Jakaś refleksja? Skrucha? Ależ skąd! Sędzia Igor Tuleya, który zeznawał dziś przed rzecznikiem dyscyplinarnym, w związku ze swoją prywatną wojną z rządem, znów kreuje się na męczennika i zapowiada dalszą „walkę”. Najwyraźniej marzą mu się sankcje i postępowanie dyscyplinarne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jak zachowałby się sędzia Tuleya, gdyby trafiła do niego sprawa Kijowskiego? To zdjęcie wiele wyjaśnia…
Jak wszyscy sędziowie, spodziewamy się konsekwencji, ale to jest cena za mówienie prawdy i mówienie o wartościach. To jest dopiero początek igrzysk.
– stwierdził Tuleya po wyjściu z siedziby Krajowej Rady Sądownictwa.
Dostałem kolejne wezwanie w charakterze świadka. Trzymamy się mocno i zapewniam państwa, że nie zrobimy ani jednego kroku w tył. Nie bronimy naszych koryt, od początku liczyliśmy się z konsekwencjami.(…) Walczymy do końca. Proszę nie tracić ducha. Jest dobrze i może być tylko lepiej.
– stwierdził Tuleya otoczony garstką rozwrzeszczanych wyznawców.
Wraz z Tuleyą, w KRS pojawił się także Krystian Markiewicz, prezes skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego „Iustitia”. On też wypowiadał się w histerycznym tonie.
Całą procedurę uważam za niezgodną z konstytucją. Bardzo mnie to niepokoi jako prezesa stowarzyszenia, że w krótkim czasie są wzywani sędziowie, którzy nie boją się odważnie krytykować zmian ustawowych, które podważają praworządność w Polsce.
– stwierdził Markiewicz.
Słuchając sędziów Tuleję i Markiewicza ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że obaj panowie już dawno utracili kontakt z rzeczywistością. Rodzi się jednak pytanie, czy tylko udają, czy naprawdę wierzą w opowiadane przez siebie brednie.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413325-tuleya-w-amoku-ani-kroku-w-tyl