W dyplomacji używa się wielu pięknych słów, ale od słów do czynów jest daleka droga. To co mnie cieszy, to wyraźne zaangażowanie się Amerykanów w Trójmorze. Jeżeli Waszyngton się rzeczywiście zaangażuje w ten projekt poprzez inwestycje, dostawy gazu, który miałby płynąć przez Polskę, to byłaby to wielka sprawa
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Stałe bazy USA w Polsce? Prezydent Duda deklaruje: Koszty przygotowania miejsca jesteśmy gotowi wziąć na siebie. WIDEO
CZYTAJ WIĘCEJ: Spotkanie Andrzej Duda - Donald Trump. Prezydent USA: „To niefortunne, że Niemcy wypłacają Rosjanom miliardy dolarów za gaz”
wPolityce.pl: Prezydent Duda spotkał się z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. Rozmawiano m.in. o budowie stałej bazy amerykańskiej w Polsce do czego Amerykanów zachęca polska strona. Czy z wczorajszego spotkania można wywnioskować, że jest coraz bliżej osiągnięcia tego celu? Czy Donald Trump wydaje się przekonany do tej inicjatywy?
Prof. Romuald Szeremietiew: Gdyby prezydent Donald Trump był przekonany, że amerykańska baza powinna powstać w Polsce, to podczas tej wizyty by to ogłoszono. Skoro do tego nie doszło, to znaczy, że proces negocjacji jeszcze trwa. Prezydent Duda podejmuje bardzo intensywne działania, aby baza wojsk amerykańskich znalazła się na terytorium Polski. Rozczarowujące jest to, że do wizyty dochodzi w momencie, kiedy ta kwestia nie została ostatecznie rozwiązana. Jestem świadom tego, że to trudna kwestia, ale po polskiej stronie padały zapewnienia, że ta kwestia jest niemal dopięta na ostatni guzik. Takie deklaracje wzmagają wyłącznie nasze oczekiwania, a nie ukrywajmy, że taka baza jest nam bardzo potrzebna.
Prezydent Duda zadeklarował, że Polska jest w stanie ponieść koszty przygotowania miejsca pod bazę. Może to być argument w rozmowie z Amerykanami?
Moim zdaniem nie jest to najistotniejsza kwestia. Pytanie brzmi: jaką rolę Polska odgrywa w polityce globalnej USA? Czy Polska jest na tyle ważnym podmiotem z punktu widzenia interesów amerykańskich, aby w ten podmiot inwestować? Czy jest po prostu tak, że musimy dopiero Amerykanów przekonać czy im wręcz zapłacić, aby byli oni skłonni wybudować w Polsce bazę wojskową? Jeżeli jest to drugi scenariusz, to z pewnością osłabia to naszą pozycję. Pojawia się jednak pewien czynnik, o którym się zapomina, a z którego się cieszę. Chodzi o bazę amerykańską w Redzikowie. Jest ona elementem struktury obronnej Stanów Zjednoczonych, a skoro znajduje się ona na naszym terytorium, to w sposób naturalny USA muszą zadbać o to, aby mogła ona bezpiecznie funkcjonować.
Z polskiej strony często słyszymy o zagrożeniu ze strony Rosji. Wczoraj Donald Trump zapytany na konferencji prasowej czy podziela obawy Polski, odpowiedział: tak. To ważna deklaracja? Komentatorzy przypominają, że kilka tygodni temu prezydent USA spotkał się Władimirem Putinem.
Byłaby ona ważna, gdyby szły za nią sankcje na Nord Stream 2. W dyplomacji używa się wielu pięknych słów, ale od słów do czynów jest daleka droga. To co mnie cieszy, to wyraźne zaangażowanie się Amerykanów w Trójmorze. Jeżeli Waszyngton się rzeczywiście zaangażuje w ten projekt poprzez inwestycje, dostawy gazu, który miałby płynąć przez Polskę, to byłaby to wielka sprawa. USA jako partner Trójmorza będzie przekonywać innych, że warto sprzymierzyć się z Polską.
Z Trójmorza najpierw się śmiano, a później chęć współpracy wyraziły Niemcy. Co to zmienia?
Wyraziłem obawę czy Niemcy wchodząc do tego projektu nie chcą przekształcić Trójmorza w projekt Mitteleuropa. Musimy być ostrożni, bo potencjał niemiecki jest rzeczywiście duży i obecność Berlina w takim układzie, może te proporcje zachwiać. Państwa, które chciałyby się z nami sprzymierzać, miałyby do wyboru Amerykanów albo Niemców, to mogłoby sprawić, że ta inicjatywa by się rozjechała. Polska musi pozostać w roli zwornika Trójmorza.
Na Twitterze opozycja kpi z prezydenta Dudy, że podczas podpisywania deklaracji polsko-amerykańskiej w Gabinecie Owalnym stał, kiedy prezydent USA siedział. Jak Pan to interpretuje? Czy było to faktycznie zamierzone działania mające pokazać Polsce miejsce w szeregu czy może niedopatrzenie służb dyplomatycznych?
Wypadałoby, aby prezydent Duda też siedział przy biurku w Gabinecie Owalnym. Powinni o to zadbać, ci którzy obsługują pana prezydenta. Takie akcenty nie powinny mieć miejsca. Nie przesadzałbym jednak, to nie jest rzecz najważniejsza. Deklaracja została podpisana, a teraz czekamy na jej owoce.
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/412947-nasz-wywiad-szeremietiew-po-wizycie-prezydenta-w-usa