Europosłanka Platformy Obywatelskiej Róża Thun gościła 1 października w niemieckiej telewizji „Phoenix”. W programie „Unter den Linden” dyskutowała wraz ze współprzewodnicząca europejskich Zielonych Ska Keller o wyborach do Europarlamentu oraz tym, co (po tych wyborach) stanie się z „europejskim marzeniem”.
Według Thun narodowa ojczyzna wciąż jest dla większości ludzi na starym kontynencie ważniejsza od europejskiej ojczyzny.
Nie rozwinęliśmy jeszcze wystarczająco tej świadomości, że wszyscy jesteśmy Europejczykami. […] Jednak mimo iż ekstremistyczne głosy stają się obecnie coraz głośniejsze, a populiści znajdują (u ludzi-red.) coraz to większy posłuch, to uważam, że europejska polityka zajmuje coraz więcej miejsca w rozmowach, w społeczeństwach krajów członkowskich, niż kiedyś. Rośnie świadomość, że jesteśmy wszyscy w Unii Europejskiej a Europejskość jest naszą wspólną tożsamością. Coraz więcej ludzi to rozumie, ale wciąż jest ich za mało
—przekonuje europosłanka PO. Jej zdaniem brakuje „europejskiej platformy medialnej”.
Nie mamy europejskiej telewizji. Nie ma żadnego europejskiego polityka, który byłby ogólnie znany. Ani europejskiego języka. Angielski jest dla wielu drugim językiem, ale to nie wystarczy. I tak długo jak nie będziemy mieli europejskiego radia, telewizji, gazety, obowiązkowej nauki języka angielskiego dla wszystkich dzieci w szkołach, aby mieć taką dzisiejszą łacinę, to się nie zmieni
—twierdzi Thun. Według niej wszystkiej przez nią wymienione wymogi muszą zostać spełnione, bo inaczej „będziemy dalej mówić o Europie tak jakby był to twór zewnętrzny”.
A Europa jest wszędzie tam gdzie my jesteśmy. Jest tu gdzie żyję i pracuję. I to my jesteśmy, tu gdzie żyjemy i pracujemy, odpowiedzialni za wspólnotę ale także za całość (Europę-red.). […] Nasza tożsamość nie jest przecież tylko narodowa. My, kobiety, mamy podobne problemy wszędzie w Europie. I to jest nasza tożsamość. Mieliśmy sprawę Puszczy Białowieskiej w Polsce. Ilu ludzi poza Polską interesowało się tą sprawą. Chciało obronić Puszczę. W końcu uratował ją Europejski trybunał Sprawiedliwości. Smog to kolejny wspólny problem i element naszej tożsamości. Wszyscy chcemy mieć czystsze powietrze w miastach. I to tworzy naszą wspólną tożsamość
—uważa europosłanka PO. Jak podkreśla „dzięki Bogu Polska znalazła się w tym wspólnym europejskim domu”, mimo „wszystkich trudności, które były związane z procesem integracji”.
Dzięki Bogu jesteśmy w tym wspólnym domu. Musimy go dalej budować. A jeśli pojawiają się jakieś trudności to powinniśmy je rozwiązywać. Im więcej będziemy mówić o tym otwarcie, im więcej będziemy sobie pomagać, a wiem, że jestem za tą postawę w ojczyźnie krytykowana, wtedy zrozumiemy, że więcej nas łączy niż dzieli. Tym większa jest szansa na to, że ta choroba,zadziała jak szczepionka, a więc już nigdy nie wróci. Nie będziemy już działać nacjonalistycznie, i unikać spełniania naszych zobowiązań
—zaznacza Thun i podkreśla po raz kolejny, że Europa „musi się stać naszą tożsamością”..
Ja, Europejka. Ja, Krakowianka, Europejka, kobieta. Ekolożka, przemysłowiec. To wszystko są elementy mojej tożsamości. Tożsamości, którą dzielę z wieloma ludźmi. Musimy to sobie uświadomić. Europa nie jest jeszcze do końca skonstruowana, To dosyć młody stwór patrząc na historię świata. Wciąż ją budujemy. Nadchodzą nowe pokolenia, i to oznacza, że konstrukcja europejska nigdy tak naprawdę nie będzie zakończona. Musimy kolejnym pokoleniom tłumaczyć Europę i rozwiązywać kolejne problemy. […]. Musimy wzmacniać instytucje europejskie, przede wszystkim Komisję Europejską i Parlament Europejski
—przekonuje europosłanka PO. Jak zaznacza, politycy tacy jak Orban i Kaczyński to „choroby wieku dziecięcego”, czyli młodych demokracji.
Choroby wieku dziecięcego. Mam nadzieję (śmiech). Ale należy to traktować poważnie. To nie może tak pozostać. Musimy powrócić na ścieżkę europejską. Na ścieżkę demokracji. Należy jednak pamiętać, że te społeczeństwa (polskie i węgierskie-red.) są bardzo podzielone. Polska nie jest cała taka jak PiS i Kaczyński. Ale w obu krajach rządzą obecnie antyeuropejscy populiści. [….] Mamy w Europie zasadniczo dwie strony: antydemokratyczny i antyeuropejski front populistów oraz ludzi, którzy rozumieją, że najważniejsze jest mówić w Europie jednym głosem. Reszta nie jest taka ważna. Musimy utworzyć jednolity proeuropejski i prodemokratyczny front w Europie, który byłby silniejszy niż wszystko inne, co nas dzieli. To jest szczególnie ważne przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Potrzebujemy silnej, konstruktywnej większości. Nie możemy pozwolić destrukcyjnym siłom zwyciężyć w tych wyborach
—dowodzi Thun. Jej zdaniem mamy wybór między Europą narodów, w której o wszystkim decydują pojedyncze rządy albo Europę wspólnotową. Tak jak wspólnotowymi instytucjami są Komisja Europejska i PE.
Gdy siedzę na sali plenarnej PE i patrzę na europosłów to myślę sobie: nasi ojcowie jeszcze do siebie strzelali, a my zawieramy ze sobą kompromisy. Choćby dlatego się opłacało.
—twierdzi europosłanka PO oraz dodaje, że media publiczne w Polsce, które są „pod całkowitą kontrolą PiS”, uprawiają „anty-uchodźczą propagandę”, co „wzmacnia partię rządzącą”.
Pokazują wyłącznie zagrożenia (płynące z masowej imigracji-red.). Twierdzą, że Niemcy nie są już normalnym państwem. Tak samo mówią o Belgii i innych krajach. Ostatnio taksówkarz wiozący mnie na lotnisko zapytał czy nie boję się jeździć do tej Brukseli, przecież tam są ciągle zamachy i nie można normalnie żyć. Taki obraz partia rządząca tworzy ludziom w głowach. A to ją wzmacnia, bo ludzie się boją i szukają u niej ochrony. PiS traktuje tą kwestię całkowicie instrumentalnie.. Wmawiają ludziom, że Polska uratuje Europę przed islamem, tak jak niegdyś pokonała Turków pod Wiedniem.
—oburza się Thun. Jej zdaniem ludzie myśleli by inaczej gdyby publiczny dyskurs, szczególnie w mediach publicznych, był inny.
na dodatek Polacy uważają się za chrześcijan, a miłość bliźniego ma pewne konsekwencje. Należy pomagać potrzebującym bez względu na to jakiego są wyznania. Postępowanie partii rządzącej jest więc nielogiczne, ale na tym polega populizm. Prymitywne, proste argumenty i rasizm
——przekonuje europosłanka PO. Róża Thun nie jest natomiast przekonana co do skuteczności procedury z art. 7 TUE przeciwko Polsce.
Tu potrzebna jest jednomyślność (w radzie UE-red.) a wiemy, że mamy co najmniej dwóch szefów rządów, którzy będą się nawzajem wspierać. Są to Orban i Morawiecki. To nie znaczy oczywiście, że nie powinniśmy stanąć w obronie praworządności wszędzie tu w Europie. No bo inaczej, bez praworządności, nie będzie tej Europy. Ale myślę sobie często, że ci, którzy napisali traktaty , czyli ojcowie założyciele, nie wyobrażali sobie, że kraje członkowskie mogłyby nie szanować wspólnych reguł. Że potrzebny będzie bat. A my tego bata w zasadzie nie mamy. Unia to wspólnota ludzi dobrej woli. Standardy miały się stawać coraz wyższe. A nie coraz słabsze. Tego nikt w takiej formie nie przewidział
—żali się Thun dalej. Jej zdaniem ustawę o Sądzie Najwyższym może jeszcze zatrzymać Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
To bardzo poważna sytuacja. Bardzo mnie to martwi, ale musiało tak być. Ustawa trafiła wprawdzie późno do ETS ale lepiej późno niż wcale. To może mieć bardzo konkretne skutki. […] Społeczeństwo w Polsce jest podzielone. Niektórzy protestowali na ulicach i wzywali Timmermansa do zdecydowanych działań. Rząd twierdził jednak, że został wybrany demokratycznie, więc maja prawo przeprowadzać reform, czyli niszczyć kraj, a Europie nic do tego. Ta postawa również ma swoich zwolenników. Większość społeczeństwa ją popiera
—mówi europosłanka. Według niej PiS dąży tymczasem do Polexitu i tylko dlatego jeszcze go nie przeprowadził bo „większość Polaków jest proeuropejska”.
Jednocześnie mówią, że decyzje polityczne nie są podejmowane w Brukseli tylko w Berlinie, i to przez Merkel a nie Junckera, czyli przez Niemcy. A te Niemcy są złe i mają zapłacić nam reparacje. Zawsze były przeciwko nam. A przecież przez lata relacje polsko-niemieckie były bardzo dobre. A teraz ten zły nastrój, to negatywne nastawienie do Niemiec. Ze strony rządu i mediów publicznych w Polsce. Moim zdaniem tu chodzi o to by osłabić proeuropejskość Polaków. A gdy jeden członek jest chory to choruje cały organizm. Budowanie złych relacji z innym państwem albo z całą Unią ma konsekwencje dla całości. Europa nie jest abstrakcją istniejącą gdzieś w przestrzeni. Europa to my
—zaznacza Thun.
JJW
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414771-thun-o-pis-w-niemieckiej-tv-to-choroba-wieku-dzieciecego