„Ucho Prezesa” i „Plastusie” to dwa różne dyskursy, różne gatunki satyryczne. Basia Piela raz na tydzień krótko przedstawia świat swoich pacynek, a wszystko z przymrużeniem oka. I wszyscy się z tego śmiejemy. Tymczasem postacie z „Ucha Prezesa” to kąśliwa i pogardliwa satyra
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Emisja odcinka „Plastusi” Barbary Pieli na temat „Rudej” z KOD w TVP Info wywołała wściekłość totalnej opozycji. Jak Pani sądzi dlaczego reakcje są skrajnie różne od tych, które towarzyszą „Uchu Prezesa”?
Dr Hanna Karp: „Ucho Prezesa” to przedsięwzięcie wieloodcinkowe. Media, nieprzychylne panu prezydentowi zadbały, by imiona bohaterów tego „serialu” funkcjonowały w szerokiej domenie publicznej- „na poważnie. „Adrian”na przykład jako imię prezydenckie żyje na stałe w bieżącej publicystyce mediów lewicowo-liberalnych. To imię ma głowę państwa dotykać i upokarzać. Tam też jest nazywany marionetką, długopisem, pacynką. Satyra „Ucha Prezesa” często służyła za opozycję wobec Prawa i Sprawiedliwości. Bo rzeczywista opozycja rozleniwiła się za rządów Donalda Tuska tak bardzo, że dziś nawet nie potrafi nazywać słów własnego oburzenia. Nasłuchuje więc podpowiedzi satyryków. „Ucho Prezesa” i „Plastusie” to dwa różne dyskursy, różne gatunki satyryczne. Basia Piela raz na tydzień krótko przedstawia świat swoich pacynek, a wszystko z przymrużeniem oka. I wszyscy się z tego śmiejemy. Tymczasem postacie z „Ucha Prezesa” to kąśliwa i pogardliwa satyra. A mimo to pamiętamy, że liderzy Prawa i Sprawiedliwości – pan Jarosław Kaczyński i pani premier Beata Szydło – komentowali poszczególne odcinki dobrotliwie. Przyznali się nawet, że oglądają je czasem z pewnym zainteresowaniem i potrafią się śmiać.
Bo mają ten dystans, którego brakuje środowisku totalnej opozycji?
Okazuje się, że strona rządowa potrafi zachować dystans. A przecież satyra w „Uchu P Prezesa” była od początku pomyślana jako zjadliwa, wręcz nienawistna. W tej chwili zainteresowanie wokół „Ucha Prezesa” bardzo osłabło, już się o tym serialu nie mówi. To już zgrana płyta… A „Plastusie” są na czasie, nie męczą widza. Mogą niektórym od strony formalnej przypominać nieco dawne „Przygody misia Kolargola”. Można docenić kunszt twórcy, jego subtelność, wysmakowany humor. To nowy gatunek satyryczny– bardzo pomysłowy.
Agnieszka Holland mówi jednak, że jest to „faszystowski materiał”. Są także głosy dotyczące rzekomego antysemityzmu, choć w filmiku nie występował żaden Żyd, a Franciszek Jagielski „Farmazon”. O czym to świadczy?
Że drugiej stronie, niechętnej PiS, puszczają wszystkie możliwe hamulce, które zwykle powstrzymują przed publicznym atakiem histerii. Środowisko artystyczne, naukowe, literackie, aktorskie, które przez całe dekady nadawało ton, brylowało, zajmowało dyrektorskie stanowiska, prowadziło katedry i kierowało redakcjami i teatrami, dziś – jak mówiła pani Krystyna Janda - budzi się co rano z ciężką migreną i strachem. Opanował ich nieokreślony bliżej lęk przed nieznanym. Coś się skończyło. W tej panice zaczynają być groteskowi. Pani Środa, proponuje wydawanie podziemnych wydawnictw, zejście do podziemia, oraz praktyku woodu; pani Janda skarży się, że plują na jej drogie auto, w którym zawsze – jak powiada - pachną najdroższe perfumy; Pani Holland , kiedy jest w Polsce dusi się i skarży się na to, że nie ma czym oddychać. Może powinna iść do lekarza? Świat, który nam te panie opisują jest pełen określeń przywołujących totalitaryzm, faszyzm, itp. Słyszymy bicie na alarm, wołanie świata na pomoc. Ale te okrzyki nic już nie znaczą. Ta natchniona logorea zmieniła się w bełkot.
Ale czy to też nie jest tak, że jest pewne przyzwolenie tamtej strony na śmianie się tylko z PiS? A z KOD-u i PO nie wolno żartować…
Dziwię się, że Agnieszka Holland, która sama jest twórcą, filmowcem, postacią, która jak sądzę, potrafi rozumieć świat kreacji, tak reaguje. Ale to nie tylko ona, wydaje się, jakby część środowisk artystyczno-naukowych opanowała jakaś mentalna epidemia głupoty. Ciekawe, że sztuka „Klątwa”wystawiana w Teatrze Powszechnym budziła ich zachwyt. Powiedzmy wprost, środowiska o których mówimy ukrywały dotąd swoje prawdziwe myśli – latami okłamywały swoich widzów, czytelników, studentów. Teraz ich kłamstw już nikt nie chce słuchać, ani kupować. Spadła kolejna zasłona…
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/412650-nasz-wywiad-dr-karp-plastusie-sa-na-czasie