W opublikowanym w czerwcu 2014 r. nagraniu rozmowy ówczesnego sekretarza stanu w KPRM Pawła Grasia z prezesem PKN Orlen Jackiem Krawcem jest taki fragment (mówi Krawiec):
„Jednak idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, ku…a, jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu”.
Odseparowującym się od „folkloru i syfu” był oczywiście ówczesny premier Donald Tusk, wybierający się na europejskie salony. I kiedy Donald Tusk zjawił się 6 października w Krakowie na konferencji „Rola Kościoła katolickiego w procesie integracji europejskiej” (organizowanej przez bp. Tadeusza Pieronka, co nie jest bez znaczenia), był już bardzo wyraźnie odseparowany. Szczególnie mocno demonstrował to odseparowanie podczas happeningu „Dołącz do Tuska”, czyli spaceru po Rynku Głównym, choć spacer miał dowodzić łączności. Jako trwale odseparowany od tubylczego „syfu i folkloru”, Donald Tusk w roli króla Europy mógł demonstrować swoją moralną i epistemologiczną wyższość.
Stojący ponad „syfem i folklorem” król Europy Donald I Odseparowany wyraził „głębokie przekonanie i wielką wiarę, że nie ma alternatywy dla Polaków lepszej niż obecność w Europie rozumianej jako polityczna wspólnota. I nie chodzi tu o korzyści materialne, które można wyliczyć w euro czy złotówkach”. Czyli obecność w UE nie może być merkantylna, jak u tych przyziemnych handlarzy, którzy rządzą obecnie Polską. To dał do zrozumienia ten, który jest ponad i zawsze miał na sztandarach szlachetne cele, a nie euro, które ze wstrętem w pokaźnej kwocie co miesiąc przyjmuje. Przytyk Tusk zrobił nawet Kościołowi, bo przecież Jan Paweł II „w momencie, kiedy Polacy mieli zdecydować, czy chcą stać się częścią Unii Europejskiej mówił głośno i wyraźnie, a nawet krzyczał, jak wielką szansą dla nas wszystkich jest uczestniczenie w tym, być może, najpiękniejszym w historii Europy politycznym przedsięwzięciu, jakim jest Unia Europejska”. Niestety „dziś brakuje takiego donośnego głosu. Milczenie w niektórych sprawach albo nieśmiały szept nam wszystkim dziś doskwiera”. Nieśmiały szept wydobywa się zapewne z episkopatu, a przecież mógłby to być krzyk. No, ale w episkopacie ważną postacią nie jest już organizator konferencji bp Tadeusz Pieronek, więc krzyku nie ma, a są „milczenie” i „nieśmiały szept”.
Król Europy, odpowiedzialny m.in. za kryzys z imigrantami, wie, że „nie ma miejsca na myślenie fatalistyczne, że wielka wędrówka ludów przyniesie kryzys UE. Wielu polityków i obywateli uznało nielegalną imigrację jako coś co naruszyło bezpieczeństwo i struktury UE i uznali, że jedynym antidotum jest głoszenie nacjonalistycznych haseł” – grzmiał król Donald I Odseparowany. Wędrówka ludów nie doprowadziła do kryzysu UE dzięki takim ludziom jak Donald I Odseparowany i Angela I Wielka, choć jacyś małostkowi głupcy mogliby myśleć, że dzięki postawie takich osób jak ówczesna premier RP Beata Szydło czy Viktor Orban. W efekcie „w 2018 r. będziemy mieli mniej przekroczeń, jeśli chodzi o nielegalnych imigrantów niż przed kryzysem migracyjnym, spadnie ona o 90 proc.” i nie jest to zasługa forsowanych przez Polskę i Węgry koncepcji uszczelnienia granic UE, lecz „Willkommen Politik” Angeli I Wielkiej.
Można więc sobie poradzić bez haseł nacjonalistycznych, bez machania szablą, bez konfliktu z sąsiadami
— powiada Donald I Odseparowany, który ma mniej więcej takie zasługi w zatrzymaniu fali imigracji jak Franciszek Dolas w rozpętaniu wojny światowej.
Jestem obsesyjnie przywiązany do idei transatlantyckiej. Bez utrzymania tej wspólnoty w perspektywie globalnej, będziemy mieć duże problemy
— zadeklarował Donald I Odseparowany. Ten sam, który wielokrotnie pouczał Amerykę, że powinna bronić Europy „za bezdurno”, bo domaganie się prawdziwego partnerstwa jest zdradą i sprzeniewierzeniem się zasadom oraz zobowiązaniom. Ale to Ameryka jest winna braku partnerstwa, gdyż „odpływa od Europy i to jest intencjonalne”. A nie powinna odpływać, choćby Europa sto razy dziennie pluła jej w twarz. Dlatego to „Donald Trump w sposób przemyślany chce zmienić relacje między Ameryką a Europą”. Czyli to straszne, że Trump nie chce być jeleniem Europy i wasalem takich mądrali jak Donald Tusk i Angela Merkel. I to Trump odpowiada za to, kto „podpływa”, a jest to oczywiście Rosja. To Trump pozwala Rosji podpływać, a nie Merkel z Macronem i jeszcze tuzinem europejskich przywódców.
Lekcja obu wojen światowych pokazuje, że nie ma bezpiecznej i zintegrowanej Europy i bezpiecznej Polski w Europie bez pojednania. (…) Mówię też o pojednaniu w wymiarze narodowym. Nie jestem naiwny, żeby uwierzyć w przemianę w aniołów polskich polityków i mówię to o całej scenie politycznej. Nie jestem w stanie zaakceptować, że ostrość podziałów politycznych w Polsce tak daleko odbiega od tego co obserwuję w innych krajach Unii Europejskiej
— prawił Donald I Odseparowany. Oczywiście Tusk jako premier i przewodniczący PO nie miał żadnego wpływu na dzielenie Polaków, szczególnie po katastrofie smoleńskiej, nigdy nie robił z politycznych przeciwników podludzi, lecz zawsze był pierwszy w niesieniu oliwnej gałązki i wspólnym wypalaniu fajki pokoju. Nic tylko siąść i wycierać łzy wzruszenia lejące się potokami. Jako misjonarz pokoju i spokoju społecznego może Donald I Odseparowany mówić:
My też generacyjnie jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby przyszłe pokolenia nie spędziły życia w swoim kraju skłóconym bardziej, niż kraje bałkańskie”.
On wcale najpierw nie skłócił Polaków, by potem szlachetnie odseparować się od tego „syfu i folkloru”. Każdy, kto by tak sądził, byłby po prostu małostkowy.
Jako najznamienitszy w Europie gołąbek pokoju z oliwną gałązką w dzióbku, Donald I Odseparowany ma pełne prawo marzyć, żeby „11 listopada liderzy polskich partii politycznych, bez wyjątku, mogli razem zamanifestować nie udawaną przyjaźń, ale to, że są w stanie tego konkretnego dnia myśleć o perspektywie stu lat dla naszej ojczyzny, a więc także o perspektywie pojednania, zdolności rozmowy ze sobą, to byłby być może dużo cenniejszy obraz dla wszystkich Polaków niż najbardziej spektakularne festiwale, fajerwerki i inne formy obchodów tego święta”. I chodzi oczywiście o obecnie rządzących, wszak to oni 15 sierpnia 2018 r. zbojkotowali obchody Święta Wojska Polskiego organizowane przez gołąbki pokoju mniejszego kalibru (od gołębiska pokoju Donalda I Odseparowanego) z PO i Nowoczesnej. Ta antypaństwowa postawa obecnie rządzących nie może się powtórzyć.
Król Europy nie mówi o „wzajemnym zaufaniu, o sympatii”. Chciałby tylko, choć „być może jest to dla niektórych za trudne”, „poziomu minimum”, przez co „przynajmniej zachowalibyśmy szansę na pojednanie dla przyszłych pokoleń. Bez tego żadne poważne projekty się nam nie udadzą”. Poziom minimum prezentuje na każdej partyjnej konwencji i konferencji przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, zapraszając obecnie rządzących do centrum dialogu i pojednania w Berezie Kartuskiej. A wcześniej, szczególnie po katastrofie smoleńskiej, prezentował go sam Donald Tusk. I miał gotowy wzór pojednania: Juranda ze Spychowa przed bramą krzyżackiego zamku w Szczytnie. W ten sposób obecnie rządzący trwale odseparowaliby się od „syfu i folkloru” i w atmosferze pojednania oraz zrozumienia dołączyli do dworu Donalda I Odseparowanego. I on oczywiście byłby główną postacią obchodów stulecia odzyskania niepodległości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415423-tusk-z-wizja-odseparowania-sie-polakow-od-syfu-i-folkloru
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.