, które analizują fakty takimi, jakimi one są, a nie poddawanie się retoryce trolli z Kremla. Oni świetnie potrafią rozgrywać wszelkie sprzeczności, które w ramach samej UE się pojawiają.
Czym może skutkować nawoływanie do zmiany granic Ukrainy, o co podejrzana jest Kozlovska?
To dobre pytanie. Bo jeżeli byłyby tego typu nawoływania wysłuchane, to może to na pewno skutkować wojną czy eskalacją konfliktu. I znowu to wszystko jest pod dyktando Kremla. Jest to absolutny skandal, a osoby w Niemczech, czy w innych krajach UE, które dały tej pani pozwolenie na to, żeby pojawiała się na ich terytorium powinny się zastanowić, czy w podobny, tolerancyjny sposób podchodziliby do ludzi, którzy na ich terytorium nawoływaliby do zmiany granic, czy regulacji. W skrócie to jest inna droga nawoływania do wojny. Czy to domowej, czy nawet międzynarodowej.
Nawoływanie do zmiany granic nie nabiera poważnego znaczenia, jeżeli odczytuje się to w kontekście aneksji Krymu i wojny w Donbasie?
Dokładnie tak, bo jest to rzeczywiście wpisanie się w retorykę rosyjską, która była już realizowana przed aneksją Krymu. Chodzi o takie oddziaływanie informacją, żeby tworzyć takie wrażenie, że jednak ten Krym w rzeczywistości jest rosyjski i powinien być w granicach Rosji. Coraz częściej słyszymy takie głosy, nawet poważnych polityków na arenie międzynarodowej w ramach sojuszu NATO, którzy mówią, że właściwie ten Krym to jednak Rosji się należał. Nie patrzą na to, że pogwałcone są umowy międzynarodowe, podpisane przez Rosję, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Jednocześnie ci sami politycy, prawie że na tym samym oddechu, kwestionują obecność baz w Polsce, bo przecież to jest niezgodne z porozumieniem, które podpisaliśmy wstępując do NATO, że tych instalacji NATO-wskich na naszym terytorium nie będzie. Jeszcze raz powtarzam, nie można poddawać się wojnie hybrydowej.
Pana zdaniem jest ona wyraźnie prowadzona z Kremla?
Putin niczego innego nie mógłby sobie wymarzyć. W tym elemencie wojny hybrydowej nie chodzi w mojej ocenie tylko o zdradę stanu Ukrainy, ale też o atakowanie UE. Nie wiem, gdzie popełniono błędy, ale nasze służby powinny ten temat podnieść na forum międzynarodowym, nawet w ramach struktur NATO. A mianowicie, dlaczego ignoruje się głos, który jest głosem w obronie naszego bezpieczeństwa i demokracji. Bo z tej pani - wybrzmiało to w mediach internetowych - zrobiono pokrzywdzoną obrończynię demokracji. Trzeba wykazać, że tak nie jest.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/416074-wywiad-gen-polko-wpuszczanie-kozlovskiej-do-ue-to-skandal