Dostałem list od szefa Fundacji. Pisze w nim, że bardzo starannie i w sposób naukowy i rzetelny podeszli do publikacji pana Piątka. To zabawne! Przypomnę, że na końcu swego listu do Fundacji sformułowałem sugestię, że tę nagrodę można przyznać komuś innemu
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Berlinie.
wPolityce.pl: To prawda, jak pisze „Gazeta Wyborcza”, że zaprotestował Pan przeciwko przyznaniu nagrody Tomaszowi Piątkowi, autorowi paszkwilu „Macierewicz i jego tajemnice” przez Niemiecką Fundację Mediów Sparkasse Leipzig?
Prof. Andrzej Przyłębski: Były dwa tego powody, dla których wysłałem list do organizacji, która przyznała tę nagrodę. Pierwszym była sama osoba pana Piątka, który jest znany ze swojego stylu uprawiania dziennikarstwa. Ostatnio dał się poznać za sprawą dziwnej książki na temat pana ministra Antoniego Macierewicza, która wszystkich zbulwersowała. Drugim powodem było uzasadnienie dla przyznania tej nagrody, które było zbiorem absurdalnych zarzutów na temat braku praworządności i wolności mediów w Polsce.
Otrzymał Pan odpowiedź?
Tak. Dostałem list od szefa Fundacji. Pisze w nim, że bardzo starannie i w sposób naukowy i rzetelny podeszli do publikacji pana Piątka. To zabawne! Przypomnę, że na końcu swego listu do Fundacji sformułowałem sugestię, że tę nagrodę można przyznać komuś innemu. Oczywiście było to trochę pro forma, bo wiedziałem, że sprawy zaszły za daleko, żeby to zmieniać. Tym niemniej zarzuty wobec rządu polskiego ze strony Fundacji związanej z rządem Saksonii, która poprzez historię jest związana z Polską i w której - powiem szczerze - spotykamy się z lepszym zrozumieniem tego, co w Polsce się dzieje niż w innych landach- było dla mnie zdumiewające.
Co dokładnie napisał Pan w liście?
Wskazałem na artykuł Paula Frickera w „Neue Zurcher Zeitung” sprzed dwóch miesięcy, który nosi tytuł „Polskie media są zdumiewająco wolne”. Ten dziennikarz rzeczywiście w sposób rzetelny dociekał prawdy o polskich mediach i zobaczył, że w Polsce nie ma cenzury i jest mnóstwo prywatnych mediów, które piszą, co chcą. Zrozumiał, że wolność mediów w naszym kraju jest zagwarantowana. I nagle pojawia się wspomniane uzasadnienie nagrody dla pana Piątka, gdzie wrzuca się do jednego worka Polskę z Bułgarią, gdzie zamordowano dziennikarkę czy Rumunią, tylko po to, żeby wzmocnić tę narrację, że w Polsce jest źle. W odpowiedzi szefa Fundacji przeczytałem, że „dla nich relacje polsko- niemieckie są bardzo ważne, dlatego właśnie pozwalają sobie zabierać głos i przyznawać taką nagrodę panu Piątkowi”.
Będzie Pan w tej sprawie jeszcze zabierał głos?
Prawdopodobnie odpiszę mu, żeby wyjaśnić dobitnie jak rzeczywiście sytuacja w Polsce wygląda. Rozważam to, bo po stronie niemieckiej jest głęboka niewiedza. Nie zmienia to sprawy, że nagroda została przyznana. Ponieważ jednak instytucja, która ją przyznaje jest pod kuratelą rządu Saksonii, to pozwoliłem sobie przesłać moje pierwsze pismo do Fundacji z 20 września do premiera landu Saksonia. Po to, żeby wiedział, co podległe mu instytucje robią. Jest przecież deklarowana ze strony rządu Saksonii olbrzymia sympatia do obecnego rządu w Polsce, a tymczasem instytucje mu podlegające nagradzają wysoką nagrodą pieniężną taką osobę, jak pan Piątek.
Jak odnosi się Pan do raportu praworządności Fundacji Bertelsmanna, w którym Polska spada o 29 miejsc w rankingu demokracji, zajmując 37 miejsce na 41 krajów?
Odbieram to z perspektywy kryteriów, które oni musieli przyjąć, żeby do takiej oceny dojść. Czyli ślepoty na to, co się działo za rządów PO-PSL, czyli Tuska i jego następców. Jest to dość osobliwe, że w sytuacji, kiedy jedynie mówi się o planowanym ograniczeniu zagranicznych udziałów w spółkach mediowych, Polska już spada w rankingu. A kwestia reformy sądownictwa? Jest czymś dobrym dla Polski, a tutaj stwierdza się, że zagraża ona demokracji. Raport mówi też o ograniczeniu prawa do pokojowego protestu i o „politycznej agresji”. Pytam się, gdzie widzi tę polityczną agresję Fundacja Bertelsmanna, gdy cała Polska mogła zobaczyć, jak nasz policja delikatnie odnosi się do agresywnych demonstrantów, w przeciwieństwie do policji niemieckiej czy francuskiej. A ograniczenie prawa do pokojowego protestu? To, że w Polsce wprowadzono coś rozsądnego, a więc ustawę mówiącą o tym, że demonstracje nie mogą się stykać, żeby nie doszło do awantur, to w Niemczech oceniane jest jako ograniczenie prawa do pokojowego protestu. To jest chore! W ogóle nie przejmowałbym się tym, co pisze Fundacja Bertelsmanna.
Można założyć, że ten raport pisany był na czyjeś polityczne zlecenie?
Główne instytucje świata Zachodu, nie tylko Niemiec, są ideologicznie skrzywione w kierunku neoliberalno- lewicowym,. Widać to np. w takich sformułowaniach, jak: „dostrzeżono język nienawiści, którym coraz częściej posługują się politycy polscy mówiąc o muzułmanach, osobach LGBT, ideologii gender”. Nie widzę języka nienawiści w tych sformułowaniach, to są zjawiska, czy grupy, które mają prawo być oceniane i są oceniane w kontekście społecznym. I mówienie o tym nie jest od razu językiem nienawiści. Można odróżnić język nienawiści od normalnego opisu. Widzę więc tutaj ideologiczne skrzywienie, z którym będziemy musieli się mierzyć jeszcze przez wiele lat.
Fundacja Bertelsmanna to ważne ciało i jej raport będzie wykorzystywany przez polityków do walki z Polską?
Nie jest to jakaś najważniejsza instytucja, ale też ta Fundacja nie jest bez znaczenia. Raport może być więc wykorzystywany przeciwko Polsce, ale to nie jest silna broń.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
TO TRZEBA PRZECZYTAĆ!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415929-nasz-wywiad-przylebski-zbulwersowany-nagroda-dla-piatka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.