Ojkofobia została zdefiniowana w kontekście politycznym w literaturze filozoficznej przez Rogera Scrutona i oznacza odrzucenie (od rezerwy do nienawiści) rodzimej kultury i apologię innych systemów wartości (wg Wikipedii). Jednak to co się dzieje u nas to aż się prosi o przytoczenie słynnej sentencji Wiliama Szekspira: „O, Horacy, więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”.
Takiej toksycznej opozycji jak działa u nas nie ma chyba żadne inne państwo. Ludzie, którzy powołują się na wartości Europejskie, mają na sztandarach demokrację i konstytucję, w praktyce szkodzą państwu, w którym żyją, ile tylko dają radę.
Szczęśliwie dla Polaków w swoim zaprzańskim amoku co nuż to potykają się o własne przedsięwzięcia. Wizyta Grzegorza Schetyny u kanclerz Angeli Merkel w zasadzie powoduje już nie zdziwienie, a osłupienie? Na jakiej zasadzie pełniący obowiązki lidera opozycji polityk jedzie do Niemiec? Co może ustalić w berlińskich gabinetach nie mając żadnej mocy decyzyjnej? To tak jakby każdy z nas pojechał sobie na kawę do pani kanclerz. Oczywiście każdy by nie miał takiej szansy. Ciekawe zresztą jest też to, że szefowa Europy znalazła czas na spotkanie z kimś, i dziś, i perspektywicznie nic nie znaczącym.
Twitterowy komunikat Grzegorza Schetyny głosi:
„Bardzo dobre spotkanie w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Rozmawialiśmy o budżecie unijnym - w tym o środkach europejskich dla polskich samorządów, o #NordStream2 oraz o wspólnej polityce #UE po wyborach do Parlamentu Europejskiego”.
Z jednym należy się zgodzić: „Bardzo dobre spotkanie”. Bardzo dobre dla Polski, bo Polacy widzą jak na dłoni knowania opozycji na obcych dworach. Bardziej plastycznie nie można tego zaprezentować. Ojkofobia in statu nascendi.
Wypłakiwanie się w rękaw w Berlinie świadczy o olbrzymiej desperacji tracącego wpływy Grzegorza Schetyny. Kiedyś było takie sztubackie hasło uczące zwykłej sztamy: „Choćby cię palili w smole, nie mów co się działo w szkole”. Tego poczucia wspólnoty nasza opozycja i jej liderzy nie odczuwają w najmniejszym stopniu. To oni swoimi targowickimi zachowaniami niszczą naszą demokrację. To ich jaskiniowy antypisizm niszczy tkankę obywatelską.
Napuszczanie na Polskę instytucji Unii Europejskiej i czerpanie niesłychanej satysfakcji z każdego upomnienia nas przez persony miary Timmermansa czy Verhofstadta, świadczy o niezwykle złych intencjach wobec Polaków. A już doprowadzanie do wytaczania przez Unię przeciwko Polsce przeróżnych formalnych dział, to zwykła zdrada.
Cały czas jest stwarzana atmosfera, że u nas wydarzyło się nie wiadomo co. Przewrót, zamach stanu… A stało się tylko tyle, że ugrupowania wspierające właścicieli III RP przegrały wybory w 2015 roku. I to wywołało ich agresję. I nie jest to tylko rytualna nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza, to jest nienawiść do każdego kto głosował na PiS i do każdego kto ośmiela się wspierać obecne władze. Nie ma chęci ze strony opozycji przekonania ludzi do lepszego programu dla Polski, jest tylko straszenie, że rozliczymy każdego, kto się brata z PiS. I znając ich, gdyby doszli do władzy to zrobią. Na szczęście dla Polski, najbliższe wybory samorządowe, najprawdopodobniej będą kolejnym krokiem pozbywania się z życia publicznego tych nienawistników potrafiących niszczyć kraj by tylko zaspokoić swoją butę i prywatę.
I jeszcze cały czas nakręca ich plecenie bzdur o Polexicie czy innym wyprowadzaniu Polski z Unii Europejskiej.
Ważnym elementem w ramach ojkofobii jest nieustanne zwalczanie katolicyzmu. Tutaj wszelkie brutalne metody są mile widziane. Na czoło „demaskowania” księży wysunął się ostatnio film „Kler”, ale praca u podstaw też idzie na całego. W kabaretonie w Polsacie sparodiowano Wigilię. Łamano się opłatkiem dla zgrywu, była wóda, przeklinano, a publiczność bawiła się w najlepsze. Czy można nienawidzić najpiękniejszego polskiego święta? Ano jak widać można.
Na szczęście cały ten polityczny antypolski hejt okazuje się niewiele wart. A jego czarni jeźdźcy niedługo pospadają z koni. I to dzięki demokracji, której tak hipokrytycznie pragną.
Najbliższe wybory są najważniejsze od lat, bo wszystko się zaczyna w naszych małych ojczyznach i zrobienie w nich porządku jest rzeczą podstawową dla działania kraju.
Przyglądając się kandydatom, zastosujmy prostą metodę. Zaglądajmy pod piękne hasła, sprawdzajmy dotychczasową działalność ich głosicieli i zastanawiajmy się czy nie są oni skażeni zbyt powszechną wśród części naszej klasy politycznej ojkofobią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413683-ojkofobia-celnie-definiuje-postawe-totalnej-opozycji