W codziennym zgiełku nie powinna umknąć nam ta informacja: jak powiedział na konferencji prasowej minister Krzysztof Szczerski, w szczycie Trójmorza poprzedzającym wylot prezydenta Andrzeja Dudy do USA wezmą udział przedstawiciele Komisji Europejskiej, niemieckiej dyplomacji, a także szefowie Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Poniedziałkowemu spotkaniu w Bukareszcie przyglądać się będzie również amerykański sekretarz energii Rick Perry.
ZOBACZ ODPOWIEDZI MINISTRA SZCZERSKIEGO NA PYTANIA WPOLSCE.PL:
Co ważne, będą to delegacje na najwyższym szczeblu - na szczycie pojawią się Jean-Claude Juncker (szef KE) oraz Heiko Maas (szef niemieckiej dyplomacji) - i to na własną prośbę. Do tej pory nie było o tym mowy. Oczywiście nie ma co być przesadnie naiwnym i przekonywać, że wysłannicy Brukseli i Berlina pojawiają się tam z czystego altruizmu. Ich zainteresowanie inicjatywą Trójmorza interpretować należy w kontekście wizyty prezydenta Dudy w USA - i ciepłym nastawieniem prezydenta Trumpa do tego pomysłu.
To jest celowo zaplanowana sekwencja wydarzeń i Prezydent Andrzej Duda jedzie tam de facto jako emisariusz ze szczytu Trójmorza
— wyjaśnił minister Szczerski.
Maas i Juncker pojawiają się na szczycie Trójmorza, by wybadać samą inicjatywę, jej priorytety, nastawienie przywódców Polski, Rumunii. Ale to także podkreślenie, że w trudnych, napiętych relacjach na linii UE-USA Trójmorze jest dodatkową szansą na ich naprawę, a przynajmniej poprawę. Zarazem ich obecność jest symbolem, że sama inicjatywa, za którą tak mocno lobbuje polska strona nie jest nastawiona przeciwko Unii Europejskiej, nie jest projektem alternatywnym wobec wspólnoty unijnej, o co oskarżano Warszawę od samego początku. Otwarcie drzwi na Berlin i Brukselę (przynajmniej w roli obserwatorów) jest szansą, choć jest też oczywiście zagrożeniem. Potencjalnie jesteśmy sobie zapewne wyobrazić scenariusz, że to te dwie stolice przejmą, zdominują naszą rozgrywkę. Ale tylko podjęcie takich gier, rozmów, debat jest szansą na ugranie czegoś więcej.
Jeśli faktycznie ta współpraca i kolejne szczyty Trójmorza zaczną się przekładać z listów intencyjnych i katalogów priorytetów na konkretne inicjatywy gospodarcze: w zakresie cyfryzacji, transportu, a zwłaszcza energetyki (a na to się zanosi, proszę posłuchać ministra Szczerskiego, nawet jeśli jest przesadnie optymistyczny), waga tej inicjatywy tylko wzrośnie. Ciekawym pomysłem jest szukanie finansowania także poza UE (nie obok, ale równolegle): na stole są fundusze inwestycyjne z Australii i właśnie z USA. Ciekawa to gra.
Nie wiem, czy Trójmorze jest w stanie wejść do kategorii dyplomatycznej wagi ciężkiej, nie stanie się zapewne czymś, co odmieni całą UE, nastawienie Berlina czy Paryża, ale Polska - jako współautor, obok Chorwacji, tej inicjatywy - została uznana za perspektywicznego gracza przy tym dyplomatycznym stole. Oczywiście wszystkie niezłe perspektywy i możliwości można zaprzepaścić, a szans nie wykorzystać. Niemniej jednak przy wszystkich trudnościach, jakie stoją przed polską dyplomacją w kontekście relacji z naszymi partnerami, jest i - na razie mały - powód do optymizmu. Warto to docenić, choć i nie przeceniać.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/412628-co-oznacza-obecnosc-junckera-i-maasa-na-szczycie-trojmorza