Brakowało emblematycznej postaci – „ofiary reżimu” - po niesławnym odejściu Mateusza Kijowskiego. Teraz to Kozlovskiej będzie się używało do tego, żeby prowadzić polityczną akcję przeciwko Polsce, żeby naciskać na KE, by ta zaostrzyła swój kurs, naciskać na TSUE, aby przyśpieszył procedurę
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
wPolityce.pl: Dlaczego wydalona z Polski Ludmyla Kozlovska ma otwarty wjazd do UE?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: To świadczy o tym, o czym już od dawna wiemy, że UE i jej politycy - w tym przypadku Guy Verhofstadt, a poprzednio członkowie Bundestagu - nie szanują prawa, reguł europejskich i uzgodnień między państwami UE, w tym wypadku chodzi o porozumienie z Schengen. Niestety pogłębia się ta tendencja, żeby Polskę czy kraje odmawiające „płynięcia z głównym nurtem”, poddawać naciskom, bez oglądania się na zasady. Jest to zwycięstwo polityki bezwzględnej ingerencji w stosunku do Polski, polityki można powiedzieć nawet euro-imperialnej, uprawianej przez tych, którzy poczuli się wyłącznymi właścicielami Unii.
Z czym to jest związane?
Z poszukiwaniem jakiegokolwiek dowodu czy osoby, by pokazać, że w Polsce są np. ograniczone prawa obywatelskie i jeszcze bardziej podgrzać atmosferę wokół Polski. Brakowało emblematycznej postaci – „ofiary reżimu” - po niesławnym odejściu Mateusza Kijowskiego. Teraz to Kozlovskiej będzie się używało do tego, żeby prowadzić polityczną akcję przeciwko Polsce, żeby naciskać na KE, by ta zaostrzyła swój kurs, naciskać na TSUE, aby przyśpieszył procedurę. Wszystko to odbywa się w ramach już toczącej się kampanii do PE, gdzie dotychczasowe siły rządzące UE obawiają się, że te wybory przegrają i nastąpi bardzo głęboka zmiana polityczna. My musimy zrobić wszystko, by do niej doprowadzić.
To prawda, ale wspomniany Mateusz Kijowski nie jest wpisany do SIS, a Kozlovska tak. Zapraszanie jej do Berlina i Brukseli naraża UE na niebezpieczeństwo. Skąd więc obojętność unijnych biurokratów na to potencjalne zagrożenie?
Jak wiadomo Kozlovska ma kłopoty również na Ukrainie i ma także obywatelstwo rosyjskie. Ale ci politycy nie zadają sobie takiego pytania, nie sprawdzają działalności tej pani i jej fundacji, dla nich nasze zarzuty się nie liczą. Tacy politycy z jednej strony obdarzają naiwnym, apriorycznym zaufaniem wszystkich tych ludzi, którzy Polskę krytykują, a z drugiej nie mają elementarnego zaufania do państwa polskiego i polskich instytucji. Porównanie z przypadkiem Kijowskiego jest o tyle zasadne, że wtedy, gdy powstawał KOD, w całej Europie absurdalnie obwołano go nowym KOR-em. Nikt nie odczekał, żeby KOD wykazał się swoją działalnością. Nikt też nie interesował się jego biografią jego przywódcy. Stylizowano go nagle nieomal na nowego przywódcę „Solidarności” podziemnej. I teraz jest podobnie.
Trudno mi jednak uwierzyć w to, że względy bezpieczeństwa UE są mniej istotne od walki, jaką Verhofstadt i jemu podobni prowadzą z obecną władzą w Polsce. Naprawdę nie obchodzi ich to, że Fundacja Otwarty Dialog była wspierana z zewnątrz i dotychczas nieznane są w pełni źródła jej finansowania?
Nie, nie obchodzi. Kozlovska doskonale nadaje się do tego, by wokół niej zbudować polityczną kampanię. Znani „przyjaciele” Polski jak G. Verhofstadt i inni, którzy przecież w każdej debacie w PE zabierają głos, użyją ją do swych celów. Nie chodzi im o praworządność, lecz o rządy prawicy w Polsce, a nawet więcej o pokonanie raz na zawsze tego, czego w Polsce nienawidzą, a co jest dla nich „nacjonalizmem” i wrogim „katolicyzmem”. Zasady, które obowiązują w Schengen, schodzą na plan dalszy. Nikt z nich nie szanuje prerogatyw państwa członkowskiego. Nikomu także nie przeszkadza naruszenie reguł i zasad w samej Unii, jak to było przy wyborze Donalda Tuska na drugą kadencję, czy Martina Selmayra na sekretarza generalnego KE.
To tylko pokazuje, że UE jest na bakier z praworządnością. Czy nie powinno się im to mocniej wytykać? Zamierza Pan, jako wiceprzewodniczący PE, coś z tym zrobić? Zapytać chociażby na jakiej podstawie prawnej Kozłowska została wpuszczona do Berlina i Brukseli?
Oczywiście zapytam o to. Możliwa jest interpelacja poselska lub inna forma interwencji. Lecz są to tylko działania symboliczne, bo rezultat można z góry przewidzieć. Moim zdaniem w tej chwili środki perswazji się wyczerpały. Na początku roku wydawało się, że może dojść do jakiegoś porozumienia z KE. Obecnie widać, że tylko głęboka polityczna zmiana mogłaby zapobiec wrogim Polsce działaniom. Musimy zrobić wszystko, by do niej doszło. Musimy w całej Europie wspierać siły dążące do reformy UE w duchu „chrześcijańskiej Europy ojczyzn”. Przyszłe wybory do EU będą niezwykle istotne: albo przyniosą pozytywną dla naszego kraju zmianę w UE w składzie KE i PE, a wtedy rzeczywiście może uda się uzyskać porozumienie z KE i zawieszenie procedur przeciw Polsce, albo wzmocnią się siły lewicowo-liberalne, takie jak grupa G. Verhofstadta, a wówczas nawet bardzo silny demokratyczny mandat w kraju, po wygranych wyborach samorządowych i parlamentarnych, nie powstrzyma coraz bardziej agresywnej ingerencji, oczywiście dokonywanej w imię „europejskich wartości”.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Zapraszamy do lektury najnowszego numeru tygodnika „Sieci”!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413958-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-bede-pytal-o-kozlovska