Ostentacyjne wyeksponowanie Ludmiły Kozłowskiej przez państwo niemieckie, i to w kontekście ataku na rząd, jest sygnałem jasnym i czytelnym. Berlin może się uśmiechać, ale w środku kipi irytacją i złością na ekipę rządzącą w Warszawie. Jest to irytacja tylko pośrednio związana z konkretnymi działaniami polskich władz; jej właściwą przyczyną jest po prostu podmiotowa polityka Prawa i Sprawiedliwości, zarówno w sferze wewnętrznej, jak i zewnętrznej. W tym sensie nieprzyjazny gest Niemiec może być zarówno precyzyjnie zaplanowaną operacją, jak banalnym „ulaniem się” długo gromadzonej żółci. Pojawiła się okazja, to ktoś nie mógł się powstrzymać.
Nigdy dość powtarzania: próba odbudowy siły państwa polskiego, prowadzona - jak każda taka próba - w trudnych i zmiennych warunkach, nie jest zabawą. Tu nie chodzi o zwykłą zmianę rządu; tu stawka jest znacznie wyższa. Mówimy o szansie, która jest wyraźna, którą można wykorzystać, ale która równie dobrze może upaść.
Ale im dłużej trwa, tym trudniej ją obalić. Wiedzą to wszyscy główni gracze. I dlatego tak ważne będą kolejne wybory parlamentarne. To będzie ostatnia czytelna szansa opozycji, owej formacji „tego, co było”, na obalenie obozu rządzącego. Bo kolejne cztery lata mogą zmienić już nie dużo, ale wszystko. Kolejne cztery lata dla Dobrej Zmiany będą oznaczały trwałą zmianę reguł gry. Mogą otworzyć drzwi do zupełnie innej rzeczywistości politycznej. Mogą ostatecznie pogrzebać stary świat, wywołać tektoniczne ruchy po stronie opozycji. Z kolei klęska obozu rządzącego na tym etapie reformowania państwa sprawi, że wiele można będzie odwrócić, likwidując jednocześnie na długo jakiekolwiek zagrożenie dla „urodzonych do rządzenia”.
Wybory roku 2015-go niosły w sobie pytanie, czy zmiana w Polsce jest w ogóle możliwa. Wybory roku 2019-go będą krążyły wokół pytania, czy Polskę można trwale zmienić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/412168-kolejne-wybory-moga-ostatecznie-pogrzebac-stary-swiat