Widok perorującego nieustannie Borysa Budki o demokracji, praworządności, sprawiedliwości, konstytucji, Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, może normalnego człowieka, nie znającego bliżej posła Platformy, łatwo wprowadzić w błąd. Uznać go za wybitnego eksperta w sprawach, w których publicznie zabiera głos – to po pierwsze. Po wtóre zaś uwierzyć, że jest to polityk, który niezwykle ceni sobie wszystkie rzeczy, którymi ma wypchane usta. I sam je w życiu stosuje i zasad, które głosi, ściśle przestrzega. Nic bardziej błędnego.
Jest to najzwyklejszy w świecie prostaczek, który dostrzegł koniunkturę w polityce i tam uwił sobie wygodne gniazdko. Ku szkodzie polityki i Polski. Jak u miernych figur bywa, na powierzchni życia utrzymuje go nadmiar ambicji. Na razie zadowala się stanowiskiem ministra sprawiedliwości w „gabinecie cieni” Platformy Obywatelskiej. Jej szefem, czyli premierem ( też w „gabinecie cieni”) jest karykatura przywódcy – Grzegorz Schetyna. Borys Budka, na razie hamuje swoje aspiracje. Słuchając z jaką emfazę i zacietrzewieniem krytykuje wszystkich, pełniących ważne funkcje w państwie, z których większość – jego zdaniem - to przestępcy, zasługujący na szubienice, długoletnie więzienia, Trybunały Stanu, domniemywać można, że jedynie on jest w stanie podołać obowiązkom ministra sprawiedliwości, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, szefa Trybunału Konstytucyjnego, szefa policji, premiera, prezydenta – jednocześnie.
Słowem ma wszelkie zadatki, aby wcielić się w męża stanu na miarę generała Jaruzelskiego w stanie wojennym, który był jednoosobowym Wszystkim. Bo nawet, jeśli ktoś inny nominalnie pełnił jakieś funkcje, to w decydujących sprawach był najzwyklejsza atrapą.
Ktoś może powiedzieć, że za daleko wybiegam w przyszłość. Że wyobraźnia zbyt mnie ponosi, a poseł Budka jest prawdziwym demokratą, który podobnie jak Róża Thun z czystej troski martwi się, że wiele spraw w naszym kraju idzie w złym kierunku. A już na pewno prezydent Andrzej Duda, który wielokrotnie złamał konstytucję. I rząd, który pod pozorem reformy wymiaru sprawiedliwości, obsadza Sąd Najwyższy swoimi ludźmi, żeby uczynić z niego posłuszne narzędzie polityczne, umożliwiające fałszowanie wyborów parlamentarnych… no, proszę. Już sam zaczynam mówić Budką.
Poważnie mówiąc, zapomniałem, że jak już Budka zostanie prezydentem i premierem, to swojej żonie załatwi stanowisko ministra obrony narodowej. Tak jak to zrobił w Gliwicach, wpychając ją kuchennymi schodami na listę kandydatów do miejscowego samorządu. Bo demokrację ceni sobie najwyżej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415183-mowic-budka-dzialac-jak-budka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.