Jeżeli przyjdzie do nas jakikolwiek zakaz czy nakaz z Brukseli zawsze się możemy powołać na casus Kozłowskiej.
Od momentu kiedy polskie MSW, 13 sierpnia, wpisało Ludmiłę Kozłowską do Systemu Informacyjnego Schengen, gdzie została oznaczona najwyższym alertem i powinna być objęta restrykcyjnym zakazem wjazdu, gościła już w Berlinie, Brukseli, Londynie, a obecnie wybiera się do Francji. Cała sprawa jest o tyle pikantna, że według krążących w mediach informacji, zarówno ona jaki jej Fundacja Otwarty Dialog, są powiązane ze służbami specjalnymi Kremla. Okazuje się, że to w oczach „zachodu” jest ogromnym atutem. W Berlinie w Bundestagu prawiła o praworządności w Polsce i na Węgrzech. W Parlamencie Europejskim w Brukseli mówiła o cenzurze i propagandzie w kontrolowanych przez rząd mediach w Polsce. W Londynie spotkała się z żoną Radosława Sikorskiego - Anne Applebaum. Wspólnych tematów z pewnością nie brakowało. Teraz ma ponoć jechać do Francji, bo tamtejsza demokracja nie może się obyć bez uwag tej oświeconej kobiety na temat społeczeństwa obywatelskiego.
Wszystkim tym, którzy umożliwiają Ludmile Kozłowskiej pojawianie się w europejskich stolicach, pomimo wydanego przez polskie władze zakazu wjazdu dla tej persony non grata na teren Unii Europejskiej powinniśmy być niezmiernie wdzięczni. Daję nam doskonały argument jak w ramach unijnego prawa należy traktować wszelkie zakazy i nakazy,.
Teraz mogą sobie unijne instytucje uruchamiać artykuł 7, 15, 16…. Trybunał Sprawiedliwości UE może się zajmować pytaniami prejudycjalnymi naszego Sądu Najwyższego w ekspresowym terminie. Frans Timmermans może stroić groźne miny i wymachiwać rękami, a jego kamrat w sekowaniu Polski Guy Verhofstadt, to już jest najłatwiejszy do spławienia, bo to on zaprosił Kozłowską do Parlamentu Europejskiego.
W myśl starej zasady: „Jak Bóg Kubie, tak Kuba Stanom Zjednoczonym” , zawsze możemy przypomnieć ważnym „Europejczykom”, gdy będą nas poszturchiwać i strofować, .jak oni szanują oficjalne zakazy wydane przez karaj należący do Unii.
Kremlowskie widmo Kozłowskiej krążące po Europie to znak, że Unia Europejska się całkiem pogubiła. Nie ma jednak żadnego powodu, byśmy w tej degrengoladzie jej towarzyszyli, a już na pewno nie ma powodu, żeby ci, którzy nie szanują prawa międzynarodowego, namolnie wścibiali nos w nasze wewnętrzne sprawy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415614-europejskie-tourne-ludmily-kozlowskiej-to-swietna-wiadomosc