Tzw. bukaresztańska dziewiątka grupująca państwa wschodniej flanki NATO to cenna inicjatywa dyplomatyczna – oceniali w piątek uczestnicy dyskusji w ramach Forum Prawo dla Rozwoju. Niektórzy wątpili jednak, czy inicjatywa ta może się sprawdzić z punktu widzenia geopolityki.
Bukaresztańska dziewiątka to kraje wschodniej flanki NATO (Polska, Rumunia, Litwa, Łotwa, Estonia, Węgry, Słowacja, Czechy i Bułgaria). W listopadzie 2015 roku podczas szczytu w Bukareszcie państwa te podpisały wspólna deklarację, w której oświadczyły, że połączą wysiłki na rzecz zapewnienia, tam, gdzie to konieczne, „silnej, wiarygodnej, zrównoważonej obecności wojskowej” NATO w regionie.
Dr Agnieszka Rogozińska z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oceniła, że tzw. dziewiątka bukaresztańska jest inicjatywą, której głównym zadaniem jest ustalenie wspólnego punktu widzenia, wypracowanie wspólnej płaszczyzny flanki wschodniej.
To pewna siła negocjacyjna, stworzenie pola do negocjacji poprzez wspólny głos. Zauważmy, że pojedynczy głos większości z tych państw, ze względu na ich potencjał, nie byłby słyszalny. Dla mnie to ta podstawa, na której działa +dziewiątka
— zaznaczyła.
Według niej inicjatywa ta „to próba stworzenia wspólnego głosu w dziedzinie obronności”.
Nie uważam, że to jest rozbijanie NATO. Takie inicjatywy stanowią swoisty suplement dla takich organizacji międzynarodowych jak NATO, UE, kiedy mówimy jednym głosem, stwarzamy przestrzeń do negocjacji
— zauważyła dr Rogozińska.
Według niej powstanie tej inicjatywy to sukces polskiej polityki zagranicznej, bo stawia nasz kraj w sytuacji swoistego lidera ze względu na jego potencjał demograficzny i gospodarczy.
Uważam, że należy to wykorzystać i jest dobrze wykorzystywane
— oceniła.
Dr Adrian Mitręga z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach zauważył, że dla tych dziewięciu państw jednym z największych wyzwań jest uniezależnienie się od surowców energetycznych z Rosji.
Biorąc pod uwagę bilanse energetyczne poszczególnych państw +dziewiątki+, to są one bardzo różne
— zaznaczył.
Uważa on, że współpraca gospodarcza państw tzw. bukaresztańskiej dziwiątki może rozwijać się wokół interkonektorów gazowych, rozbudowy terminali gazowych w Świnoujściu, Kłajpedzie czy w Chorwacji, a także gazociągu Balitc Pipe.
Dr Leszek Sykulski z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie ocenił, że tzw. bukaresztańska dziewiątka jest inicjatywą dyplomatyczną korzystną dla polskiej polityki zagranicznej, ale z punktu widzenia geopolityki „nie ma żadnego znaczenia”.
Koncepcją geopolityczną, którą Rosjanie się boją to jest Międzymorze, które włącza w ten twór Białoruś i Ukrainę, to najbardziej strategiczne obszary z punktu widzenia strategii rosyjskiej
— ocenił.
Według niego inicjatywa ta nie posiada spoiwa geopolitycznego, bo państwa „dziewiątki” mają rozbieżne interesy geopolityczne i ekonomiczne, dlatego łatwo będzie rozbić ich jedność.
Nasze polityki zagraniczne są kompletnie rozbieżne, ponieważ część tych państw nie widzi w Rosji bezpośredniego zagrożenia militarnego, co więcej widzą zbieżne interesy ekonomiczne
— zaznaczył dr Sykulski.
Prof. Ryszard Machnikowski, ekspert zagraniczny francuskiej Wysokiej Rady Badań i Edukacji Strategicznych, zauważył, że powstanie tzw. bukaresztańskiej dziewiątki to wynik wzrastających rozbieżności interesów pomiędzy krajami europejskimi.
To jest efekt głębokich transformacji, które zachodzą na naszych oczach w systemie europejskim i światowym
— zaznaczył.
Prof. Tsaba Toro, węgierski politolog wyraził opinię, że wszystkie inicjatywy dotyczące flanki wschodniej NATO są „z pewnością czymś korzystnym dla wszystkich uczestników, nawet jeśli od czasu do czasu są pewne odcienie rozbieżności pomiędzy nimi”.
Udział Węgier w tym procesie grupowym jest wskazówką, że podzielamy zasadnicze interesy i chcemy wyrażać je w sposób zintegrowany w tym regionie
— dodał przedstawiciel Węgier.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415341-bukaresztanska-dziewiatka-to-cenna-inicjatywa-dyplomatyczna