Miało być inaczej. Robert Biedroń miał zostać zbawcą polskiej sceny politycznej, nowym Macronem, a tymczasem okazuje się, że partia prezydenta Słupska, o ile ten zdecyduje się ją założyć, nie może liczyć nawet na wejście do Sejmu. Może to przez brak programu? Skąd wyborcy mają wiedzieć, co prezydent Słupska ma do zaproponowania? Biedroń do tej pory używa tylko pięknych słów i obiecuje odmianę polskiej polityki. „Rz” publikuje zręby programu Biedronia, które skupiają się na relacji Kościół-państwo. I tutaj nie jest najlepiej, bo założenia krytykuje nawet… ks. Kazimierz Sowa.
CZYTAJ WIĘCEJ: SONDAŻ. Bańka pękła? Ew. partia Biedronia nie wchodzi do Sejmu. PiS zdecydowanie przed KO
Morawiecki zajmuje się luką VAT-owską i dobrze. Ale czas zająć się także luką kościelną, bo te środki potrzebne są wszystkim obywatelom, a nie tylko uprzywilejowanym księżom
—mówi „Rzeczpospolitej” Biedroń.
Polityk w ramach programu „Świeckie państwo” zapowiada m.in. likwidację Funduszu Kościelnego.
Obecnie nie znajduje się uzasadnienia do dalszego funkcjonowania tej instytucji z czasów komunistycznych, w innym otoczeniu gospodarczym i po zakończeniu prac Komisji Majątkowej
—podaje założenia programu „Rz”.
Biedroń chce również zlikwidować finansowanie religii w szkołach.
Wycofanie się z finansowania przez państwo przyniesie oszczędności rzędu 1,8 mld zł rocznie
—czytamy w planie Biedronia.
Gdyby było mało, to polityk chce opodatkować Kościół.
Obecny model ryczałtu jest przestarzały i nie odpowiada warunkom polityki podatkowej państwa. Dostosowanie opodatkowania księży do normalnego wymiaru zwiększy wpływy do budżetu państwa przynajmniej o 150 mln zł
—to wyliczenia, które znajdują się w planie Biedronia. Kolejnym postulatem jest renegocjacja art. 21 Konkordatu.
Zbiórki publiczne organizowane przez Kościół nie są poddane kontroli. Tak naprawdę nie wiemy, ile trafia na tzw. tacę
—czytamy na „Rz”, która powołuje się na plan Biedronia.
Trudno dawać wiarę księżom, bo nie wiadomo, jakimi pieniędzmi tak naprawdę obraca Kościół. Nie ma nawet sposobu, by ustalić, ile dostaje z tacy. Mówią, że 1,2 mld zł, ale kard. Nyczowi wymsknęło się, że 6 miliardów. Do tego Kościół jest największym, po Skarbie Państwa właścicielem gruntów w Polsce. W każdym razie z pewnością stać go na to, by utrzymywał się sam!
—mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezydent Słupska.
Co ciekawe, krytycznie o postulatach Biedronia wypowiedział się ks. Kazimierz Sowa.
Jeśli to miałaby być bomba w relacjach Państwo–Kościół, to jest to raczej wystrzał z kapiszona. Nie ma żadnej propozycji, która jest nowa i rewolucyjna. Te postulaty są anachroniczne. Fundusz Kościelny chciał już zlikwidować Donald Tusk i osiągnął nawet swoisty konsensus w tej sprawie. Niestety, nie został podjęty później ani przez stronę kościelną, ani przez Ewę Kopacz
—komentuje w rozmowie z „Rz” ksiądz.
Są dwa modele: albo wyprowadzenie religii ze szkół i wtedy nauczanie pozostaje wewnętrzną sprawą Kościoła, albo pozostawienie modelu, w którym katecheta jako pracownik szkoły podlega pracodawcy. Co do kwestii podatkowych, to jest sprawa Ministerstwa Finansów. Opodatkowanie tacy to populizm. Czy Biedroń chce każdemu księdzu zafundować kasę fiskalną
—dodaje Sowa.
kk/”Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415992-niewypal-biedronia-jego-program-krytykuje-nawet-ks-sowa