Mariusz Błaszczak prowadzi w tej chwili kluczowe negocjacje dotyczące pozyskania amerykańskiego sprzętu wojskowego oraz zabiega o stałą obecność amerykańskich baz wojskowych w Polsce. (…) Koincydencja nasilających się ataków z intensywnymi i skutecznymi działaniami szefa MON jest, w mojej ocenie, oczywista
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa rady Ministrów.
wPolityce.pl: W mediach pojawiły się informacje, z których wynika, że zastąpi Pan ministra Mariusza Błaszczaka na funkcji ministra obrony narodowej. Czy w MON szykują się zmiany?
Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera: To ewidentna prowokacja. Odczytuję to jako element bardzo wyraźnych w ostatnich tygodniach ataków na ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Myślę, że są tego dwa zasadnicze powody. Po pierwsze, to typowy kampanijny zabieg, który ma na celu skłócenie wewnętrzne środowiska Prawa i Sprawiedliwości. Na to mogę odpowiedzieć, że jesteśmy zbyt doświadczonymi politykami, by udało się nas skonfliktować. Tym bardziej, że opozycja tego typu działania prowadzi od lat i nie robi to już na nas większego wrażenia.
A drugi powód?
I ten jest ważniejszy. Mariusz Błaszczak prowadzi w tej chwili kluczowe negocjacje dotyczące pozyskania amerykańskiego sprzętu wojskowego oraz zabiega o stałą obecność amerykańskich baz wojskowych w Polsce. Właśnie wrócił zza oceanu, z udanej wizyty, podczas której padły słowa prezydenta Donalda Trumpa w tej sprawie, na tyle obiecujące, że wiele mediów światowych zaczęło na poważnie pisać o możliwości utworzenia stałych baz US Army na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Gdyby do tego doszło, jest jasne, że w sposób zasadniczy zmieniłaby się sytuacja geopolityczna naszego kraju, w sposób znaczący wzrosłoby bezpieczeństwo nie tylko Polski ale i całego regionu. Koincydencja nasilających się ataków z intensywnymi i skutecznymi działaniami ministra Błaszczaka jest, w mojej ocenie, oczywista.
Temat stałych baz amerykańskich w Polsce bardzo poruszył, co ciekawe, niemieckie media. Jak Pan to odczytuje?
Niemcy po raz kolejny przekonują się, że Polska wzmacnia strategiczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, a to ewidentnie niepokoi niektórych polityków w Berlinie. Te obawy mogą być związane na przykład z tym, że część oddziałów amerykańskich stacjonujących w Niemczech mogłaby zostać przesunięta do Polski. My oczywiście uważamy, że decyzje dotyczące dyslokacji oddziałów amerykańskich są wyłączną domeną władz amerykańskich. To czy oddziały które przyjadą do Polski będą przemieszczone ze Stanów Zjednoczonych, z Niemiec, czy z innego kraju - z naszego punktu widzenia jest sprawą drugorzędną. Faktem jest, że takie wzmocnienie Polski nawet dla naszych partnerów może być zaskakujące, a dla niektórych może to być to bardzo niemiłe zaskoczenie. Zresztą, uważam - jest to moja osobista opinia – że nie ma przypadku również w tym, iż doszło do szybkiego spotkania Angeli Merkel z Grzegorzem Schetyną. Niemcy widzą, że Polska pod rządami PiS potrafi prowadzić niezależną od Berlina własną politykę w strategicznych obszarach - baz wojsk NATO, blokady Nord Stream II czy polityki migracyjnej. Nie wiem, co Grzegorz Schetyna zadeklarował pani kanclerz, ale jako lojalny wobec państwa polskiego obywatel, powinien zdać z tych rozmów relację w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Mówił Pan, że minister Błaszczak jest w trakcie poważnych rozmów z najważniejszymi amerykańskimi dowódcami. Jednak temat stałych baz nie pojawił się dzisiaj, słychać było o nim już od kilkunastu miesięcy. Wtedy ataków nie było?
Trzeba jasno powiedzieć, że to minister Błaszczak, jako pierwszy z polityków na tym poziomie podjął rozmowy z Amerykami na temat stałych baz w Polsce. Już w styczniu 2018 roku spotkał się w Waszyngtonie z generałem Herbertem McMasterem i to była pierwsza tak poważna i konkretna rozmowa na ten temat. Oczywiście wspierał go cały zespół ekspertów kierowany przez wiceministra Tomasza Szatkowskiego – prowadzącego od niemal trzech lat najważniejsze rozmowy z naszymi amerykańskimi sojusznikami ale to minister Błaszczak odegrał w tej sprawie kluczową rolę. Później kontynuował te rozmowy z następcą McMastera, Johnem Boltonem, głównym doradcą prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa. Wcześniej odbywały się oczywiście różnego rodzaju konsultacje ale raczej dotyczyły one spraw technicznych.
W tekstach prasowych padają także takie sugestie, że pan minister Błaszczak nie lubi wojska, a wojsko nie lubi ministra Błaszczaka…
To kolejna bzdura. Przypomnę, że pan minister Błaszczak do MON przyszedł z MSWiA, gdzie zarządzał także służbami mundurowymi. Przeniesione stamtąd wzorce pracy, w mojej ocenie bardzo dobrze wpłynęły na organizację i efektywność działania ministerstwa obrony. Nie dziwię się, że ta skuteczność Mariusza Błaszczaka wiele osób niepokoi – wszak wiele osób nie jest zainteresowanych wzmacnianiem potencjału obronnego naszego kraju. Stąd kolejne próby zdezawuowania jego osoby i wygenerowania konfliktu wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy.
Jak zatem wprost nazwać doniesienia dotyczące zmian w kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej?
To są spekulacje, plotki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Proszę zresztą zwrócić uwagę, że te informacje dotyczą różnych osób. Wśród „następców” ministra obrony narodowej wymienia się m.in. przewodniczącego sejmowej komisji obrony, pana posła Michała Jacha. Ja widzę w tym całościową strategię opozycji oraz środowisk nieprzychylnych wzmacnianiu potencjału obronnego Polski, która ma nas skłócić i osłabić rząd. Jednak zapewniam, że jest to taktyka nieskuteczna.
Rozmawiał Marcin Wikło
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413715-dworczyk-o-zastapieniu-blaszczaka-w-mon-to-plotka