Prezydent Andrzej Duda dał kolejny dowód, że ma nerwy ze stali, bo jest w stanie na luzie i sympatycznie porozmawiać z Donaldem Tuskiem. Znam wielu polityków obozu rządzącego, którzy - mając w pamięci co zrobiły jego rządy wspólnocie narodowej - nie zdobyli by się na taki czyn. W Nowym Jorku, podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, wyglądało to tak:
Warto spojrzeć na to wydarzenie uważniej. Cóż ono nam mówi? A to, że dla polityków opozycji, a spokojnie można do tej grupy zaliczyć Tuska, cały ten przekaz o strasznym, niedemokratycznym, wstrętnym charakterze rządów Zjednoczonej Prawicy to nic nie warta propaganda. Sami nie wierzą w to, co głoszą. Czyż można żartować z „pomocnikiem dyktatora”, jak sami nazywali prezydenta Dudę? Czy urządza się pogawędki z człowiekiem, który za chwilę ma stanąć przed Trybunałem Stanu? Czy ma się tajemnice z tym, który współodpowiada, jak mówił Tusk w czasie próby puczu w 2016 roku, za „kolejny polski grudzień”?
Nie i po trzykroć nie! Cały ten hałas czyniony przez opozycję i jej media, tak szkodzący Polsce na całym świecie, jest wyłącznie elementem bezwzględnej gry o władzę, narracją zastępczą. Dlaczego zastępczą? Dlatego, że gdyby porównywać - jak to zwykle się w demokracji czyni - programy i dorobek rządów, to ludzie Platformy powinni się grzecznie spakować, przeprosić i błagać Polaków o przebaczenie za zmarnowane szanse, setki miliardów, które wyciekły z budżetu, brak planu dla Polski na miarę jej ambicji.
Ale przecież tego nie zrobią. Idą więc w narrację o „reżimie”. I tylko czasem się zapomną i utną pogawędkę z dyktatorami…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413906-po-spotkaniu-duda-tusk-opozycja-nie-wierzy-w-to-co-glosi