Poczekajmy, czy będzie i jaki będzie będzie wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym i wtedy będzie się do niego odnosić - powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Oceniła, że Komisja Europejska jest głucha na argumenty polskiego rządu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bruksela wymachuje swoim batem! Do Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynęła skarga Komisji Europejskiej przeciwko Polsce
Służby prasowe Trybunału Sprawiedliwości UE powiadomiły w środę, że do TSUE wpłynęła skarga Komisji Europejskiej przeciwko Polsce w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. Wraz ze skargą KE wniosła o zastosowanie trybu przyspieszonego i wydanie przez TSUE tymczasowej decyzji zabezpieczającej (tzw. środki tymczasowe), by do czasu wydania ostatecznego orzeczenia niektóre przepisy ustawy o SN - dotyczące przechodzenia sędziów SN na emeryturę - zostały zawieszone.
W kontekście wpłynięcia do TSUE skargi KE, Mazurek była pytana na środowej konferencji w Sejmie, czy obóz rządzący jednoznacznie zadeklaruje się, czy zastosuje się do orzeczenie TSUE.
Dla nas to nie było zaskoczeniem (…). Komisja Europejska jest głucha na nasze argumenty, tak naprawdę w mojej ocenie nie respektuje traktatów, które dają nam prawo do tego, aby w sposób suwerenny stanowić w Polsce prawo
— powiedziała rzeczniczka PiS.
Dopytywana, czy Polska będzie respektować wyrok TSUE, odparła: „poczekajmy, czy ten wyrok będzie, kiedy on będzie, jaki on będzie i wtedy będziemy się do niego odnosić”.
Jak będzie wyrok, będziemy się do niego odnosić i będziemy go komentować. Ale z całą pewnością będziemy jeszcze argumentować i prezentować nasze racje. Mam nadzieję, że wtedy sędziowie Trybunału Sprawiedliwości zachowają swój obiektywizm, czy będą w stanie zachować swój obiektywizm, a nie będą dalej dawać paliwa do działania opozycji w Polsce, bo to nie tędy droga
— powiedziała rzeczniczka PiS.
Politycy Koalicji Obywatelskiej „wszystko robią pod potrzeby wyborcze” i zmieniają zdanie „częściej niż kobieta rękawiczki” - oceniła rzecznik PiS Beata Mazurek odnosząc się do wypowiedzi polityków Koalicji ws. wieku emerytalnego i 500+. Wyraziła nadzieję, że Polacy zaufają PiS, „które dotrzymuje słowa”.
Mazurek przekonywała na środowym briefingu prasowym w Sejmie, że Koalicja Obywatelska jest niewiarygodna w kwestii m.in. wieku emerytalnego czy programu 500+. Jak powiedziała, lider PO Grzegorz Schetyna, „mówił o pozostawieniu wieku emerytalnego takim, jaki jest, a (szefowa Nowoczesnej) Katarzyna Lubnauer, że pod tym by się nie podpisała”.
Pani Lubnauer nie tak dawno, bo w sierpniu, mówiła, że niższy wiek emerytalny to klęska polskiego systemu emerytalnego, a dzisiaj powiedziała tak: „Wiek emerytalny powinien być wyższy, ponieważ dłużej żyjemy, trzeba zrobić wszystko, by ludzie pracowali dłużej”
— mówiła Mazurek.
Więc ja pytam, jaka jest ich wiarygodność? Czy rzeczywiście jest to powód do tego, by Polacy im zaufali? W mojej ocenie nie. Obiecują wszystko tylko i wyłącznie po to, by zachować władze w sejmikach, tam gdzie tę władzę jeszcze mają. Mam nadzieję, że tak się nie stanie
— powiedziała rzeczniczka PiS.
Wyraziła też nadzieję, że „Polacy dostrzegą to, że by wygrać 21 października, to warto zaufać PiS, które dotrzymuje słowa w rządzie, dotrzyma słowa i w samorządzie, a nie Koalicji Obywatelskiej, która zmienia zdanie częściej niż kobieta rękawiczki”.
Mazurek przywołała też wypowiedzi liderki Nowoczesnej, która - jak cytowała rzeczniczka PiS - „mówiła, że 500+ trzeba powiązać z aktywnością, z pracą, a zasiłki nie mogą być sposobem na życie”.
W naszej ocenie oznacza to, że 500+ w obecnej wersji z całą pewnością trwać nie będzie i będą zmiany. Pytanie, w jakim kierunku pójdą te zmiany. Nie sądzę, by Koalicję Obywatelską było stać, by powiedzieć dzisiaj Polakom, jak będzie prawda, skoro jesteśmy w okresie wyborczym, a oni nie potrafią ustalić jednolitego przekazu w kwestii chociażby emerytur czy 500+
— powiedziała Mazurek.
Nie ma żadnej afery taśmowej związanej z premierem Mateuszem Morawieckim i nie ma żadnej afery radomskiej - mówiła w środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek, odnosząc się do ujawnionych informacji dot. afery podsłuchowej.
W poniedziałek portal Onet opublikował artykuł zatytułowany „Afera taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego”, w którym dziennikarze powołują się na akta afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Według informacji Onetu kelnerzy skazani w wyniku afery taśmowej obciążyli w swoich zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku BZ WBK. Na jednej z taśm - jak podał portal - „Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy”.
Dziś Mazurek powtórzyła swoje zdanie z wtorku, że „ta taśma to jest ogrzewany kotlet sprzed kilku lat, nic nowego tam nie ma”.
To jest po prostu słabe
— oceniła.
Nie ma żadnej afery taśmowej związanej z premierem Mateuszem Morawieckim i nie ma żadnej afery radomskiej
— powiedziała rzeczniczka PiS-u.
Dodała, że to lider PO Grzegorz Schetyna stwierdził, że taśmy z nagraniami Morawieckiego zostały upublicznione, by przykryć „aferę radomską”.
Podkreśliła, że nagranie Morawieckiego pochodzi z czasu, kiedy nie był on politykiem. Dodała, że w nagranych rozmowach Morawiecki przewidziała kryzys migracyjny.
Mazurek wskazywała, że Morawiecki jest „politykiem, który ma dobre poparcie, za którego premierostwa Polska ma dobre wskaźniki, który ukrócił mafię i rozkładnie czerwonych dywanów dla wyłudzania podatków różnych, więc trzeba go uderzyć”.
Rzecznik PiS odniosła się również do złożonego przez PO wniosku o wotum nieufności wobec minister Anny Zalewskiej.
Reforma edukacji, którą przeprowadziliśmy, ma służyć temu, by jakość edukacji była lepsza i dostosowana do oczekiwań rynku pracy, nie ma powodów, by tę reformę oceniać źle - powiedziała w środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
W środę Sejm nie zgodził się na odwołanie minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej; posłowie odrzucili w głosowaniu wniosek PO o wyrażenie wotum nieufności wobec szefowej resortu edukacji.
Wniosek o wotum nieufności poparło 166 posłów z klubów: PO - 123 posłów, Nowoczesna - 19, PSL-UED - 15, Kukiz‘15 - 4, koła Liberalno-Społeczni - 2 i trzech posłów niezrzeszonych. Przeciw zagłosowało 226 posłów, w tym 216 posłów PiS, 6 z koła Wolni i Solidarni, trzech posłów niezrzeszonych i jeden poseł z Kukiz‘15. Od głosu wstrzymało się 15 posłów: 13 z Kukiz‘15 i dwoje niezrzeszonych.
Mazurek wyraziła podobną opinię jak premier, że „minister edukacji zasługuje na medal”.
We wtorek świetne argumenty w jej obronie przedstawił pan premier Mateusz Morawiecki
— zaznaczyła.
Podczas wtorkowej debaty nad wnioskiem o odwołanie Zalewskiej premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że minister edukacji „należy się medal za to, co zrobiła”. Wymienił programy wdrażane przez resort edukacji, wskazał m.in. na program podłączania szkół do internetu szerokopasmowego, przypomniał o programie „odtwarzania szkół branżowych”, zmianę przywracającą rodzicom wybór, czy posłać dzieci do szkoły w wieku 6 czy 7 lat, a także zmianę likwidującą gimnazja. Ponadto - jak mówił premier - rząd wprowadził program „Dobry start”.
Jest to ewidentnie wykonanie naszej obietnicy
— przekonywał.
Rzeczniczka PiS podkreśliła też, że w ataku na minister edukacji, PO zapomniała o tym, że „to za jej czasów 40 tys. nauczycieli straciło pracę, a ponad 1000 szkół zostało zlikwidowanych”.
Nie powiedzieli również o tym, o czym mówił ich premier, że gimnazja „to przechowalnia dzieci w trudnym wieku”
— dodała Mazurek.
Przeprowadziliśmy reformę o której mówiliśmy, daliśmy wybór rodzicom w posyłaniu do szkół ich 6 letnich dzieci, wprowadzamy internet do szkół, wprowadzamy szkoły branżowe. To wszystko ma służyć temu, by jakość edukacji była inna, była lepsza, by była dostosowana do oczekiwań rynku pracy i nie ma powodów, by tę reformę oceniać źle
— mówiła rzeczniczka PiS.
W uzasadnieniu wniosku o odwołanie minister edukacji PO zarzuciła jej, że wprowadzając reformę edukacji m.in. wprowadziła do szkół chaos, skróciła o rok edukację ogólną, obciążyła uczniów klasy VII i VIII nadmiernym i niemożliwym do zrealizowania materiałem, w efekcie czego są zestresowani i przemęczeni, doprowadziła do przepełnienia szkół podstawowych. Według PO, nauczyciele masowo uciekają ze szkół, bo m.in. nie chcą pracować w kilku placówkach, by uzbierać godziny do pełnego pensum.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414928-rzecznik-pis-studzi-emocje-poczekajmy-na-wyrok-tsue
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.