Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk stał się oazą „obrońców demokracji”. Dyżurne autorytety opozycji dają tam wykład za wykładem. Nie mają one żadnego związku z biologią molekularną. Są czysto antyrządową histerią. W tle mamy potężne nieprawidłowości finansowe odkryte w tej jednostce przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz historię klasycznego resortowego dziecka, jakim jest dyrektor placówki
— piszą w najnowszym wydaniu „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
W artykule Marek Pyza i Marcin Wikło poruszają temat wykładów z cyklu „Ochota na demokrację. Co się dzieje w naszym kraju” w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN.
Prof. Monika Płatek mówi o »fikcyjnej demokracji«, Adam Bodnar straszy »przykładem węgierskim«, prof. Ewa Łętowska opowiada o »wygaszaniu państwa prawa«. […] To jeszcze wykład o »politycznym micie Żołnierzy Wyklętych«, którzy w dyskusji nazwani są »osobnikami penisoujemnymi«. Przywołujemy ledwie kilka z 42 spotkań, które zorganizowane zostały w Instytucie Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk. Od ponad dwóch lat to miejsce jest zagłębiem swoistej rebelii przeciwko rządowi, choć oznacza to połamanie wszelkich reguł naukowej debaty
— opisują autorzy. Podkreślają również, że „zapraszane na »wykłady« autorytety otwarcie biją w rząd, wspierają uliczne protesty i indoktrynują uczestników spotkań, które nie mają nic wspólnego z przedmiotem badań IBB”.
Niby nikt na siłę tam nikogo nie zapędza, ale w instytucie wyraźna jest przewaga wspierających KOD i Obywateli RP. To się dało odczuć, gdy był najgorętszy czas sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Niektórzy profesorowie dumnie nosili oporniki w klapie i głośno rozmawiali o łamaniu konstytucji. To się samo przenosi na młodszych pracowników. Na co dzień dużo rozmawia się o polityce i to jest nawet OK, ale żarty dotyczą zazwyczaj tylko ekipy sprawującej władzę
— mówi jeden z rozmówców, związany z Instytutem.
Autorzy artykułu omawiają także związek organizatorów wykładów z polityką:
Według naszych rozmówców »nieformalnym impresario tych spotkań« jest prof. Michał Dadlez […]. Dadlez stał się szerzej znany poza światem nauki dzięki zaangażowaniu w Obywateli RP. Kieruje ObyPomocą – grupą wewnątrz tej organizacji zajmującą się m.in. wsparciem prawnym dla zatrzymywanych w czasie antyrządowych demonstracji, koordynuje tworzenie raportów o »represjach« wobec rządzących.
Autorzy przytaczają słowa wicepremiera Jarosława Gowina:
Środowisko akademickie słusznie od 1989 r. zabiega o zachowanie autonomii w stosunku do polityki i myślę, że nikt uczciwy nie może twierdzić, że pod rządami zjednoczonej prawicy w jakikolwiek sposób ta autonomia została naruszona. Ale autonomia oznacza także wstrzymywanie się samego środowiska naukowego przed upolitycznianiem uczelni czy instytutów naukowych. Pod tym względem niestety jest dużo gorzej, a przypadek, o którym mówimy, jest zupełnie skrajny.
W artykule zostaje również poruszona kwestia niejasnej sytuacji finansów Instytutu:
Opowieść o Instytucie Biochemii i Biofizyki domyka raport Najwyższej Izby Kontroli z lipca br. NIK skontrolowała pięć instytutów PAN pod kątem naruszeń w latach 2014–2017 tzw. ustawy kominowej, ograniczającej zarobki osób kierujących placówkami państwowymi. Największe nieprawidłowości wykryto właśnie w IBB. Ich lista liczy kilkanaście pozycji, a kwota nienależnych wynagrodzeń sięga 1,4 mln zł. To, co bulwersuje najbardziej, to fakt, że dyrektor instytutu otrzymał z tej puli niemal połowę.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 1 października, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414853-pyza-i-wiklo-w-najnowszym-sieci-gdy-nauka-siega-dna