Było to spotkanie partyjne, a nie wizyta quasi państwowa organizowana przez urząd kanclerski. Spotkanie związane było z uzgodnieniem stanowisk w PE przed kongresem Europejskiej Partii Ludowej, który odbędzie się w Helsinkach w listopadzie tego roku
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Przyłebski, ambasador RP w Berlinie.
wPolityce.pl: Jaką wagę miało dzisiejsze potkanie Merkel- Schetyna?
Prof. Andrzej Przyłębski: Spotkanie kanclerz Merkel z panem Schetyną odbywało się w formule partyjnej, czyli CDU-PO, w ramach kontaktów w Europejskiej Partii Ludowej. Urząd kanclerski nie przygotowywał w ogóle tej wizyty, tylko biuro partyjne CDU, stąd odbywało się ono w siedzibie CDU, a nie w urzędzie kanclerskim. Podczas konsultacji, które rząd Niemiec będzie miał 2 listopada w Warszawie, pani kanclerz nie spotka się z opozycją, dlatego teraz to spotkanie nastąpiło. Słyszałem będąc w MSZ, że miał na na nim być również przedstawiciel francuski. W każdym razie było to spotkanie partyjne, a nie wizyta quasi państwowa organizowana przez urząd kanclerski. Spotkanie związane było z uzgodnieniem stanowisk w PE przed kongresem Europejskiej Partii Ludowej, który odbędzie się w Helsinkach w listopadzie tego roku.
Politycy i internauci podnoszą jednak, że Schetyna bez uzgodnienia z władzami uprawia politykę zagraniczną. Trochę tak nie jest?
Uspokoiłbym nastroje, pani kanclerz jako przywódczyni dużej partii chadeckiej ma prawo do spotkania z kimś, kogo uważa za przywódcę innej stosunkowo dużej partii. Obie partie są w jednym ugrupowaniu w PE. W pierwszej chwili też byłem tym zaniepokojony, ale gdy się to wyjaśniło nie szedłbym tu tak krytycznie jak niektórzy posłowie.
Większy niepokój budziłby w Panu fakt, gdyby Merkel spotykała się ze Schetyną jako głowa państwa?
Naturalnie, wtedy byłby duży niepokój. A tutaj została znaleziona inna formuła. Swego czasu odbyło się spotkanie z opozycją w ambasadzie niemieckiej podczas wizyty pani kanclerz w Warszawie, co wzbudziło pewną konsternację w Polsce. Prawdopodobnie z tego względu w tym roku tego nie będzie. To było wyprzedzające spotkanie z panem Schetyną jako sojusznikiem w ramach PE, a nie sojusznikiem Niemiec w rozprawieniu się z rządem w Polsce.
Ale Grzegorz Schetyna zanim pojechał do Berlina napisał list, w którym podkreślił, że rozmowa z Merkel będzie dotyczyć „ocalenia Polski w Europie”, bo „PiS ciężko pracuje na Polexit”. Nie uważa Pan, że te słowa budzą słuszny niepokój po stronie polityków PiS?
Oczywiście. Te jego wypowiedzi wkraczają w niedobry obszar, natomiast to na pewno nie było uzgodnione z panią kanclerz. Pan Schetyna na polskiej scenie celowo podnosi rangę tej wizyty, by w ramach walki wyborczej dodać jej trochę wartości. Być może mówił w czasie spotkania o czymś zupełnie innym, o strategii Europejskiej Partii Ludowej. Natomiast na polski rynek wypowiada osobliwe rzeczy, bo przecież politycy rządzącej opcji od miesięcy powtarzają, że żaden Polexit nie wchodzi w grę. Stąd zachowanie Schetyny jest dość zabawne. Przed chwilą rozmawiałem z wysokim urzędnikiem w MSZ i tutaj nikt żadnego Polexitu się nie spodziewa, to nie jest w ogóle temat. Wręcz odwrotnie, Polska jest postrzegana tutaj jako bardzo poważny partner. Niemcy liczą się z Polską i chcą stopniowo dowartościować ją do rangi, którą ma Francja. Nie tylko formalnie, że mówi się o Trójkącie Weimarskim. Uwaga Niemców skierowana ku Polsce jest coraz większa, o czym świadczą różne imprezy. Była m.in. dyskusja na temat wizji Polski w niemieckiej wizji przyszłości Europy. A więc Niemcy zaczynają dostrzegać to, że mamy dość ciekawą i ważną wizję tego, czym powinna być Europa w przyszłości. Ta wizja powinna być interesująca zwłaszcza dla krajów nowych. Nie ma mowy o żadnym Polexicie. To nawet było widać podczas wizyty pana Rotha, jednego z wiceministrów. Jest Polsce najmniej przychylny, zawsze nas najbardziej atakował, ale tony ostatniej wizyty były również pozytywne, co nawet „Deutsche Welle” zauważyło. Polexit, który zapowiada, nie znajdzie tutaj posłuchu.
Mówi Pan, że Niemcy coraz bardziej dostrzegają wagę Polski. Czy także w kontekście Trójmorza, bo jednak wizyta Heiko Maasa w Bukareszcie chyba o tym świadczyła?
Jak najbardziej. Niemcy przestały krytykować Trójmorze za rozbijanie jedności europejskiej UE, bo dostrzegły duży potencjał tej Inicjatywy. I to, że nie wychodzimy z tą ideą poza UE, że ona jest bardzo racjonalna z perspektywy gospodarczej, która przekłada się na perspektywę bezpieczeństwa. Bo kraje, które ze sobą kooperują będą też pilnowały własnych granic i bezpieczeństwa zewnętrznego. Niemcy są tym bardzo zainteresowane, zmieniły ton narracji o tej Inicjatywie. Także wskutek działań naszej ambasady, bo jakiś czas temu zaprosiliśmy ministra Szczerskiego, który wyłożył ideę tego formatu w dużym gronie. Potem spotkał się jeszcze z ważnymi politykami. I tak stopniowo doprowadziliśmy do zmiany nastawienia do Trójmorza. Do wizyty Schetyny nie należy więc przykładać większego znaczenia. Pani kanclerz ma dzisiaj kalendarz bardzo zabudowany, więc przypuszczam, że wyskoczyła tylko na pół godziny, czy godzinę i wróciła do siebie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
W najnowszym numerze tygodnika „Sieci”: Jonny Daniels i jego wrogowie. „Nie dam się zastraszyć. Kocham ten kraj”.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413637-wywiad-przylebski-schetyna-celowo-podnosi-range-tej-wizyty