Dobrze, że powstała tzw. „Konferencja Ambasadorów RP”, i dobrze, że często zabiera głos. Dzięki temu wszyscy wątpiący mogą się utwierdzić, że postulat daleko idącej przebudowy państwa polskiego, a w wielu obszarach wręcz odbudowy, jest jak najbardziej słuszny.
Najpierw byłym ambasadorom nie spodobały się słowa Jarosława Kaczyńskiego, który skrytykował niektórych sędziów za to, że stają po stronie dawnych właścicieli nieruchomości w województwie warmińsko-mazurskim, a nie po stronie Polaków. Jako człowiek wychowany na tych terenach mogę powiedzieć: skrytykował słusznie. Ale zdaniem byłych dyplomatów, oznacza to… podważenie zasad państwa praworządnego:
Jarosław Kaczyński proponuje nowy, nieznany w państwach demokratycznych model wymiaru sprawiedliwości: polscy sędziowie bez względu na obowiązujące prawo powinni zawsze orzekać na korzyść Polaków. O tym, kto jest, a kto nie jest Polakiem, decyduje - jak wynika z wielu innych wypowiedzi prezesa - partia obecnie rządząca. W tym ujęciu prawo ma zyskać nowy wymiar - narodowy.
Tyle ambasadorowie rozumieją na temat sytuacji Ziem Zachodnich i Północnych. Tyle rozumieją z idei państwa narodowego. Tyle dostrzegli za granicą, obserwując praktykę, nie teorię, państw zachodnich. No i tyle w nich lojalności wobec polskich mieszkańców Warmii i Mazur. Skoro nieruchomości, w których żyją Polacy, tak niewiele znaczą, to może sprzedadzą oni swoje i rozdadzą ubogim?
Ale to nie koniec, bo byli ambasadorowie zdecydowali się pójść dalej. W najnowszym komunikacie swojej grupy piętnują ministra Czaputowicza za przypomnienie oczywistej sprawy: dyplomacja reprezentuje rząd:
Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz powiedział niedawno o pracy dyplomantów słowa wstrząsające: „W przypadku dzisiejszej Polski, powiedzmy to wyraźnie, ważne jest kryterium utożsamiania się z polityką rządu. Są oczekiwania pewnej gwarancji tego utożsamiania się….”. Minister zapomniał o credo Ministerstwa, którym kieruje: „Być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej.” Państwu Polskiemu, a nie konkretnej partii politycznej. Każdy wybrany w demokratycznych wyborach rząd, jeśli prowadzi politykę sprzeczną z racją stanu, powinien spodziewać się słów krytyki. Także tej, która płynie z wewnątrz administracji.
Słowa ministra są niczym innym jak wezwaniem do oportunizmu.
Zabawne jest przywołanie w tym kontekście oportunizmu przez ludzi, którzy stawiają przecież od lat na siły, które miały faktyczny monopol na prowadzenie polityki zagranicznej. Którzy nigdy się nie linii słusznej choć często głupiej nie sprzeciwili, i którzy również teraz liczą na to, że rządy PiS okażą się epizodem.
Teza, że dyplomaci mogą w zasadzie robić, co chcą, jest więcej niż nowatorska. Może jakieś przykłady ze świata? Choćby z Warszawy? Czy brytyjski ambasador w Polsce zwalcza Brexit? Czy Rolf Nikel krytykuje politykę migracyjną Berlina? A może ambasador Francji rozdaje broszurki o działalności rządu Vichy? A nasi dyplomaci, tak, rozdawali broszurki oczerniające Polskę („Inferno of choices”).
Tezy byłych ambasadorów są nie tylko infantylne; one są po prostu dla państwa polskiego groźne. Można się naprawdę zastanawiać, jakim cudem III RP w ogóle tyle przetrwała, skoro za granicą, w najważniejszych stolicach, reprezentowali ją ludzi tak skrajnie zdziecinniali, a może po prostu skolonizowani, jeśli nie materialnie, to mentalnie.
Sytuacja międzynarodowa staje się wyraźnie trudniejsza. Kolejnego powrotu tej ekipy polska niepodległość już nie wytrzyma. Coś na mapie wciąż będzie, ale na pewno nie będzie to suwerenne państwa o statusie choćby zbliżonym do tych krajów, które byłym ambasadorom tak imponują. Szkoda, że z tego podziwu wyciągają tak fatalne i tak głupie wnioski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415838-jakim-cudem-iii-rp-przetrwala-skoro-miala-taka-dyplomacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.