Przeczytałem artykuł na portalu onet. Zostały w nim zacytowane fragmenty rozmowy nagranej w restauracji Sowa i Przyjaciele, w której brał udział obecny premier Mateusz Morawiecki. Po ich lekturze utwierdziłem się jedynie w przekonaniu, że Morawiecki to człowiek, który całkiem dobrze rozumie otaczającą go rzeczywistość.
Okoliczności nagranej rozmowy są oczywiście niezbyt szczęśliwe. To przecież fragment słynnych nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele, podczas których elity polityczne i biznesowe z okresu rządu Tuska, dzieliły się nader szczerymi spostrzeżeniami na temat stanu państwa oraz ubijały rozmaite interesy. Morawiecki był wtedy prezesem BZ WBK i nie jest żadną wielką tajemnicą, że – choćby z tego powodu – obracał się w kręgach związanych z ówczesną ekipą rządzącą. W takich też okolicznościach trafił do zamkniętego saloniku warszawskiej restauracji, w którym – jak się potem okazało – rozmowy gości, wysokich rangą polityków koalicji PO-PSL oraz biznesmenów, były potajemnie nagrywane na zlecenie niejakiego Marka Falenty, przedsiębiorcy o dość dziwnych powiązaniach.
Ujawnione w 2014 roku nagrania z vipowskiego saloniku zatopiły ekipę PO-PSL (a w każdym razie były jednym z najcięższych kamieni u szyi tej ekipy). Czemu więc znów wracają? Odpowiedzią jest właśnie Morawiecki. Dlaczego bowiem nie wykorzystać ich przeciw obecnemu rządowi, skoro w biesiadach brał udział obecny – pisowski – premier? I sprawić tym samym, aby to PiS musiał się tłumaczyć?
Z tego powodu zakładam, że do publikacji wybrano fragmenty rozmowy najbardziej – zdaniem onetu – kompromitujące premiera (całość można odsłuchać pod załączonym do onetowego artykułu linkiem). Problem w tym, że wypowiedzi premiera – pomijając dziwną manierę ówczesnych elit nieustannego przeplatania zdań wulgaryzmami – nie przynoszą mu wcale żadnej hańby. Bo co mówi Morawiecki? Że rosyjskie banki są kontrolowane przez tamtejsze służby specjalne. Prawda? Prawda. Że OFE mogą okazać się ryzykowne. Prawda? Prawda. Że – wbrew społecznym oczekiwaniom – gospodarka wcale nie musi wiecznie iść do przodu. Też prawda. Że bez redystrybucji dóbr, nadmierna akumulacja kapitału nie przynosi korzyści społeczeństwu. Znowu prawda. Że grozi nam zalew imigrantów. Wszystko to jest prawda, a ostatnie spostrzeżenie można nawet uznać za całkiem przenikliwe (rozmowy prowadzono przed kryzysem imigracyjnym).
Zresztą nie tylko Morawiecki mówił u Sowy rzeczy ciekawe. Ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz też sformułował wiele trafnych diagnoz (ze słynnym „państwem teoretycznym” na czele). Problem w tym, że Sienkiewicz był ministrem i choć w dużym stopniu dobrze odczytywał zagrożenia, jego diagnozy niespecjalnie przekładały się na politykę PO. Morawiecki żadnych funkcji państwowych nie pełnił, zatem trudno go teraz rozliczać z bierności. Dlatego w gruncie rzeczy, jedyne do czego można się dziś przyczepić, to fakt biesiadowania u Sowy. Trudno tu jednak na podstawie nagrań postawić jakikolwiek konkretny zarzut, chodzi więc chyba tylko o to, aby wywołać wrażenie, że Morawiecki jest „umoczony”. Czy ludzie kupią ten przekaz, tego nie wiem. Ja w każdym razie nie widzę w przytoczonych cytatach niczego, co mogłoby jakoś zasadniczo zmieniać wizerunek Morawieckiego jako człowieka, który dość dobrze diagnozuje rzeczywistość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414852-czy-morawiecki-powinien-sie-wytlumaczyc-nie-sadze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.