Taka z niej obrończyni Sądu Najwyższego, konstytucji i praworządności? Hanna Gronkiewicz-Waltz, wraz z podległymi jej urzędnikami już 8 lat temu mogła znacząco zahamować dziką reprywatyzację - informuje Dziennik Gazeta Prawna.. Nie zrobiła tego, gdyż zignorowała ważny wyrok Sądu Najwyższego, który mógł ukrócić szokujący proceder. Sprawa, którą rozpatrywał sąd dotyczy nieruchomości przy ul. Marymonckiej 49, o której szczegółach mówił wczoraj Sebastian Kaleta w rozmowie z telewizją wPolsce.pl.
Wyrok SN z 2010 r. mógł zatamować falę zwrotów kamienic. Tak się jednak nie stało, gdyż w stołecznym ratuszu został on zignorowany.(…).Spadkobiercy lub handlarze roszczeń, aby otrzymać zwrot nieruchomości, musieli doprowadzić do uchylenia wielu decyzji. Sęk w tym, że w reprywatyzacyjnej praktyce w Warszawie o jednym rodzaju decyzji zupełnie zapomniano. A jak wyraźnie wskazał Sąd Najwyższy, jej pozostawienie w obrocie powinno skutkować odmową wydania nieruchomości przez miasto (patrz: grafika). Mówiąc wprost: gdyby tylko Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz z podległymi jej urzędnikami zaczęli powoływać się na wyrok SN z 2010 r., w wielu przypadkach majątek pozostałby w rękach miasta.
– czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Sąd Najwyższy rozstrzygał spór pomiędzy prawowitymi właścicielami kamienicy przy Marymonckiej, a jej lokatorami. Sędziowie stwierdzili, że nieruchomość ostatecznie powinna zostać w zasobach miasta, a nie trafić w ręce spadkobierców. Taki werdykt zapadł w 2010 roku.
Mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Postanowili przypomnieć się ratuszowi. Okazało się jednak, że urzędnicy sobie nic z wyroku nie robili. Od 2010 r. do 2018 r. mieszkańcy nieruchomości przy ul. Marymonckiej 49 wysłali do Hanny Gronkiewicz-Waltz łącznie dziewięć pism. Pisali też do miejskiego biura audytu, Biura Gospodarki Nieruchomościami, burmistrza dzielnicy, rady m.st. Warszawy, a także wiceprezydentów. „Nie wypada, żeby urzędnicy podlegli pani prezydent, która jest profesorem prawa, kwestionowali stanowisko Sądu Najwyższego” – czytamy w jednym z pism, datowanym na 1 marca 2012 r.
– pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Szokujące odrzucenie przez ratusz prawomocnego wyroku i to orzeczonego przez Sąd Najwyższy, jasno wskazuje, ze dla Hanny Gronkiewicz-Waltz prawo stanowi jedynie narzędzie, którego używa jedynie dla własnych celów, a nie dobra wspólnego. Przy okazji wyszła cała hipokryzje tej rzekomej obrończyni praworządności! Sprawę celnie skomentował Sebastian Kaleta, wiceprzewodniczący Komisji Weryfikacyjnej.
Sprawa Marymonckiej 49 ma drugie, bardzo poważne dno. Wiąże się ono z nieprzestrzeganiem przez Hannę Gronkiewicz-Waltz wyroku SN w zakresie możliwości przekazywania budynków bez decyzji zwrotowej. Mimo wyroku, obowiązywało zarządzenie prezydent, by wydawać budynki bez decyzji.(…)o pierwsza taka sprawa przed KW, w której pokrzywdzonymi działaniami ratusza (przez kilkunastoletnią bierność) są zarówno lokatorzy, jak i spadkobiercy.
– napisał Kaleta.
wb/Dziennik Gazeta Prawna/wPolsce.pl
-
8 urodziny Portalu wPolityce.pl – obejrzyj w telewizji wPolsce.pl tę wyjątkową uroczystość! Więcej informacji TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/412936-hgw-walczy-o-sn-a-od-lat-nie-respektuje-jego-wyrokow