W Lublinie przez lata PO kierował Janusz Palikot. Już nie funkcjonuje w polityce, ale w ogromnej mierze on zorganizował lokalne środowisko PO. Miał ogromny wpływ na to, jacy ludzie się w nim znajdą. A te osoby są teraz bezpośrednim zapleczem politycznym prezydenta Żuka
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, radny PiS w Radzie Miasta Lublina.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ NEWS. Prezydent Lublina „za, a nawet przeciw” ws. organizacji homoseksualnej parady. Krzysztof Żuk napisał list do księży
wPolityce.pl: Portal wPolityce.pl dotarł do listu, w którym prezydent Lublina z Platformy Obywatelskiej tłumaczy się duchownym, dlaczego nie może zakazać homoseksualnej parady. Dlaczego prezydent Krzysztof Żuk wysłał ten list?
Prof. Mieczysław Ryba: Marsz wywołuje ogromne sprzeciw w środowiskach katolickich w Lublinie. Jest to pierwszy taki marsz w Lublinie, a miasto jest mocno religijne.
Zgoda, ale chyba nie byłoby tego listu, gdyby nie okres kampanii wyborczej.
Oczywiście, że tak. W lubelskim elektoracie tradycyjne wartości są mocno afirmowane. Trzeba więc w jakiś sposób wytłumaczyć się z takiej decyzji. Wydaje się, że to jest główny powód, dlaczego prezydent wysłał taki list.
Podpisał pan wspólnie z innymi naukowcami list w proteście przeciwko „marszowi równości” w Lublinie. W piątek odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta, na której pan i inni radni PiS domagaliście się, żeby prezydent wydał zakaz marszu. Co się działo na sesji?
Przyszło mnóstwo ludzi z transparentami, którzy sprzeciwiają się homoparadzie. Pojawiła się również „tęczowa młodzież”, która organizuje marsz. Radni związani z prezydentem Żukiem, czyli przede wszystkim, radni PO i z tzw. wspólnego Lublina zbojkotowali radę. Stwierdzili, że to jest bez sensu.
Prezydent Krzysztof Żuk startuje w wyborach samorządowych z komitetu wyborczego PO?
Nie, z Komitetu Wyborczego Wyborców Krzysztofa Żuka, który skupia różne byty polityczne, od Platformy, przez Nowoczesną po SLD. Komitet ma bardzo radykalną, lewicową flankę, która w ogromnej mierze blokuje prezydenta przed ewentualną decyzją o zakazie marszu. Jeżeli podejmie taką decyzję, lewicowa część jego koalicjantów sprzeciwi się takiej decyzji. Już nie mówię o „Gazecie Wyborczej”. Sytuacja jest trudna dla niego, dlatego szuka elementów prawnych i formalnych, że nie może odwołać marszu. Sądzę, że nie może odwołać, ponieważ jest uwarunkowany określonym układem politycznym w którym funkcjonuje. Zobaczymy jednak, co ostatecznie postanowi. Do wtorku do godz. 13 może wydać zakaz marszu.
Prezydent Lublina twierdzi w liście do duchownych, że nie może odwołać „marszu równości”, bo nie pozwala mu na to ustawa o prawie do zgromadzeń uchwalona przez PiS.
Ale ustawa mówi w pewnych punktach, kiedy można zakazać zgromadzeń. Jest też kwestia przepisów karnych. Natomiast Kodeks wykroczeń mówi o nieobyczajnych wybrykach, które mogą być podstawą do wydania zakazu zgromadzenia. Myślę, że bez zbytniej przesady można przypuszczać, że do takich zdarzeń dojdzie na marszu.
Może również dojść do zagrożenia bezpieczeństwa publicznego.
Tak, ale to już można uznać za spekulacje. Natomiast co do tego, co będzie się tam promować możemy być pewni. Spokojnie można byłoby taką decyzję podjąć, przecież prezydent Żuk niczym nie ryzykuje. Jedyne, co mogliby zrobić organizatorzy, to pójść do sądu. Sąd by rozstrzygnął sprawę, czy marsz nie narusza prawa. W mojej ocenie najważniejsze nie są przepisy i względy formalne, ale uwarunkowania polityczne, w których funkcjonuje politycznie prezydent miasta.
Czyli te uwarunkowania sprawiają, że prezydentowi Lublina może zabraknąć odwagi, żeby zakazać „marszu równości”?
Zobaczymy. Jeżeli podejmie taką decyzję narazi się na pewne ryzyko. Zatrudnił wielu ludzi o lewicowych czy lewackich poglądach politycznych w kulturze. W Lublinie przez lata PO kierował Janusz Palikot. Już nie funkcjonuje w polityce, ale w ogromnej mierze on zorganizował lokalne środowisko PO. Miał ogromny wpływ na to, jacy ludzie się w nim znajdą. A te osoby są teraz bezpośrednim zapleczem politycznym prezydenta Żuka.
Zastanawiał się pan nad tym, dlaczego środowiska LGBT zdecydowały się zorganizować „marsz równości” właśnie w Lublinie?
To jest typowy pochód rewolucji przez instytucje. Marsz ma przejść przez centrum miasta, przez starówkę obok świątyń. Manifestanci dotrą prawie do KUL. Generalnie chodzi o propagowanie i domaganie się rewolucyjnych zmian w prawie i w szkolnictwie, szczególnie w wychowaniu. Chodzi o utarcie przekonania, że powinna być równość, czyli, że pary homoseksualne są tak samo wartościowe, jak pary heteroseksualne. Chodzi także o przekonanie do akceptacji „małżeńskich” związków homoseksualnych i zgodę na adopcję dzieci. To po prostu jest rewolucja. Rewolucja, która idzie od 1968 r. w marksistowskim pochodzie. Jest to gigantyczne zagrożenie cywilizacyjne. Ci młodzi ludzie, którzy mają takie problemy ze swoją seksualnością, pewnie nie zdają sobie sprawy, że są narzędziem wykorzystywanym do takiej gry.
Jeżeli prezydent nie wprowadzi we wtorek zakazu „marszu równości” to, co pan i inni radni PiS planują dalej robić w tej sprawie? Jak będzie się starać zablokować „marsz równości”?
W piątek odbędzie się kolejna nadzwyczajna sesja rady miasta Lublina. Ona odbędzie się bez względu na to, czy ktoś z radnych opozycyjnych na niej się pojawi. Mieszkańcy się domagają nadzwyczajnej sesji. Zorganizowano modlitewne czuwanie w czasie marszu. Nie można zapominać, że modlitwa ma ogromny wymiar duchowy dla chrześcijan. Powstało wiele oddolnych inicjatyw sprzeciwiających się homoseksualnej paradzie. Będą liczne alternatywne manifestacje. W Lublinie jest bardzo duży sprzeciw społeczny przeciwko „marszu równości”. Nie można być biernym wobec takich wydarzeń.
Not. ems
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Wojewoda lubelski: Pan Bodnar najpierw niech nauczy się języka polskiego, a dopiero potem pisze do mnie listy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415721-prof-ryba-w-lublinie-jest-duzy-sprzeciw-wobec-marszu-lgbt