Moją rolą w relacji z mediami było zaprezentowanie wyników śledztwa, którego sam nie prowadziłem. (…) Pozew powinien nastąpić. Zarzuty wobec mnie są nieprawdziwe
– mówi Stanisław Piotrowicz w rozmowie z wPolityce.pl, odpowiadająca na atak ze strony Joanny Scheuring-Wielgus.
Piotrowicz przekonuje, że sprawa księdza z Tylawy, który został skazany za pedofilię przypominana jest po to, by go zdyskredytować.
Sprawa miała miejsce w 2002 roku. Ten stary kotlet odgrzewany jest wtedy, gdy trzeba zdyskredytować moją osobę. Rozumiem, że w kwestiach merytorycznych moi adwersarze nie mają argumentów, dlatego próbują atakować personalnie i przypisywać mi rzeczy, w których nie uczestniczyłem
– powiedział Piotrowicz portalowi wPolityce.pl.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości tłumaczy, że nie prowadził tego śledztwa i jego nazwisko nie pojawia się w aktach.
Pod naporem pytań i ataków na mnie, tym samym dziennikarzom, którzy pytali mnie dzisiaj, już przed kilkoma laty oświadczyłem, że tego śledztwa nie prowadziłem. Zobaczyłem wtedy zdumienie na ich twarzach, usłyszałem pytanie o to, dlaczego do tej pory tego nie zdementowałem. Odpowiedziałem wtedy, że to nie mój obowiązek, by tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. To rzetelni dziennikarze powinni to sprawdzić. Odesłałem ich do źródła, którym są akta śledztwa. Poinformowałem ich wtedy, że akt znajdują się w Sądzie Rejonowym w Krośnie. Pojechali wtedy na miejsce, zapewne zobaczyli, że w aktach sprawy nie ma nazwiska Piotrowicz. Nie wykonałem w tej sprawie ani jednej czynności procesowej. Nie podejmowałem decyzji kończącej to śledztwo. Robił to inny prokurator
– stwierdził.
Odniósł się też do sprawy filmu, który opublikowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Poseł przekonuje, że wykonywał tylko swój obowiązek jako szefa prokuratury.
Filmu nie widziałem, ale podejrzewam, że chodzi o to, że w prokuraturach rejonowych nie ma i nie było rzecznika prasowego. W związku z tym do kontaktów z mediami upoważniony jest tylko i wyłącznie szef prokuratury. A wtedy byłem szefem prokuratury. Udzieliłem informacji w oparciu o akta sprawy i informację merytoryczną. Gdy informowałem o przebiegu śledztwa, były takie momenty, gdzie dla lepszego zilustrowania sprawy posłużyłem się cytatami z zeznań świadków. Dziś, w następstwie manipulacji, cytowane przeze mnie słowa przypisywane są właśnie mi. Są takie momenty, gdy przesłuchujący jest zobowiązany ażeby pewien fragment zapisać dosłownie. Dosłowne sformułowania użyte przez świadka czy podejrzanego oddają klimat, mentalność i myślenie świadka. W tamtych przesłuchaniach znalazły się konkretne wypowiedzi świadków i ich fragmenty zostały zacytowane podczas konferencji prasowej. Moim obowiązkiem było poinformowanie o przebiegu i wynikach końcowych tego śledztwa, a także podkreślić jakie dowody stoją za taką, a nie inną decyzją prokuratora. Moją rolą w relacji z mediami było zaprezentowanie wyników śledztwa, którego sam nie prowadziłem.
Pytany o to, czy ma sobie coś do zarzucenia w tej sprawie, odparł:
Zadziwiającym jest to, że zarzuty czynią ci, którzy rzekomo stają w obronie niezależności prokuratorów. W mojej prokuraturze prokuratorzy byli niezależni w wykonywaniu czynności procesowych i podejmowanych decyzjach
W rozmowie z wPolityce.pl zapowiedział też kroki prawne ws. działań posłanki Scheuring-Wielgus.
Ponieważ powtarza się to wielokrotnie i przypisuje mi się rzeczy, w których nie uczestniczyłem, to wydaje się, że aby zahamować tę falę hejtu niezbędne jest sięgnięcie po środki prawne
– powiedział.
Czy będzie w tej sprawie pozew?
Wszystko na to wskazuje na to, że tak. Pozew powinien nastąpić. Zarzuty są nieprawdziwe. Powstaje jednak pytanie, czy ktoś taki jak ja może liczyć na rzetelny i sprawiedliwy proces?
– mówił Stanisław Piotrowicz w rozmowie z wPolityce.pl.
jrs
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415103-tylko-u-nas-piotrowicz-odpowiada-na-atak-scheuring-wielgus