Zastraszanie sędziów, knajacki język ekspertów, wspierających „kastę” sędziowską i podwójne standardy. To wszystko reprezentują ostatnio Grzegorz Schetyna i różne „autorytety elity sędziowskiej oraz opozycji totalnej. Wiedza ta jest powszechnie znana, ale nikt nie spodziewał się, że z ostrą krytyką tych faktów wystąpi Katarzyna Kolenda-Zaleska - dziennikarka Faktów TVN oraz publicystka „Gazety Wyborczej”.
Dziennikarka odniosła się do szokujących słów Grzegorza Schetyny, który po odrzuceniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie pozwu PO przeciwko premierowi Morawieckiemu miał stwierdzić, że trzeba „zapamiętać nazwisko sędziów, którzy wydali orzeczenie niezgodne z oczekiwaniami Platformy Obywatelskiej.
A ja się również oburzę w innej sprawie: nie rozumiem, dlaczego lider opozycji, gdy nie podoba mu się orzeczenie sędziego – którego niezależności broni – mówi „zapamiętamy to nazwisko”. To nic innego jak inny rodzaj zastraszania.(…).Albo bronimy niezależności wszystkich sędziów i wszystkich wyroków, albo bronimy tylko tych, które nam się podobają
– pisze Kolenda-Zaleska, która nawiązała (w swoim stylu) także do obraźliwych wypowiedzi na temat prezydenta Andrzeja Dudy.
Taka wypowiedź lidera opozycji podważa sens walki w obronie wolnych sądów. Jednym zdaniem można zepsuć wszystko, a dla sędziów i obywateli to zdanie stanie się dowodem, że w istocie politycy wszelkiej maści są tacy sami i w zależności od punktu siedzenia będą albo bronić niezawisłości sądów, albo nie.
– dodaje.
Zaleska ostro atakuje też niektóre „autorytety” prawnicze, które zaczęły używać mowy nienawiści. Dziennikarce chodzi także o pupila „kasty” sędziowskiej niejakiego dr Matczaka, który groził córce znanego blogera, że wykorzysta swoje wpływy, by zaszkodzić jej na uczelni za poglądy ojca.
I taki sam apel można wystosować do kilku autorytetów prawniczych, które w ostatnim czasie w rewolucyjnym zapale nieco się pogubiły. Jeśli szanowany profesor w swoich wypowiedziach internetowych używa w stosunku do prezydentów państw słowa „dziwkarz” albo „kolega ruchadełka leśnego”, to znaczy, że emocje wzięły górę nad kulturą. Jeśli kolejny szanowany profesor planuje upokarzanie córki swojego polemisty, to pogubienie jest jeszcze bardziej widoczne.
– pisze Katarzyna Kolenda Zaleska.
Słowa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, mimo, że wtrąca w nie manipulacje i półprawdy dotyczące Prawa i Sprawiedliwości, można byłoby uznać, że nową jakość w języku mediów, które kojarzone są z opozycją totalną. Wystarczy jednak oglądnąć „Fakty” w TVN lub przeglądnąć pierwsze z brzegu wydanie „Gazety Wyborczej”, by pozbyć się jakichkolwiek złudzeń. Media liberalne przodują dziś w knajackim języku, manipulacji oraz fake newsach. To ich znak rozpoznawczy. Dlatego refleksja Katarzyny Kolendy–Zaleskiej jest w najlepszym wypadku spóźniona, zaś w najgorszym wypadku nieszczera.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414723-nawet-kolenda-zaleska-uderza-w-schetyne-i-matczaka