Na głęboko zakonspirowane spotkanie podziemnych struktur Platformy Obywatelskiej, dla zmylenia przeciwników nazwanego konwencją wyborczą Porozumienia Samorządowego, przeniknął szpieg z Krainy Deszczowców i dzięki temu seksistowski, chamski i prymitywny stand-up prezydenta Legionowa mogły „podziwiać” tysiące Polaków.
Wszystko by było w porządku, prezydent Smogorzewski zapewne wygrałby wybory, skoro od szesnastu lat zasiada legionowskim ratuszu i nikomu to nie przeszkadza, a rzecznik PO, Jan Grabiec nadal miałby biuro w magistracie, u dawnego szkolnego kolegi, gdyby nie to, że przetrzymywany od 24 września niewypał (kiedy to odbyła się wspomniana przeze mnie na początku impreza), nagle wybuchł, odpalony przez marszałka Tyszkę z Kukiz’15 na Twitterze. Siła rażenia była tak duża, że przykryła taśmy Onetu, wjazd na białym koniu do Krakowa Donalda Tuska, a nawet ślub syna Zenka Martyniuka (tego od „oczu zielonych”).
Praktycznie już wszystko na ten temat powiedziano i napisano. „Smaczne” cytaty z show prezydenta pewnie jeszcze długo będą krążyć, feministki nadal będą milczeć albo posługiwać się retoryką „a u was to Murzynów biją”, przystawki do PO, pani Basia i pani Kasia będą się zachowywały tak jak Turek z filmu Barei – „ten pan wszedł co prawda do Platformy, ale już z niej wyszedł” i umiarkowanie potępią: „Mówimy NIE zachowaniom uderzającym w godność człowieka jakie miały miejsce w Legionowie” (Lubnauer) oraz zwrócą uwagę na to, że pana nie znały, np. cytując rzecznika PO, Grabca: „informuję jednocześnie, że nie był kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych” (Nowacka).
I nawet to, że aż dwa tygodnie czekał „szpieg z Krainy Deszczowców”, żeby wreszcie przekazać taśmę posłowi Kukiz’15 (co oczywiście nie ma żadnego związku z tym, że jednym z trzech kontrkandydatów urzędującego prezydenta jest człowiek wystawiony przez to ugrupowanie) tak bardzo nie intryguje. Przecież pewna sławetna taśma, która zapoczątkowała modę na nagrywanie do tego stopnia, że Polskie Nagrania zbankrutowały i trzeba je było sprzedać Amerykanom, ujrzała światło dzienne dopiero po pół roku, bo ”interes państwa” (negocjacje z UE) przeważył nad merkantylnym interesem wydawnictwa, które chciało mieć telewizję (w sitcomie byłby tutaj wstawiony huczny śmiech). Tamta taśma wysadziła w powietrze rząd Leszka Millera, a ta – mogę się z Państwem założyć- nawet zbytnio nie porani prezydenta 50-tysięcznego miasta i jego wiernego elektoratu.
Podobno są media lokalne. Podobno tak jak te ogólnopolskie stawiają sobie za punkt honoru patrzenie władzy na ręce. Trochę sobie poironizowałam na początku, pisząc o konspiracyjnym spotkaniu, bo impreza była jak najbardziej nagłośniona i oczywiście media lokalne mile na niej widziane. A w Legionowie jest parę tytułów, relacjonujących to, co się dzieje w mieście i powiecie, dociera nawet jeden regionalny. I na papierze i w Internecie, ba, jest nawet Telewizja Legionowo LTV.
Zadałam sobie trud i przeorałam Internet, żeby zbadać, jak te media ową konwencję relacjonowały. Oczywiście bardzo ładnie, bo gdyby napisały to, co na filmie u posła Tyszki, to skandal zapewne wybuchłby natychmiast, bo takie sensacje rozchodzą się z prędkością światłowodu. Bardzo rzetelnie przekazały program wyborczy prezydenta Smogorzewskiego, choć to strata czasu na konwencji – równie dobrze można było przepisać z materiałów propagandowych komitetu Porozumienie Samorządowe.
Relacja Telewizji Legionowo LTV jednak przebiła wszystko. Prawie 5-minutowy panegiryk na cześć prezydenta Smogorzewskiego powinien stać się wzorcem dla studentów dziennikarstwa tego, czego w życiu, nawet pod karą wyrzucenia z pracy, nie powinni zrobić. Prezydent Legionowa w poważnym wystąpieniu jawi się jako mąż stanu na skalę europejską (tak, tak to jest ta sama konwencja z 24 września). Rzecznik PO, Jan Grabiec, jest obficie cytowany: „Spotykam wielu samorządowców i polityków, jak wiecie, jeżdżę trochę po Polsce, i wszędzie tam, gdzie zabrzmi nazwa Legionowo, ludzie mówią, że to jest niezwykle miasto, mówią że chcieliby mieć takiego prezydenta czy burmistrza u siebie, zazdroszczą nam Romka Smogorzewskiego!”.
„Były starosta legionowski (to o Grabcu – p. AJ) wyposażył szkolnego kolegę (to o prezydencie- p. AJ) w biały oręż (to o szabli – p.AJ)” – ekscytuje się spiker(dziennikarz?).
Ale najlepsze jest zakończenie tego materiału, kiedy śmiertelnie poważny głos spikera (dziennikarza), przykryty patriotycznymi obrazkami z lokali wyborczych, tłumaczy widzom: „Kampania wyborcza ma swoje prawa, zwłaszcza tak ważna jak obecna, mająca utrwalić bądź ograniczyć samorządność, a to oznacza więcej wylewanych niż zwykle na szefa ratuszu pomyj. Legionowianie nie raz jednak dowiedli, że na takie kłamstwa się nie łapią”.
Kilkunastoletnie kadencje, obrosłe układami i układzikami, setki ludzi, których posady zależą od tego, kto aktualnie rządzi w samorządzie a nie ich kompetencji i lokalne media, które bez ogłoszeń i biuletynów samorządowych nie mają szans na utrzymanie się na rynku. I kogoś jeszcze dziwi, że każda próba zmiany (np. ograniczenie kadencji do dwóch) spotyka się z tak histerycznym oporem?
P.S. Idę do bukmachera, obstawić wygraną w Legionowie prezydenta Smogorzewskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415460-konwencja-smogorzewskiego-i-lokalne-media