W ostatnich dniach głośna stała się sprawa zamiany listy Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach. Radny PO Dominik Dragon, który utracił miejsce na liście, stwierdził nawet, że to pucz. Posłowie Borys Budka i Marta Golbik w rozmowie z portalem wPolityce.pl wyjaśnili całą sytuację. Do sprawy odniósł się też Dominik Dragon.
W Gliwicach po wielu miesiącach starań udało się wynegocjować poparcie Koalicji Obywatelskiej dla urzędującego prezydenta. Natomiast były osoby, które kandydując z list Koalicji Obywatelskiej, tego porozumienia nie akceptowały. Uznały, że już lepiej porozumiewać się z PiS-em. Groziło to tym, że gdyby osoby tak myślące były w Radzie Miasta, po wyborach stworzyłyby własny klub. Od razu po wyborach mogłoby dojść do secesji. Zapobiegliśmy temu. Wyborcy oczekują od nas przede wszystkim tego, żeby jednoczyć opozycję
— powiedział portalowi wPolityce.pl poseł PO Borys Budka, były minister sprawiedliwości.
Poseł Budka odniósł się też do zarzutów o to, że mieszkańcy Gliwic zostali oszukani, bo składali podpisy pod listą Koalicji Obywatelskiej sądząc, że znajdują się na niej nieco inni kandydaci.
To kłamstwo. Wszystkie podpisy zostały zebrane na nowo, dlatego że jedna z osób, które nie znalazły się na liście, zebrane wcześniej podpisy zabrała. Wyszliśmy z założenia, że nie możemy wykorzystać pracy osób, które zbierały podpisy, a które nie są na listach
— stwierdził.
Podobnie wypowiedziała się w tej kwestii poseł PO Marta Golbik, również oskarżana przez radnego Dragona o dokonanie „puczu”.
Pan Dragon wprowadza w błąd mówiąc, że złożyliśmy podpisy, które były zbierane przez nich. One są cały czas są u niego. Problem wynika z wielu lat działalności i niechęci współpracy z prezydentem Gliwic oraz innymi radnymi. Częstymi, niezrozumiałymi głosowaniami na sesjach Rady Miasta. Chcieliśmy zadbać o jak najszersze porozumienie dla dobra Gliwic. Dla mnie osobiście takie bojkotowanie dla bojkotowania jest bez sensu. Myślę, że radny Dragon doskonale wie, dlaczego stało się tak, a nie inaczej
— podkreśliła.
Oczywiście pan radny Dragon zbierał podpisy pod pierwotną wersją listy. Jednak te podpisy teraz są w jego posiadaniu. Natomiast te podpisy, które złożyliśmy przed komisją wyborczą są podpisami zebranymi przez nas osobiście – przeze mnie, posła Budkę, innych radnych z Gliwicach
— dodała.
Radni, którzy nie znaleźli się na liście KO w Gliwicach skarżyli się też, że nie zostali o tym poinformowani nawet telefonicznie.
To mogę tylko ubolewać nad tym, że doszło do tego w tym zamieszaniu. Osoby, które nie znalazły się na listach, publicznie za to przeprosiłem na spotkaniu. Co więcej sądzę, że po tym przesileniu będzie możliwa jakaś współpraca
— powiedział poseł Budka.
Ponadto, zdaniem byłego ministra sprawiedliwości radni, którzy nie znaleźli się na listach mogli nawiązać współpracę z PiS. Jego zdaniem świadczyć o tym ma m.in. burza medialna wokół sytuacji w Gliwicach ze strony prawicowych mediów.
To, że ta burza medialna jest z tej strony tym bardziej pokazuje, że był scenariusz pisany, żeby Platformę Obywatelską w Gliwicach podzielić po wyborach. Ci radni mogli współpracować z PiS-em. Myśmy temu scenariuszowi zapobiegli
— zaznaczył. Również poseł Golbik uważa, że radni, którzy ostatecznie nie znaleźli się na liście KO w Gliwicach, mogli współpracować z PiS.
To bardzo łatwo zauważyć po tym, co wydarzyło się później. Jedynymi osobami, które broniły tych dwóch radnych, byli członkowie PiS. To widać, gdzie im było bliżej. To PiS od początku tę historię buduje i przekazuje dalej
— stwierdziła.
Borys Budka zaprzeczył też, jakoby radnego Dominika Dragona na liście KO miała zastąpić jego żona.
Całkowita podłością jest pisanie o tym, że Dominika Dragona zastąpiła moja żona. Dominik Dragon najpierw „wyciął” obecną „jedynkę”, wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej pana Janusza Szymanowskiego gdzieś do dołu. Natomiast moja żona miała już bardzo dawno rekomendację gliwickiej PO do sejmiku województwa i zgodziła się w związku z tym zamieszaniem na listach kandydować do Rady Miejskiej w Gliwicach zamiast do sejmiku. Moja żona nie ma „jedynki” do Rady Miejskiej. To jest kłamstwo, które jest powtarzane
— mówił.
Poprosiliśmy o odniesienie się do sprawy także radnego Dominika Dragona. Jego ogląd na całą sytuację jest zupełnie inny, niż posłów PO.
Osobiście uważam, że wystawienie własnego kandydata na prezydenta byłoby w dłuższej perspektywie o wiele bardziej korzystne dla Koalicji Obywatelskiej, niż poparcie obecnie urzędującego
— podkreślił.
Dominik Dragon wykluczył, jakoby planował założyć własny klub po wyborach samorządowych.
Aktywnie działam w PO od jej powstania, czyli kilkanaście lat. Po co miałbym dążyć do utworzenia innego klubu?
— zaznaczył. Zaprzeczył też, jakoby miał współpracować z PiS.
Przed wyborami zgłaszało się wiele komitetów z propozycjami startu z ich list. Wszystkie stanowczo odrzucałem
— powiedział.
Dominik Dragon stwierdził też, że wcale nie zabrał ze sobą podpisów pod pierwotną listą Koalicji Obywatelskiej. Miał je przekazać pełnomocnikowi wyborczemu.
Zgodnie z procedurami dokumenty przekazano pełnomocnikowi wyborczemu, który miał je złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej
— mówił.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/414493-tylko-u-nas-kulisy-afery-w-gliwicach